niedziela, 18 grudnia 2016

10. Rozbudź we mnie uczucia na nowo

Witam :) No to kolejna notka przed Wami. Mam nadzieję że spodoba się, chociaż była pisana naprawdę na szybko. Myślę nad zakończeniem tej historii, bo pomysł w głowie się zrodził. Bardzo dziękuje za dwa ostatnie komentarze, bardzo się cieszę że ktoś jeszcze komentuje te moje wypociny. Fajnie by było gdyby moi czytelnicy powrócili. Wiem że długo mnie tu nie było ale postaram się pisać notki : czas oczekiwania do miesiąca czasu ale mam nadzieję że będę się wyrabiać w dwa, trzy tygodnie :) 
Ps przepraszam że taka krótka ale postaram się je wydłużać :)
 
 
 
- Sakura!! Naruto!! Ratujcie!! – krzyczała rudowłosa z pomieszczenia znajdującego się na parterze mieszkania. 
- Co się stało ? - zapytali wpadając do miejsca gdzie aktualnie przebywała brązowooka.
Spostrzegli ją, stojąca na brzegu stołu ze szklanką gorącego mleka w ręce. Haruno spojrzała na przedmiot. To był jej kubek! Zielony z czarnym kotem, a wokół niego było pełno kwiatów wiśni. Zmierzyła ją złowrogo wzrokiem, lecz po chwili przerwał jej to niebieskooki, który szturchnął koleżankę w bok by w końcu zwróciła uwagę na coś przez co Yuki o mało nie dostała zawału. 
- Sakura-chan spójrz. - powiedział spokojnie, nieruchomiejąc blondyn.
- Co się stało! - krzyknęła mu prosto do ucha,w tym momencie zauważyła małe zwierzątko na ziemi. To był Totoro, lecz nie ten sam co wcześniej. Był cały brudne, jego białe futerko w niektórych miejscach było posklejane jakąś mazią. Jego oczy były krwiście czerwone, widać w nich było złość nie tylko na Mado ale na każdego innego człowieka. Jego potężne kły przechodziły przez dolną szczękę, a pazury były pokaźniejsze niż wcześniej. Haruno chciała do niego podejść lecz zwierzątko w momencie wyraziło swoje niezadowolenie prychając na swoją panią. Zaś po chwili wróciło do atakowania brązowookiej.
- Totoro przestań! - krzyknęła różowowłosa, myślała że jej głos go w jakiś sposób odmieni. Nie wiedziała co mu się stało, czy ktoś go zaczarował? Czy po prostu wydarzenia zeszłej nocy tak go zdenerwowały? Z rozmyśleń wyrwał ją głos :
- Weź tego sierściucha!
- Yuki, przestań bo tylko pogorszysz sprawę! - odkrzyknął niebieskooki, spojrzał na swoją ukochaną była zamyślona, ale także zmartwiona zaistniałą sytuacją. Uniósł swoją dłoń i przejechał nią po policzku przyjaciółki, ta wzdrygnęła się i krzywo się uśmiechnęła. - Co zamierzasz zrobić?
- Nie chce go skrzywdzić, muszę go złapać.- powiedziała ze łzami w oczach wpatrując się w futrzaka.
- Ale on może skrzywdzić Ciebie.
- Nie martw się, pamiętaj, że mam zdolności medyczne. - powiedziała wzdychając pod nosem.
- Ej dość tego gadania ratujcie!- krzyknęła Yuki, kopiąc nogą na którą właśnie wszedł zwierzak. Wbił w nią swoje ogromne pazury i wydobywał przeraźliwe miauknięcia. Brązowooka chcąc strącić zwierzę uderzała nim o blat stołu.
- Przestań! - krzyknęła zielonooka bez zastanowienia podbiegając do biednego zwierzęcia. Chwyciła go mocno, przytulając do siebie. Nie chciała go stracić, jej serce rozleciało by się na milion drobnych kawałków gdyby tak stała i nic nie robiła, a w rezultacie kiciuś odszedł by z tego świata. Zwierzę wbiło ponownie swoje pazury, lecz teraz w ramiona dziewczyny, która kochała go bardzo mocno. 
- Sakura-chan!! On zrobi Ci krzywdę!- krzyknął chcąc wyrwać jej kota z objęć.
- Nie podchodź! - zagroziła bardziej ściskając powieki, by w jakimś stopniu opanować ból przeszywający jej ciało. Korzystając z chwili nieuwagi zwierzę wyrwało jedną swoją łapę z jej objęć po czym uderzyło ją w policzek, przez co powstała głęboka rana cięta spowodowana oczywiście przez ostre pazury. - Ała... - jęknęła z bólu, krew zaczęła sączyć się po jej twarzy, lecz mimo tego nie puszczała zwierzaka. Wszyscy przyglądali się bezradnie całej sytuacji, zielonooka nie pozwalała sobie pomóc. Gdy opanowała już swoje emocje, skupiła się a na jej dłoniach pojawił się zielony płomień. W tym czasie Naruto stał wraz z Yuki, gdyby nadeszła krytyczna sytuacja natychmiast by zainterweniował. Lecz serce kazało mu się nie wtrącać, czuł że tą sytuację może opanować tylko ona.
- Naruto... Ona jest nienormalna. - szepnęła kunoichi spoglądając na niebieskookiego. Wtem poczuła ogromny ból w łydce to właśnie tam wbił swoje pazury zwierzak. Upadła na ziemię a przez materiał widać było że krwawi. - Boli... - jęknęła delikatnie łapiąc się za miejsce.
- Ona jest niesamowita, wytrzymuje ten cały ból, a Ty? Wiem że to boli, nie wiem czy wiesz ale możesz teraz zamienić się w kota. - powiedział śmiejąc się niezauważalnie pod nosem. 
- JAK TO?! 
- Bo Totoro nie jest normalnym kotem. - odpowiedział z grobową miną, lecz w duszy nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Nagle z rozmowy wyrwał ich głos Haruno.
- Totoro wróć do mnie! - krzyknęła, a zielona chakra pokryła całe ciało zwierzęcia, minęło 5 minut a futrzak uspokoił się, po czym zasnął słodkim snem. Zielonooka upadła na ziemię, lecz nie pozwoliła upaść zwierzątku. Oparła głowę o szafkę, westchnęła. - Udało się.
Uzumaki podbiegł do niej, odbierając śpiącego kota. Był taki cieplutki, gdy wziął go na ręce, spokój jaki z niego teraz emanował był zaraźliwy. Powędrował z nim do osobnego pokoju, po czym ułożył go na brzegu łóżka, przykrywając czarnym, puszystym kocykiem. Gdy to uczynił, pobiegł do Haruno która nadal przebywała w kuchni wraz z Mado. Obie siedziały na ziemi, oraz obie były obolałe. Niebieskooki otworzył okno by zobaczyć czy nie ma kogoś znajomego kto mógłby pomóc mu ogarnąć całą sytuację. Dobrze się składało bo właśnie przechodził tamtędy Inuzuka wraz ze swoim ogromnym psem.
- Kiba! - krzyknął doniośle, wychylając się przez okno.
- Czego chcesz?! - zapytał zatykając uszy ponieważ krzyk przyjaciela był zdecydowanie za głośny.
- Potrzebuje Cię ! Poczekaj chwilkę. - powiedział znikając z pola widzenia. Kiba posłusznie czekał pod budynkiem. Uzumaki pospiesznie wziął z podłogi Yuki mimo jej wielkich pretensji do całego świata, że to właśnie ona ma jechać z tamtym nieznajomym kolegą niebieskookiego a nie jej konkurentka. Wymachiwała nogami na prawo i lewo mimo że obie bolały ją równo. Blondyn wyskoczył przez okno podając szybko kunoichi przyjacielowi i tłumacząc mu by bezpiecznie przetransportował ją do szpitala w Konosze. Podziękował mu po czym pędem wrócił do swojej ukochanej. Nadal siedziała na ziemi oparta o kuchenną szafkę, uniosła głowę ku górze, był tam jej ukochany blondynek.
- Naruto...
- Sakura-chan gdzie masz jakieś bandaże to ja Cię opatrzę, albo coś tylko powiedz mi gdzie ty takie rzeczy masz?! - zaczął panikować Uzumaki przeszukując szafki.
- Daj spokój za chwilkę mi to wszystko przejdzie. - powiedziała ze stoickim spokojem, próbując wstać lecz ta próba nie wyszła jej za dobrze bo wpadła na swojego przyjaciela. - Przepraszam... Gapa ze mnie. - zachichotała wracały jej powoli siły.
- Przestań. - powiedział delikatnie podnosząc kunoichi, przeniósł ją tam gdzie smacznie spał Totoro. Usiadła, po czym zaczęła gładzić miękką sierść kociaka. Chwilę potem zauważyła niebieskookiego który pędził z wodą utlenioną i opatrunkami.Widok ten był nie do opisania. Usiadł na przeciwko niej, nalał nieco wody na watę i zaczął delikatnie przemywać rany na policzku koleżanki. Ta raz po raz syczała z bólu, wiadomo jak działają te wszystkie specyfiki - strasznie szczypią. Gdy zakończył przemywanie, założył jej opatrunek, przejechał dłonią delikatnie po jej twarzy i zatrzymał się na policzku. Spojrzał jej głęboko w oczy, te zmęczone ale jakże radosne z powrotu zwierzątka tęczówki.
- Naruto... - szepnęła tuląc się do ręki kolegi. - Ja...

