sobota, 31 października 2015

7. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.

Hejka wszystkim :) Przepraszam za dzień opóźnienia w notkach ale już się poprawiam. Niestety wena mnie opuszcza z minuty na minutę więc jak coś w notce nie wyszło to wielkie gomen. Starałam się jak mogłam ale jakoś nie mogłam znaleźć pomysłu na środek opowiadania ;) Koniec mam już wymyślony a tak się złożyło że musiałam nieco pozmieniać fabułę. :P Ale już koniec mojego gadania przejdźmy do notki ;) Miłego czytania ;) Proszę o komentarze jak zawsze ;) 






" Jeden uśmiech może... zacząć przyjaźń.
Jedno słowo może... skończyć kłótnie.
Jedna osoba może... zmienić całe Twoje życie."




- A co ja mam niby dla Panny Haruno zrobić? – zapytał ukazując zaciekawiony wyraz twarzy.
- Uśmiechnij się. – powiedziała promiennie – Tak jak dawniej.
- He?
- No proszę….. Czy proszę o tak dużo?? – zrobiła maślane oczy w stronę blondyna. – Bo z Tobą nie pójdę a już ciemno.
- No niech Ci będzie. – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha lekko przechylając głowę na bok. Uśmiechał się po raz pierwszy od dłuższego czasu tak naprawdę, widać było że ten uśmiech był prosto z jego serca. 
Nawet nie pomyślał że Haruno rozpala w nim uczucia na nowo. Różowowłosa na ten widok także uśmiechnęła się w jego stronę lekko mrużąc oczy.
-No! – krzyknęła po chwili kunoichi krzyżując ręce. – I tak ma być zawsze! – po czym dodała – Dattebayo!
- Ej! Nie kradnij mojego dattebayo! – krzyknął robiąc naburmuszoną minę, patrząc z byka na przyjaciółkę.
- „Mój kochany Naruto”. – uśmiechnęła się do siebie, po czym wystawiła język w stronę swojego przyjaciela i powiedziała – Ojoj psyklo mi ale od dziś dattebayo jest moje!
- No to ja zabieram shannaro! – krzyknął ukazując pioruny w oczach.
- Heh. – pisnęła wyskakując ku górze. Cieszyła się że w końcu mogła się podroczyć ze swoim przyjacielem.
- Ehhh – westchnął – Przez te uczucia znowu będę słabeuszem… - opuścił głowę w dół.
- Nie będziesz, gwarantuje Ci to. – powiedziała po czym wzięła opaskę i oddała ją niebieskookiemu. – To uczucia dają potężną siłę.
- Powiedzmy że Ci uwierzę… - odpowiedział zawiązując delikatnie tkaninę na oczach zielonookiej.
- Powiedzmy że Ci zaufam. – powiedziała wystawiając język.
- No to chodźmy! – krzyknął biorąc różowowłosą na ręce, po czym wyskoczył przez okno. Haruno nie wiedziała dokąd zmierza jej blondwłosy przyjaciel. Ale postanowiła mu zaufać jemu jednemu mogła. Uzumaki skakał z jednego dachu na drugi, uważając na śliskie dachówki, którymi pokryte były mieszkania. W końcu po dłuższej chwili niebieskooki przestał skakać. Zatrzymał się i postawił Haruno na „ziemi” po czym powoli rozwiązał supeł trzymający opaskę na oczach kunoichi. Różowowłosa ujrzała przed sobą całą panoramę Konohy, wszystkie budynki, małe kropeczki, którymi byli ludzie, małe świecące się lampki w mieszkaniach. Co najważniejsze patrząc w niebo widziała lśniący ogromny księżyc oraz małe błyszczące punkty. 
 
Dopiero po chwili zorientowała się w jakim miejscu się znajduje. Spojrzała na niebieskookiego i krzyknęła:
- Jesteśmy na głowie któregoś Hokage??
- Tak. – oznajmił – A dokładniej na nosie mojego ojca.
- Na nosie Minato?!
- A wolisz na nosie kogoś innego? – zapytał śmiejąc się w jej stronę, ukazując białe ząbki.
- Idiota! – szturchnęła kompana – To usiądźmy chociaż na jego włosach…
- Przecież są szpiczaste.
- Tak jak i Twoje. – powiedziała mierzwiąc jego blond czuprynę.
- Ale moje są krótsze. – powiedział siadając na podłożu, biorąc kosmyk swoich włosów w palce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? – zapytała siadając przed nim tyłem.
- Chce Ci wynagrodzić to że tyle na mnie czekałaś. – odpowiedział ciepłym głosem wpatrując się w gwiazdy. – Oraz to że po przybyciu do wioski nie przywitałem się jak należy.
- Nie trzeba było przecież wybaczyłam Ci. – odpowiedziała odwracając twarz w jego kierunku. W tym momencie ich oczy się spotkały i nastała cisza. Słyszeć można było tylko koncert małych świerszczy i bicie ich serc. Dostrzec można było lekkie zdenerwowanie blondyna, który nie wiedział co zrobi koleżanka. Przeniósł wzrok z koleżanki w ziemię.  Kunoichi przybliżyła się do niego. Uniosła dłoń ku górze, i ułożyła ją na policzku Uzumakiego. Spojrzała na przyjaciela raz jeszcze, tak to był jej dawny Naruto – niebieskooki głupkowaty blondyn ze ślicznymi rysami na policzkach, który był w stanie oddać za nią życie. Po chwili zbliżyła swoje usta w kierunku jego twarzy i pocałowała go delikatnie w policzek. 
 
