piątek, 31 maja 2013

25. Garstka wspomnień

Hej :) Po ostatniej notce pojawiło się pytanie czy Sakura została jakoś wykorzystana na tle seksualnym przez Akatsuki.. Oczywiście nie, ucierpiała tylko albo aż na tle psychicznym. A skończyłam już jednopartówkę więc nie znacie dnia ani godziny kiedy ją wstawię :P Pozdrawiam!






- Gdzie?! Po co?!
- Sakura-chan ma amnezje, pamięta tylko Ciebie!
- Mnie?! Czemu?!
- Nie mam pojęcia. – powiedział nadal biegnąc, lecz rozproszyło go coś z tyłu, odwrócił się za siebie i trzasnął w szpitalne drzwi wejściowe, które były zamknięte, po czym osunął się na ziemię.
- Boli!- wyjąkał siedząc na ziemi.
- Hahahaha!- nie mogła powstrzymać się od napadu śmiechu Namida. Pokładała się na ziemi, lecz po chwili zebrali się i byli już u góry. Ayako weszła powoli do środka i usiadła tuż obok różowowłosej. Ta popatrzyła na nią i odezwała się słabo:
- Ayako…
- Jestem tu Sakura.
- Nic nie pamiętam.- powiedziała smutnym głosem Haruno.
- Musisz sobie co nieco przypomnieć.
- Wiem.
- Hmmm a pamiętasz Naruto?
- Kto to? Nie pamiętam.
- On był dzisiaj tu u Ciebie.
- On mi zrobił krzywdę!- krzykła chowając się pod kołdrę.
- No coś ty! On Cię bardzo lubi.
- Lubi mnie?
- Pewnie! Nigdy by cię nie skrzywdził.
- A wtedy?
- Nie było go przy nas.- powiedziała brązowowłosa i Czekała na reakcje zielonookiej.
- Mogła byś mi go opisać?- powiedziała różowowłosa zamykając oczy. Druga zielonooka wykonała polecenie:
- A więc jest blondynem o dłuższych włosach które opadają mu na jego bardzo błękitne oczy. Z trzema rysami na jednym i drugim policzku. Ubrany w pomarańczowo-czarny dres.- powiedziała gestykulując przy tym- Jest bardzo wesoły, śmieszny ale także troszkę głupkowaty.
 