niedziela, 27 listopada 2016

9. Rozbudź moje uczucia na nowo

Witam ponownie po dłuższej przerwie :) Mam nadzieję że ktoś jeszcze czyta i komentuje tego bloga bo ja o nim jeszcze pamiętam :) I będę pamiętać bo w mojej głowie są jeszcze pomysły tylko czasami śpią :P Zapraszam na kolejną notkę ;) Wierzę że się Wam spodoba :)
 
 
" Pewnego dnia spotkały się dwa światy, a teraz żyć bez siebie nie mogą. Uczucie miłości jest bardzo przyjemne jeżeli jest szczęśliwa, jeżeli pocałunek trwa wieki. Może też pokroić na kawałeczki gdy odejdzie - na zawsze?"
 
- Nie widziałam tego sierściucha. – odezwała się Yuki nawet nie odwracając się w stronę zrozpaczonej Haruno. Różowowłosa zauważyła otwarte okno, spojrzała ponownie na ubrania na stołku po czym wzięła w dłoń jej czarną bluzkę.
- Na pewno? – zapytała ukazując jej przed nosem element garderoby. – Tu jest sierść mojego kota! – krzyknęła głośniej w jej stronę.
- Nawet jak go widziałam to Ci nie powiem gdzie jest. – odpowiedziała siadając na łóżku, przecierając zaspane oczy. W tym samym momencie do mieszkania Haruno wszedł Uzumaki który słyszał kłótnię „koleżanek . Szedł powolnym krokiem po stromych schodach na wyższe piętro budynku. Przed pokojem rudowłosej zatrzymał się nasłuchując co jest dokładnie powodem kłótni.
- Masz mi natychmiast powiedzieć gdzie jest Totoro! – krzyknęła ukazując łzy w swoich oczach, ponieważ był on bardzo ważny w jej życiu. Chroniła go od samego początku, od momentu jego znalezienia. To właśnie na nim po raz pierwszy użyła swoich medycznych umiejętności. Lecz nie tylko dlatego był on dla niej wyjątkowy. Wiedziała że nie był on do końca tylko kotem. Znalazła pewnego dnia ostrzeżenie przed szamanem który zamienia ludzi w zwierzęta, znajdując kota dostrzegła jego odmienny charakter. Niewiele myśląc chwyciła brązowooką za włosy, ciągnąc ja w swoją stronę. – No gadaj!!
- Wypuściłam go wczoraj przez okno! Nie będę spać tu gdzie łazi ten sierściuch. – krzyknęła, zwinęła dłoń w pięść po czym zadała potężny cios w brzuch zielonookiej, która upadła na ziemię z hukiem. Spojrzała na nią złowieszczo.
- Nie daruje Ci tego. – wstała otrzepując się z kurzu. Skumulowała chakrę w dłoni, użyła jej więcej niż zawsze. Wokół jej ręki można było czuć wiatr, to była jej potężna moc niszczenia. Zamknęła oczy zalane łzami by za chwilę na nowo je otworzyć . Łza spłynęła jej po policzku, po czym z impetem podążyła na od teraz jej wroga, lecz na jej drodze stanął blondyn broniący rudowłosej. Zielonooka widząc to zmniejszyła Chakre w dłoni, ale nie na tyle by nie zadać mu ciosu w brzuch. Uzumaki z troską spojrzał na nią po czym odezwał się, krzywiąc nieco z bólu:
- Sakura-chan przestań, chciałaś ją zabić?
- Ty jej bronisz?! – krzyknęła wskazując na nią palcem. – Wypuściła mi kota!
- To tylko kot . – odpowiedział spokojnie niebieskooki, lecz szybko tego pożałował, bo dostał niezłą wiązankę od swojej koleżanki.
- Tylko kot?! Chyba dla Ciebie. – powiedziała nieco spokojnie ale nadal podwyższonym tonem. Nie czekała aż blondyn coś odpowie, odwróciła się na pięcie, po czym wyszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami. W stronę rudowłosej odwrócił się niebieskooki z niewyrażającą emocji twarzą. Po chwili ciszy, usłyszał szloch zielonookiej, więc skierował słowa do brązowookiej.
- Czemu wypuściłaś jej kota? – zapytał łagodnym głosem.
- Bo łaził po mnie i nie mogłam zasnąć czy to tak trudno zrozumieć?! – krzyknęła uderzając rękami o pościel. – Nie lubię kotów, to nie moja wina.
- Ale to jest jej dom i jej warunki! – krzyknął podenerwowany , lecz wiedział że musi się uspokoić by nie przesadzić. Stanął w drzwiach i na odchodne burknął – szkoda że Cię nie uderzyła, gdyby mnie tu nie było leżałabyś właśnie w szpitalu.
- Pffff ciekawe…