- Dziękuje Naruto. – wyszeptała kierując wzrok w bok.
- Co to było? – zapytał zdezorientowany. Dotknął swojego policzka, spojrzał na nią – rumieniła się! Sakura –chan się zarumieniła?! W jego towarzystwie? Niemożliwe! Wiele pytań kłębiło się w jego głowie w tym momencie.
- Podziękowanie idioto. – powiedziała miło, nadal odwrócona w jego stronę. Czekała na jakiś gest ze strony niebieskookiego – przytulenie, całus. Ale niestety nic takiego się nie stało. Uzumaki nadal patrzył w bok, wiedział że jak spojrzy na Haruno może się nie opanować. Nadal gdzieś w głębi siebie nie mógł się przełamać co do uczuć. Jego serce coraz bardziej pokazywało co tak naprawdę czuł do kunoichi. Nie chciał tego ukazywać, nie w tej chwili.
- Naruto. – kiedy usłyszał swoje imię wyrwał się ze swoich przemyśleń.
- Sakura –chan… - westchnął. – Trochę się zamyśliłem.
- Zauważyłam.
- Wiesz że jutro muszę wrócić do siebie prawda?  - zapytał patrząc na kunoichi.
- Dlaczego?
- Jesteś już zdrowa, poradzisz sobie. – odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Będziesz siedział sam? W domu?
- Pewnie babunia wyśle mnie do kolejnego chorego. Bo teraz tylko to mogę robić… - odpowiedział robiąc smutną minę.
- Pewnie do Hinaty… - burknęła ukazując swoje niezadowolenie, lecz usłyszał to blondyn.
- Jesteś zazdrosna? – zapytał robiąc zaciekawioną minę.
- Nie. – odwróciła wzrok.
- Naprawdę jesteś zazdrosna! – krzyknął ustawiając twarz naprzeciw Haruno.
- Nie nie jestem! – krzyknęła odpychając niebieskookiego.
- Nie kłam….. – powiedział poważnym tonem głosu.
- No dobra niech Ci będzie! Trochę jestem ! – krzyknęła opuszczając ręce w dół. – Tylko już mnie nie wnerwiaj!
- Hah wygrałem! Wygrałem! – krzyczał na całą Konohę, po chwili położył się na ziemi podziwiając gwiazdy nad sobą.
- Ale tylko ten jeden raz. – powiedziała pojawiając się nad nim.
- Złaź! – krzyknął chcąc wstać z ziemi, lecz różowowłosa uniemożliwiała mu to.
- Nie. Tu już nie wygrasz!
- A właśnie że znowu wygram! – powiedział po czym zaczął łaskotać kunoichi po brzuchu. Zaczęła śmiać się w niebogłosy i po chwili zeszła z Uzumakiego.
- Idiota! – krzyknęła obrażona.
- Oj no nie obrażaj się. – poczochrał włosy Haruno.
- Zabije Cię pewnego dnia, bo…… - nie zdążyła dokończyć wypowiedzi, ponieważ blondyn wziął ją delikatnie za dłoń po czym oboje zniknęli we mgle i pojawili się w mieszkaniu zielonookiej. Naruto puścił rękę dziewczyny po czym oddalił się nieco w głąb budynku.
- bo… - chciała dokończyć lecz zdziwiło ją to że była już w domu. Spojrzała zszokowana na blondyna. – Naruto? To to?
- Nic takiego idź spać. – powiedział wychodząc z pokoju. – Już późno!
- Ale…..
- Dobranoc! – krzyknął znikając w ciemnym korytarzu.
- Dobranoc… - burknęła zielonooka, po czym przebrała się w piżamę i wskoczyła pod milutką kołderkę na której już wcześniej spał Totoro. Lecz cały ten hałas obudził biednego kotka, a dopiero w tym momencie różowowłosa dostrzegła futrzaka.
- Totoro! Co ty robisz na moim łóżku? – zapytała zwierzaka dotykając jego nosa.
 