Różowowłosa przez cały ten czas wyobrażała sobie Uzumakiego lecz nie zdołała sobie przypomnieć postaci niebieskookiego:
- To nic nie dało.
- Wiesz… może pozwól mu tu przy Tobie posiedzieć, poopowiadać.- zaproponowała Namida.
- Dobrze, dam mu szanse. Tylko..- powiedziała przerywając i łapiąc przyjaciółkę za rękę- niech wejdzie jak będę spać.
- Nie ma sprawy.- odpowiedziała uśmiechając się w jej stronę, po chwili wyszła z pomieszczenia. Gdy wyszła z pomieszczenia stanął przed nią Uzumaki:
- I jak?!- zapytał przypierając brązowowłosą do ściany.
- Naruto dusisz!- wydusiła odpychając blondyna i nabierając powietrza.- Więc możesz u niej przebywać, ale dopiero gdy pójdzie spać.
- Yatta!- krzyknął na cały oddział i przylgnął do szyby.
- To ja już pójdę.- powiedziała odchodząc. Niebieskooki gdy zauważył że Haruno zasnęła wszedł do środka, usiadł na krześle i chwycił dłoń zielonookiej gładząc ją kciukiem.
- Wiesz Sakura-chan pamiętam jak Cię poznałem.- zaczął spoglądając na jej twarz, nadal miała zamknięte oczy lecz blondyn nie wiedział że tak naprawdę wszystko słyszała. 
- Kiedy byliśmy mali, miałem strasznie ciężkie dzieciństwo. Nie miałem rodziców ani bliskich. Wielu ludzi patrzyło na mnie z pogardą, ponieważ byłem i jestem nosicielem demona.- przerwał ocierając łzy które ściekały z jego twarzy. Spod zamkniętych oczu zielonookiej także zaczęły sączyć się łzy, lecz niebieskooki kontynuował:
- Chciałem zawsze zrobić wszystkim na złość! Miałem dość tego wszystkiego, tego że inni mają przyjaciół i rodziców a ja nie. Moim ulubionym miejscem od zawsze była huśtawka obok akademii. Pamiętam dokładnie kiedy zaczęła się nasza znajomość. – powiedział i przejechał dłonią po włosach Haruno, która otworzyła załzawione oczy i powiedziała:
- Kontynuuj… Naruto…
- Więc szedłem drogą do Ichiraku, nawet nie zauważyłem kiedy naokoło mnie utworzył się krąg ludzi. Dochodziły do mnie same złe słowa z ich strony typu: „lisi demon”, „ po co się urodził”. Zacząłem płakać.
- Biedny…- powiedziała smutno różowowłosa i ułożyła dłoń na policzku blondyna.
- Gdy wszyscy ludzie odeszli zostałem tam sam nadal łkając. Lecz nagle poczułem że ktoś mnie przytula, przetarłem swoje oczy i ujrzałem różowe włosy i usłyszałem te słowa: „ Nie płacz, przetrwamy to razem”. Od tego czasu nasza znajomość rozkwitała, lecz przeszkodzili nam w jej dalszym rozwijaniu twoi rodzice…
- Piękne wspomnienia.. Ale ja…
- Sakuro Haruno wypisujemy Cię.- powiedział  człowiek w białym kitlu który wtargnął do Sali. Po paru minutach wyszli ze szpitala przed nim czekała na nich Namida.
- Ayako!- krzykła różowowłosa przytulając się do brązowowłosej. Zielonooka spojrzała na twarz blondyna która wyrażała głęboki smutek.
- Chodźmy już.
- Ale gdzie?- zapytała Haruno rozglądając się po okolicy.
- Właśnie gdzie?- zapytała szeptem Uzumakiego, Namida.
- Do niej.- powiedział idąc cały czas z przodu. Dziewczyny cały czas przyglądały się mu, idąc parę kroków za nim.
- Czy coś go trapi?
- Nie mogę Ci powiedzieć.- odpowiedziała brązowowłosa.
- Szkoda.- odpowiedziała zmartwiona zielonooka.
Po 15 minutach doszli do mieszkania różowowłosej, przeszli przez korytarz. Haruno weszła do sypialni i usiadła na łóżku. Nagle nie wiadomo skąd rozległ się dźwięk dzwonka.
- Ohayo Naruto! Jest Sakura?- zapytał Inuzuka.
- Nie ma.- odpowiedział od niechcenia blondyn.
- Robimy imprezkę!- krzyknął właściciel psa.
- Dobra będziemy.- odpowiedział i trzasnął kumplowi drzwiami przed nosem.
- Bolało idioto!- krzyknął i odszedł. Niebieskooki upadł na łóżko, sam nie wiedział czy to z powodu zmęczenia czy też z powodu bezradności. Następnego dnia odbywała się impreza, zielonooka jak i blondyn byli już na miejscu. Uzumaki myślał że może tu wśród grona znajomych powrócą Haruno wspomnienia.
- Ale dużo ludzi!- krzykła różowowłosa chowając się za Uzumakim.
- To nasi przyjaciele.- powiedział uśmiechając się do kunoichi. Przywitali się ze wszystkimi, przyszła nawet Ayako. Za chwilę rozległ się wielki huk tłuczonego szkła.
- Neji patrz jak chodzisz!- krzyknął Kiba układając nieuszkodzone szklanki.
- Spoko- wydukał Hyuuga. Impreza dopiero co się rozkręcała a już niektórzy byli nietrzeźwi z powodu sake. Gdy rozległa się muzyka wszyscy zaczęli tańczyć, Haruno bała się każdego więc została przy stoliku. Uzumaki tańczył z TenTen, Kiba z Hinatą, i wiele innych. Nagle do Haruno podszedł Lee:
- Ohayo piękna.- powiedział siadając naprzeciw niej i mrugając do niej okiem.
- Nie znam Cię!- krzykła odpychając go od siebie.