- Ma potężną moc, więc uważaj.- skwitował zamykając za sobą drzwi. Następnie podszedł pod pomieszczenie w którym znajdowała się zielonooka piękność. Zastukał delikatnie w drewnianą powierzchnie po czym usłyszał głos kunoichi.
- Odejdź stąd !! Nie chce Cię widzieć!
- Sakura-chan pogadajmy proszę… - powiedział łagodnym głosem. Nie wiedział że ten kot jest tak bardzo ważny w życiu jego przyjaciółki. Dopiero po chwili zorientował się co powiedział, i strasznie tego żałował.
- Nie… - wyszeptała, lecz niebieskooki postawił wszystko na jedną kartę. Tak naprawdę swoje życie, ponieważ zielonooka mogła go zabić swoją siłą tym bardziej, że była zdenerwowana. Widział, że potrzebowała się komuś wygadać a nikogo w tej chwili nie miała. Uchylił drzwi do pomieszczenia, wyszukał różowowłosą wzrokie, siedziała na łóżku skulona trzymając w rękach naszyjnik, który wcześniej chciała jej zabrać Yuki. Był on otwarty na jednej stronie było zdjęcie kotka a drugie było puste. Podszedł do niej powolnym krokiem i usiadł na brzegu łóżka.
- Mówiłam Ci żebyś tutaj nie wchodził. – wyszeptała zamykając serduszko.
- Nie mogłem Ciebie tak zostawić. – powiedział, po czym dotknął jej ramienia, lecz ta nie życzyła sobie jego dotyku więc skumulowała chakrę i wymierzyła cios prosto w niego, po czym wylądował na ziemi nie ruszając się. Haruno zaniepokoiła się tym stanem, zawiesiła naszyjnik na szyi i ruszyła w stronę przyjaciela. Uklękła przed nim po czym zaczęła nim potrząsać.
- Naruto, Naruto odezwij się. – mówiła ze łzami w oczach. Niebieskooki odetchnął głęboko, kaszlnął, otworzył oczy i spojrzał na koleżankę. Uniósł jedną dłoń i położył ją na policzku zielonookiej, kciukiem otarł jej spadającą łzę. Tym razem nie miała nic przeciwko, wiedziała, że przedtem przesadziła tak mocno go uderzając.
- Nie płacz … - wyszeptał podnosząc się do pozycji siedzącej. Ich twarze znajdowały się naprzeciwko siebie. Haruno spuściła wzrok ku dołowi.
- Przepraszam Naruto… Za to, że Cie uderzyłam… Ale Totoro… - spojrzała w jego niebieskie oczy, przepełnione troską. To już nie był ten bezuczuciowy blondyn, który powrócił do wioski, lecz ten z młodych lat. Objął jej twarz obiema rękami, nie wiedział czy dobrze robi, ale jego serce tego chciało, w dupie miał teraz gadanie Sasuke ,że miłość nie daje siły, teraz liczyła się ta chwila. Zbliżył się do niej, nie miała nic przeciwko. Przymknęła oczy by lepiej przeżyć to, co miało się za chwilę wydarzyć. Ich usta się spotkały, musnęły się raz, drugi, trzeci. Blondyn także zamknął oczy, to było to na ,co od tak dawna czekał. Po dłuższej chwili przerwali, Haruno ułożyła dłoń na torsie chłopaka i lekko go odepchnęła. Spojrzała w bok tak jakby się tego wstydziła, ale ona ? i wstyd? Coś tu jest nie tak.
- Sakura-chan ja… - zaczął tłumaczyć się niebieskooki drapiąc się za głową.
- Nie Naruto nic się nie stało.- poklepała go po ramieniu nadal nie patrząc centralnie na niego.
- Tooo… - zaczął przytulając ją lekko - powiesz mi, dlaczego Totoro jest dla Ciebie tak ważny? – ta tylko poruszała głową na znak zgody, nadal była nieco zdezorientowana sytuacją.
- Nie wiem czy wiesz, ale miałam kiedyś młodszego brata. – zaczęła swoją opowieść otwierając serduszko na naszyjniku ukazując je przyjacielowi. – Miał 5 lat, mój braciszek Satoshi… - w jej oczach zebrały się łzy. – Pewnego dnia nie wrócił do domu, nikt nie wiedział, co się stało. Kiedyś przeczytałam o szamanach, że mogą zamienić ludzi w zwierzęta.
- W zwierzaki??
- Tak. Pomyślałam, że właśnie mój brat mógł na takiego trafić. – wtuliła się bardziej .
- Czemu? – zapytał z głupkowatym wyrazem twarzy.
- Bo od zawsze lubił koty. – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Sięgnęła do kieszeni, wyjęła z niej malutkie zdjęcie. A na nim był mały chłopczyk, w blond włoskach o granatowych oczach i uśmiechu identycznym do tego, który miała posiadaczka zielonych oczu.
 