- Meow! – miauknął po czym zeskoczył z łóżka. Dumnie kroczył przed siebie nawet nie oglądając się na Haruno. Kątem oka zauważyła że kot zmierza w kierunku pokoju niebieskookiego.
- Ehhh i zostałam sama… - odwróciła się na bok po czym zasnęła błogim snem wtulona w poduszkę.
***
 
W tym samym momencie późną nocą, w kryjówce Orochimaru, która znajdowała się z dala od Konohy, odbywała się poważna rozmowa między Sasuke, Karin a Sugeitsu. Siedzieli oni na fotelach ułożonych w okrąg a w środku ułożony był okrągły stolik na którym leżały kunaie. Kruczowłosy spojrzał na swojego kompana który siedział nieopodal Karin, bawił się jakąś gałązką co denerwowało Uchihę.
- Sugeitsu! Przestań w końcu…
- A co ja niby takiego robie?! – spojrzał na sharinganowca.
- Denerwujesz ludzi! – krzyknęła Karin, uderzając kolegę w głowę.
- Uspokójcie się. – powiedział stanowczo kruczowłosy. – Musimy pogadać.
- O tej Twojej Sakurze?
- Zamknij się Sugeitsu! – ponownie krzyknęła czerwonowłosa dusząc kompana.
- Powiedz jej coś!!
- Ehhh z kim ja przebywam – powiedział wstając z fotela.
- Dobra już się uspokajamy. – skwitowała Karin – Po co Ci wgl ta Haruno??



czwartek, 8 października 2015

6. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.


Hejka :) Witam wszystkich :) Miałam nie wstawiać dzisiaj tej notki ponieważ nie chciało mi się jej pisać ale w końcu wzięłam się za siebie i napisałam :P Może być nieco nudna i krótka, no ale może Wam się spodoba ;) Zapraszam na kolejną notkę, oraz do jej komentowania bo jak wiecie komentarze to taki napęd dla mnie do pisania ;) Pozdrawiam!


"Przychodzi w życiu moment, kiedy zaczyna do nas dochodzić, że zależy nam na kimś za bardzo... Stanowczo za bardzo..."


- Chodź. – powiedział spokojnie podnosząc różowowłosą, a ta rozzłościła się i uderzyła blodnyna w bark tworząc ogromnego siniaka. Niebieskooki widząc zachowanie przyjaciółki postanowił działać. – Tajuu Kage Bushin no Jutsu!


Po wypowiedzeniu tych słów wokół zielonookiej ustawiły się wierne kopie niebieskookiego. Klony stojące z przodu chwyciły Haruno za nogi, natomiast te co stały z tyłu za ręce. Uzumaki pożegnał się z resztą imprezowiczów po czym wyszedł wraz z wyprowadzaną przez jego klony różowowłosą. Na początku zielonooka zaczęła wyrywać się ze wszystkich swoich sił z uścisku blondynów ale na marne, więc z biegiem czasu zaczęła się uspokajać. Niebieskooki szedł w ciszy, kiedy jego przyjaciółka przeklinała jego osobę od czasu do czasu. Gdy dotarli do parku, gdzie nie było żadnej żywej duszy ponieważ był to środek nocy, odezwała się różowowłosa:
- Naruto możesz mnie już puścić?
- A uspokoiłaś się już w końcu? – zapytał odwracając się w jej stronę lecz nie patrząc na nią.
- Tak. – westchnęła opuszczając głowę w geście rezygnacji. – Będę już grzeczna.
- Obiecujesz?
- Tak. Przecież powiedziałam! – krzyknęła trochę się nie kontrolując lecz chwilę później powiedziała już nieco spokojniejszym tonem głosu – Ale będziesz musiał mi pomóc iść bo trochę mi się kręci w głowie i …
- I?
- Widzę Ciebie w większej ilości…  - powiedziała mrugając parokrotnie oczami.