- Czy to on? – zapytał zaciekawiony wpatrując się w zdjęcie.
- Tak, to mój zaginiony brat. – westchnęła.
- A czy Totoro nie ma czasem dużych złotych oczu? A nie granatowe? I dlaczego Totoro? – zalał różowowłosą lawiną pytań.
- Heh – zaśmiała się pod nosem – zaczarowany kot nie jest podobny do osoby. Co do imienia….– zastanowiła się przez chwilę. – Satoshi uwielbiał taką bajkę.
- A jest coś, co odwróci to czary mary? – zapytał śmiesznie machając rękami.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedziała smutno, po czym na nowo w jej oczach zgromadziły się łzy. Uzumaki nie myśląc przytulił przyjaciółkę do siebie, czuła bicie jego serca, jego ciepło, wtuliła się mocniej i nie chciała żeby ktoś przerywał tą chwilę. Ale…
- Co wy wyczyniacie?! – krzyknęła Yuki wchodząc do pokoju. – Gdzie jest śniadanie?!
- Trzymaj mnie bo zaraz nie ręczę za siebie shannaro!!! – powiedziała na nowo wkurzona różowo włosa. Blondyn posłusznie wykonał polecenie przyjaciółki bo wiedział, że nie żartuje.
- W lodówce masz jedzonko – uśmiechnął się serdecznie. – A to, co my tu robimy to nasza sprawa…. – powiedział lekko podenerwowany.
- Idź szukaj mojego kota a nie żreć będziesz! – krzyknęła wyrywając się zielonooka.
- Pfff szczerze?! Mam to w dupie. – powiedziała uśmiechając się, po czym wyszła.
- Dobra Naruto… - wstała uwalniając się z ramion blondyna. – Ja idę szukać mojego kota.
- Bez śniadania?! – zapytał zmartwiony.
- I tak ten tasiemiec wszystko mi zeżre . – uśmiechnęła się w stronę niebieskookiego.
- Sakura!! Naruto!! Ratujcie!! – krzyczała rudowłosa z pomieszczenia znajdującego się na parterze mieszkania.

wtorek, 5 lipca 2016

8. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.

Przepraszam za dłuuugą nieobecność, postanowiłam coś napisać bo jakoś tak smutno bez NaruSaku, mimo że nadal nie mam weny to zamieszczam Wam kolejny rozdział. Mam nadzieję że nie jest tragiczny. Chciałam wprowadzić pewien wątek z kreskówki " Miraculum - biedronka i czarny kot" ale w sumie wolę coś oryginalnego ;) Czy ktoś z Was  to ogląda? Teraz bez zanudzania zapraszam na rozdział :D Piszcie jak się podobał ;) O ile ktos jeszcze tu zagląda. 



" Zazdrość nie rodzi się z braku zaufania, 
lecz ze strachu przed utratą najbliższej osoby. 
Czasami może prowadzić nawet do podłych rzeczy
Żegnaj kotku?"





- Uspokójcie się. – powiedział stanowczo kruczowłosy. – Musimy pogadać.
- O tej Twojej Sakurze?
- Zamknij się Sugeitsu! – ponownie krzyknęła czerwonowłosa dusząc kompana.
- Powiedz jej coś!!
- Ehhh z kim ja przebywam – powiedział wstając z fotela.
- Dobra już się uspokajamy. – skwitowała Karin – Po co Ci wgl ta Haruno??


- Jest mi potrzebna aby leczyć naszą armię, przecież rozmawialiśmy o tym wczoraj. – burknął czarnowłosy spoglądając na czerwonowłosą.
- Ale przecież ja też potrafię uzdrawiać…
- Nie uzdrowisz całej armii Karin. A Haruno umie to zrobić, ma duży zapas chakry. – skwitował Uchiha po czym wstał i udał się w głąb pokoju.
- Myślisz że on serio ją tutaj sprowadzi? Zaburzy to nasz wewnętrzny spokój!!
- O jakim ty spokoju capie mówisz! – krzyknęła uderzając kompana w głowę, na tyle mocno żeby zwalić go w fotela.

- Opanuj się zazdrośnico!

- Jak Ty mnie nazwałeś?! – w jej oczach zapłonął ogień, już miała się na niego rzucić i wyobijać mu każdą część ciała lecz do pomieszczenia ponownie wszedł kruczowłosy na co od razu jej humorek się zmienił. – Sasuke –kun!

- Sasuke czy ty naprawdę chcesz Haruno tylko do leczenia armi? – zapytał Sugeitsu podkreślając w wymowie słowo „tylko”.

- Nie, nie tylko masz rację.- burknął, wziął rzecz po którą przyszedł i dokończył wychodząc. – Chce także odbudować swój klan a ona jest do tego odpowiednia.

- Że co?! – czerwonowłosa nie mogła uwierzyć w słowa miłości swojego życia. Jak to?! Że ona?! Ta różowa? Lawina pytań zalała jej głowę, przez co całkowicie odpłynęła. Białowłosy spojrzał na koleżankę a następnie na oddalającego się Uchihę i powiedział sam do siebie.

- Ona z nim nie będzie chciała… No…. Czy on byłby w stanie ją….. zgwałcić by odbudować klan?! Lub zastosować inne wyjście?


***


Po roku od przybycia Uzumakiego do wioski wiele się zmieniło. Jego uczucia powróciły w miarę zadowalający dla każdego stan. Nie był taki otwarty i głupkowaty jak dawniej w czasach akademii lecz wszystko w swoim czasie. Między nim a Haruno powstała iskra, iskra miłości lecz oni jeszcze o tym nie wiedzieli. Słońce dawno widniało na nieboskłonie, a w domu Haruno jeszcze panowała cisza, Totoro wraz z właścicielką spali. Wtem rozległo się pukanie do okna, pierwszy podniósł łepek kot, zmrużonymi oczami spojrzał w tamtą stronę by zobaczyć kogo niesie. Z okna przeniósł wzrok na różowowłosą, wstał, przeciągnął się po czym podreptał obok głowy dziewczyny. Ta obudziła się czując że jakiś ciężar siedzi na jej włosach, otworzyła oczy i uśmiechnęła się w stronę zwierzęcia. Nagle po raz któryś rozległo się pukanie, przestraszona Haruno wstała na równe nogi obracając gwałtownie twarz w stronę okna. Odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła w nim znajomą postać. Podeszła do niego, chwyciła klamkę po czym otworzyła je z impetem.

- Czemu budzisz mnie o tak wczesnej porze??!! – krzyknęła oburzona przeczesując włosy.

- Jest już 10 księżniczko. – powiedział trochę podenerwowany. – Pamiętasz że mamy się zająć nową osobą która chwilowo zamieszka u Ciebie?

- Że co? – zapytała lecz po chwili namysłu odpowiedziała – Aaa… Yuki…. Zaraz będę gotowa daj mi chwilę. – wzięła ubrania, weszła do łazienki a Uzumaki usiadł na łóżku dziewczyny. Po chwili była już prawie gotowa, ubrana tak jak zawsze w swój czerwony strój, lecz zamiast spodenek miała spódniczkę.




Ubrała buty po czym pociągnęła blondyna za bluzę ku wyjściu.

- To gdzie ona ma czekać ? – zapytała patrząc na blondyna – Bo wczoraj nie za bardzo słuchałam. – powiedziała wystawiając język na zewnątrz.

- W Ichiraku.

- Dlaczego tam?!

- Podobno uwielbia ramen. – powiedział uśmiechając się w jej stronę. – W końcu jakaś dziewczyna uwielbia ramen!

- Ehhh – westchnęła, miała przeczucie że coś tu jest nie tak. Ukradkiem spoglądała na niebieskookiego, jego prawe oko nadal nie przemieniło się w błękitne. Martwiło ją to, bała się że może się powtórzyć jego wybuch złości mimo że Kyuubi jest przez niego opanowany. Gdy tak szła zamyślona , nawet nie zorientowała się kiedy byli już na miejscu. Zderzyła się z pewną dziewczyną która stamtąd wychodziła. Była to dziewczyna o długich rudych, rozpuszczonych włosach, brązowych oczach. Ubrana w krótkie szare spodenki, oraz koszulkę z krótkim rękawkiem z nadrukiem motyla.

- Co ty wyczyniasz sieroto! – krzyknęła rudowłosa wymachując rękami. – Uważaj!

- Przepraszam zamyśliłam się tylko a ty już aferę robisz na pół Konohy!! – nie pozostawała w tyle Haruno, wystawiła palec naprzeciwko niej – A kim ty w ogóle jesteś żeby się tu tak rządzić?!

- Jestem Yuki Mado ciamajdo. – odpowiedziała krzyżując ręce na piersi.

- Ty jesteś tą dziewczyną która uwielbia ramen!! – zapytał z gwiazdkami w oczach. – Jestem Naruto. – uśmiechnął się promiennie w jej stronę . A ta ciamajda to Sakura. – zachichotał lecz pożałował tego gdyż dostał od niej potężnego kuksańca.

- Nie bij go! Przecież nie zasłużył! – krzyknęła podchodząc do Uzumakiego masując jego obolałe miejsce.

- Jakbyś spędzała z nim tyle czasu co ja to też byś tak robiła. – odpowiedziała z piorunami w oczach. Widziała jak go dotyka, czuła że ta kunoichi jest zagrożeniem dla niej jeżeli chodzi o Uzumakiego.

- Nigdy bym nie uderzyła takiego kochanego blondynka. – zaczęła mierzwić go po włosach, uśmiechając się do niego zalotnie.
- Dzięki. – odpowiedział i odpowiedział na jej uśmiech. – A teraz zapraszamy Cię do domu w którym będziesz mieszkać wraz z Sakura-chan. – dokończył po czym pomyślał „ o ile Cię wpuści”. Szli powolnym krokiem najpierw niebieskooki, obok niego bardzo blisko Yuki, a za nimi szła naburmuszona Haruno. Słyszała jak ta młoda wypytuje blondyna o dziewczyny, o jego moc, dosłownie o wszystko, nawet pytała o to dlaczego ma dwa odmienne kolory oczu co wydało się jej „urocze”. W końcu po chwili dotarli do wyznaczonego miejsca, tym razem różowowłosa weszła pierwsza, podążyła od razu w miejsce gdzie miała wypakować się jej chwilowa lokatorka. Był to malutki pokoik pomalowany na niebiesko, było tam łóżko, biurko, szafa oraz osobna łazienka żeby nie musiała jej oglądać…

- Dlaczego mam taki mały ten pokój?! Widziałam tam większy! – awanturowała się brązowooka i przeszła w stronę pokoju gdzie wcześniej nocował Uzumaki. Od tego czasu nic nie było tam ruszane, tak jakby Haruno chciała zatrzymać jego zapach i to że tam był.

- No ten byłby dla niej lepszy Sakura-chan. Wiadomo że kobieta potrzebuje dużo miejsca. – tłumaczył Uzumaki opierając się o futrynę drzwi. Spojrzała na niego złowieszczo kolejny raz, miała dziś zły humor, nie mogła pohamować zazdrości. 




Rudowłosa wykorzystując sytuację chciała wziąć wisiorek który leżał tam na drewnianej półce. Różowowłosa kątem oka widziała wszystko, gwałtownie chwyciła ją za nadgarstek i odciągnęła od tamtego miejsca.

- Zostaw to… Idź rozpakuj się w swoim pokoju. – powiedziała zasłaniając przedmiot. – Jak mamy się dogadać nie wchodź mi w drogę.

- Przecież to zwykły wisiorek! – krzyknęła pokazując na szafkę. Lecz ten wisiorek nie był taki zwyczajny w środku były dwa zdjęcia i tylko Haruno wiedziała że tam są. Był on w kształcie serca, na cieniutkim srebrnym łańcuszku.

- Dla Ciebie może i zwykły ale dla mnie jest bardzo ważny. – powiedziała, odwróciła się po czym poszła w stronę swojego pokoju. Rudowłosa została z niebieskookim w „jej „ pokoju, blondyn cały czas myślał o swojej koleżance która siedziała zamknięta w pokoju. Nie bardzo wiedział o co się tak wścieka. Zostawił nowo poznaną znajomą po czym poszedł w stronę pomieszczenia w którym była zielonooka. W tym samym czasie do pokoju Mado wszedł Totoro zainteresowany nowym zapachem w domu, wszedł do torby dziewczyny a następnie gwałtownie z niej wyskoczył strasząc tym samym lokatorkę.

- Skąd ty się tu wziąłeś sierściuchu… - burknęła ciągnąc kota za łapę, na co kot miauknął głośno.- Pewnie jesteś zwierzątkiem tej ciamajdy. – syknął wycofując się do tyłu. Wyciągnęła ku niemu ręce – No chodź kici kici… - Złapała go po czym wypuściła przez okno na pole. Zadowolona położyła się na łóżku i zasnęła, pozostawiając bałagan z ubrań na podłodze. Naruto cicho zapukał do drzwi różowowłosej, nie słysząc nic powoli uchylił drzwi po czym zerknął do środka. Haruno spała lecz można było dostrzec że śpi niespokojnie. Podszedł do niej, wyglądała ślicznie gdy jej aksamitne włosy opadały jej na twarz.

- Taka bezbronna i słodka jak śpi. – szepnął do siebie a potem pomyślał. – „ A taka wybuchowa w dzień – przerażające”. – Okrył ją kocem, wszedł na parapet po czym wyskoczył by udać się do swojego mieszkania. Po drodze czuł że jest przez kogoś obserwowany, lecz nie był to zapach ludzki.

Wczesnym rankiem pierwsza wstała zielonooka, zdziwiła się że nie obudził jej kot a zimny powiew powietrza z niezamkniętego okna. Wstała, przecierając zaspane oczy, przeszukała cały dom w poszukiwaniach Totoro bo zwykle był o tej porze na śniadaniu nigdy go nie opuszczał. Nawet weszła do pokoju lokatorki która spała rozwalona na całe łóżko. Haruno zaniepokoiła się widząc na ubraniach Mado białą sierść, i otwarte okno. Szturchnęła ją by zapytać o zaginione zwierzątko:

- Yuki ?

- Hym?! – westchnęła zaspana zerkając na dziewczynę.

- Widziałaś gdzieś Totoro? Mojego kota?

sobota, 31 października 2015

7. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.

Hejka wszystkim :) Przepraszam za dzień opóźnienia w notkach ale już się poprawiam. Niestety wena mnie opuszcza z minuty na minutę więc jak coś w notce nie wyszło to wielkie gomen. Starałam się jak mogłam ale jakoś nie mogłam znaleźć pomysłu na środek opowiadania ;) Koniec mam już wymyślony a tak się złożyło że musiałam nieco pozmieniać fabułę. :P Ale już koniec mojego gadania przejdźmy do notki ;) Miłego czytania ;) Proszę o komentarze jak zawsze ;) 






" Jeden uśmiech może... zacząć przyjaźń.
Jedno słowo może... skończyć kłótnie.
Jedna osoba może... zmienić całe Twoje życie."




- A co ja mam niby dla Panny Haruno zrobić? – zapytał ukazując zaciekawiony wyraz twarzy.
- Uśmiechnij się. – powiedziała promiennie – Tak jak dawniej.
- He?
- No proszę….. Czy proszę o tak dużo?? – zrobiła maślane oczy w stronę blondyna. – Bo z Tobą nie pójdę a już ciemno.
- No niech Ci będzie. – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha lekko przechylając głowę na bok. Uśmiechał się po raz pierwszy od dłuższego czasu tak naprawdę, widać było że ten uśmiech był prosto z jego serca. 
Nawet nie pomyślał że Haruno rozpala w nim uczucia na nowo. Różowowłosa na ten widok także uśmiechnęła się w jego stronę lekko mrużąc oczy.
-No! – krzyknęła po chwili kunoichi krzyżując ręce. – I tak ma być zawsze! – po czym dodała – Dattebayo!
- Ej! Nie kradnij mojego dattebayo! – krzyknął robiąc naburmuszoną minę, patrząc z byka na przyjaciółkę.
- „Mój kochany Naruto”. – uśmiechnęła się do siebie, po czym wystawiła język w stronę swojego przyjaciela i powiedziała – Ojoj psyklo mi ale od dziś dattebayo jest moje!
- No to ja zabieram shannaro! – krzyknął ukazując pioruny w oczach.
- Heh. – pisnęła wyskakując ku górze. Cieszyła się że w końcu mogła się podroczyć ze swoim przyjacielem.
- Ehhh – westchnął – Przez te uczucia znowu będę słabeuszem… - opuścił głowę w dół.
- Nie będziesz, gwarantuje Ci to. – powiedziała po czym wzięła opaskę i oddała ją niebieskookiemu. – To uczucia dają potężną siłę.
- Powiedzmy że Ci uwierzę… - odpowiedział zawiązując delikatnie tkaninę na oczach zielonookiej.
- Powiedzmy że Ci zaufam. – powiedziała wystawiając język.
- No to chodźmy! – krzyknął biorąc różowowłosą na ręce, po czym wyskoczył przez okno. Haruno nie wiedziała dokąd zmierza jej blondwłosy przyjaciel. Ale postanowiła mu zaufać jemu jednemu mogła. Uzumaki skakał z jednego dachu na drugi, uważając na śliskie dachówki, którymi pokryte były mieszkania. W końcu po dłuższej chwili niebieskooki przestał skakać. Zatrzymał się i postawił Haruno na „ziemi” po czym powoli rozwiązał supeł trzymający opaskę na oczach kunoichi. Różowowłosa ujrzała przed sobą całą panoramę Konohy, wszystkie budynki, małe kropeczki, którymi byli ludzie, małe świecące się lampki w mieszkaniach. Co najważniejsze patrząc w niebo widziała lśniący ogromny księżyc oraz małe błyszczące punkty. 
 
Dopiero po chwili zorientowała się w jakim miejscu się znajduje. Spojrzała na niebieskookiego i krzyknęła:
- Jesteśmy na głowie któregoś Hokage??
- Tak. – oznajmił – A dokładniej na nosie mojego ojca.
- Na nosie Minato?!
- A wolisz na nosie kogoś innego? – zapytał śmiejąc się w jej stronę, ukazując białe ząbki.
- Idiota! – szturchnęła kompana – To usiądźmy chociaż na jego włosach…
- Przecież są szpiczaste.
- Tak jak i Twoje. – powiedziała mierzwiąc jego blond czuprynę.
- Ale moje są krótsze. – powiedział siadając na podłożu, biorąc kosmyk swoich włosów w palce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? – zapytała siadając przed nim tyłem.
- Chce Ci wynagrodzić to że tyle na mnie czekałaś. – odpowiedział ciepłym głosem wpatrując się w gwiazdy. – Oraz to że po przybyciu do wioski nie przywitałem się jak należy.
- Nie trzeba było przecież wybaczyłam Ci. – odpowiedziała odwracając twarz w jego kierunku. W tym momencie ich oczy się spotkały i nastała cisza. Słyszeć można było tylko koncert małych świerszczy i bicie ich serc. Dostrzec można było lekkie zdenerwowanie blondyna, który nie wiedział co zrobi koleżanka. Przeniósł wzrok z koleżanki w ziemię.  Kunoichi przybliżyła się do niego. Uniosła dłoń ku górze, i ułożyła ją na policzku Uzumakiego. Spojrzała na przyjaciela raz jeszcze, tak to był jej dawny Naruto – niebieskooki głupkowaty blondyn ze ślicznymi rysami na policzkach, który był w stanie oddać za nią życie. Po chwili zbliżyła swoje usta w kierunku jego twarzy i pocałowała go delikatnie w policzek. 
 
- Dziękuje Naruto. – wyszeptała kierując wzrok w bok.
- Co to było? – zapytał zdezorientowany. Dotknął swojego policzka, spojrzał na nią – rumieniła się! Sakura –chan się zarumieniła?! W jego towarzystwie? Niemożliwe! Wiele pytań kłębiło się w jego głowie w tym momencie.
- Podziękowanie idioto. – powiedziała miło, nadal odwrócona w jego stronę. Czekała na jakiś gest ze strony niebieskookiego – przytulenie, całus. Ale niestety nic takiego się nie stało. Uzumaki nadal patrzył w bok, wiedział że jak spojrzy na Haruno może się nie opanować. Nadal gdzieś w głębi siebie nie mógł się przełamać co do uczuć. Jego serce coraz bardziej pokazywało co tak naprawdę czuł do kunoichi. Nie chciał tego ukazywać, nie w tej chwili.
- Naruto. – kiedy usłyszał swoje imię wyrwał się ze swoich przemyśleń.
- Sakura –chan… - westchnął. – Trochę się zamyśliłem.
- Zauważyłam.
- Wiesz że jutro muszę wrócić do siebie prawda?  - zapytał patrząc na kunoichi.
- Dlaczego?
- Jesteś już zdrowa, poradzisz sobie. – odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Będziesz siedział sam? W domu?
- Pewnie babunia wyśle mnie do kolejnego chorego. Bo teraz tylko to mogę robić… - odpowiedział robiąc smutną minę.
- Pewnie do Hinaty… - burknęła ukazując swoje niezadowolenie, lecz usłyszał to blondyn.
- Jesteś zazdrosna? – zapytał robiąc zaciekawioną minę.
- Nie. – odwróciła wzrok.
- Naprawdę jesteś zazdrosna! – krzyknął ustawiając twarz naprzeciw Haruno.
- Nie nie jestem! – krzyknęła odpychając niebieskookiego.
- Nie kłam….. – powiedział poważnym tonem głosu.
- No dobra niech Ci będzie! Trochę jestem ! – krzyknęła opuszczając ręce w dół. – Tylko już mnie nie wnerwiaj!
- Hah wygrałem! Wygrałem! – krzyczał na całą Konohę, po chwili położył się na ziemi podziwiając gwiazdy nad sobą.
- Ale tylko ten jeden raz. – powiedziała pojawiając się nad nim.
- Złaź! – krzyknął chcąc wstać z ziemi, lecz różowowłosa uniemożliwiała mu to.
- Nie. Tu już nie wygrasz!
- A właśnie że znowu wygram! – powiedział po czym zaczął łaskotać kunoichi po brzuchu. Zaczęła śmiać się w niebogłosy i po chwili zeszła z Uzumakiego.
- Idiota! – krzyknęła obrażona.
- Oj no nie obrażaj się. – poczochrał włosy Haruno.
- Zabije Cię pewnego dnia, bo…… - nie zdążyła dokończyć wypowiedzi, ponieważ blondyn wziął ją delikatnie za dłoń po czym oboje zniknęli we mgle i pojawili się w mieszkaniu zielonookiej. Naruto puścił rękę dziewczyny po czym oddalił się nieco w głąb budynku.
- bo… - chciała dokończyć lecz zdziwiło ją to że była już w domu. Spojrzała zszokowana na blondyna. – Naruto? To to?
- Nic takiego idź spać. – powiedział wychodząc z pokoju. – Już późno!
- Ale…..
- Dobranoc! – krzyknął znikając w ciemnym korytarzu.
- Dobranoc… - burknęła zielonooka, po czym przebrała się w piżamę i wskoczyła pod milutką kołderkę na której już wcześniej spał Totoro. Lecz cały ten hałas obudził biednego kotka, a dopiero w tym momencie różowowłosa dostrzegła futrzaka.
- Totoro! Co ty robisz na moim łóżku? – zapytała zwierzaka dotykając jego nosa.
 
- Meow! – miauknął po czym zeskoczył z łóżka. Dumnie kroczył przed siebie nawet nie oglądając się na Haruno. Kątem oka zauważyła że kot zmierza w kierunku pokoju niebieskookiego.
- Ehhh i zostałam sama… - odwróciła się na bok po czym zasnęła błogim snem wtulona w poduszkę.
***
 
W tym samym momencie późną nocą, w kryjówce Orochimaru, która znajdowała się z dala od Konohy, odbywała się poważna rozmowa między Sasuke, Karin a Sugeitsu. Siedzieli oni na fotelach ułożonych w okrąg a w środku ułożony był okrągły stolik na którym leżały kunaie. Kruczowłosy spojrzał na swojego kompana który siedział nieopodal Karin, bawił się jakąś gałązką co denerwowało Uchihę.
- Sugeitsu! Przestań w końcu…
- A co ja niby takiego robie?! – spojrzał na sharinganowca.
- Denerwujesz ludzi! – krzyknęła Karin, uderzając kolegę w głowę.
- Uspokójcie się. – powiedział stanowczo kruczowłosy. – Musimy pogadać.
- O tej Twojej Sakurze?
- Zamknij się Sugeitsu! – ponownie krzyknęła czerwonowłosa dusząc kompana.
- Powiedz jej coś!!
- Ehhh z kim ja przebywam – powiedział wstając z fotela.
- Dobra już się uspokajamy. – skwitowała Karin – Po co Ci wgl ta Haruno??