- To Kage Bushin… - powiedział podśmiechując się pod nosem.
- Nie śmiej się ze mnie!
- Podobno miałaś być już grzeczna… - odwrócił się na pięcie.
- Ej!! No oki oki! – krzyknęła a niebieskooki dezaktywował jutsu po czym klony rozpłynęły się w gęstym dymie. Skrzyżowała dłonie na piersiach po czym upadła na ziemię, siadając na niej. Uzumaki podszedł do niej i chwycił ją pod rękę, bez słowa. Ona chwiejąc się  na nogach wstała i zaczęła iść przed siebie. Swoje kroki kierowali w stronę domu zielonookiej, lecz nie dotarli tam szybko ponieważ różowowłosej zrobiło się niedobrze i zatrzymali się na ławce nieopodal. Kunoichi nie była w najlepszym stanie: mdliło ją, bolała ją głowa jak i wszystkie mięśnie oraz zabandażowane dłonie. Blondyn nie dawał po sobie poznać tego że martwił się o swoją przyjaciółkę, która schlała się prawie do nieprzytomności. A także był zły za to że porządnie oberwał od niej prawym sierpowym przez co został jeszcze ślad, po którym się pomasował. Siadając na ławce zielonooka stwierdziła:
- Mogłam tyle nie pić – chwyciła się za głowę.
- Też tak myślę. – powiedział. Na jego twarzy dało się spostrzec lekki uśmiech. – Idziemy dalej?
- Tak chodźmy to już niedaleko. – odpowiedziała, po czym podniosła się z ławki. Chciała podziękować niebieskookiemu za to że pilnował ją na tej imprezie za każdy nawet mały gest, a nawet za to że musiał ją wynieść z imprezy. Wybiegła koślawo przed niego i stanęła nieruchomo.
- Stało się coś? – zapytał nie wiedząc o co chodzi.
- Dziękuje. – powiedziała wyciągając zabandażowane ręce przed siebie. Bała się że jeżeli za bardzo zbliży się do blondyna, na nowo może wezbrać w nim złość, dlatego chciała poczekać na jego reakcję. Uzumaki uśmiechnął się promiennie, tak jak nigdy wcześniej, po czym przytulił delikatnie do siebie przyjaciółkę, która wtuliła się w niego niczym w poduszkę. Niebieskooki nadal był zdziwiony zachowaniem przyjaciółki, lecz teraz liczyła się ta chwila, w której jego temperamentna koleżanka która za każdą głupotę w dzieciństwie by go zabiła teraz domaga się przytulenia.


 W końcu po długiej ciszy odezwał się chłopak:
- Nie ma za co Sakura-chan.
- „Sakura-chan?” – jej imię przemknęło przez jej myśli już dawno tak do niej nie mówił. – Chodźmy do domu. – odsunęła się od niego, po czym poszła zadowolona przodem a zaraz za nią szedł Uzumaki. Gdy dotarli w końcu do domu, Haruno od razu udała się do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Niebieskooki także po zdjęciu z siebie ubrań i przebraniu się przykrył się ciepłym kocem po czym odpłynął w krainę snów.

***
Dni mijały szybko, blondyn z każdą chwilą coraz bardziej zbliżał się do swojej przyjaciółki. Ich relacja nie była już taka jak w dniu jego przybycia. To było coś więcej, niż zwykła relacja przyjaciel – przyjaciółka. W dzisiejszym dniu miało odbyć się ściągnięcie opatrunku z dłoni Haruno. Punkt 10, nasza dwójka znajdowała się w szpitalu. Siedzieli na krzesłach oczekując na lekarza, który miał wykonać swoje zadanie. Po chwili z pobliskiego pomieszczenia wychyliła się blondynka o brązowych tęczówkach, w poszukiwaniu osoby zielonookiej:
- Sakura!
- Hokage-sama… Stało się coś?
- Nie. Widzę że jesteś w jednym kawałku więc blondyn się spisał. – powiedziała podśmiechując się w ich stronę.
- Przecież ja umiem chronić ludzi! – krzyknął oburzony niebieskooki.
- O! Widzę że komuś wróciły jakieś uczucia. – powiedziała kpiąco brązowooka.
- Ej babuniu przesadzasz. – powiedział naburmuszony.
- Co Cię tak zmieniło??
- Nic… - odwrócił się na pięcie.
- Ehh i znowu ten bezuczuciowiec…. – westchnęła różowowłosa.
- No dobra dosyć tego, chodź Sakura zdejmiemy to w końcu. – spojrzała na niebieskookiego. – Jak Ci to zdejmę to porządnie mu przywal za te wszystkie czasy może się opamięta… -  Uzumaki słysząc to spojrzał kontem oka na przyjaciółkę i zapytał.
- Pójdziesz sama?
- Tak! Nie jestem dzieckiem! 


Po upływie 15 minut Haruno wyszła zadowolona z gabinetu. Na jej dłoniach nie było ani śladu po chakrze Kyuubiego. Podeszła do rejestracji by móc podpisać niezbędne dokumenty, a następnie wraz z Uzumakim wyszła z budynku. Mimo że ich relacje nieco uległy zmianie blodnyn nadal pozostawał niewzruszony jeżeli chodziło o relacje międzyludzkie. Ale w dzisiejszym dniu cieszyła się że już może samodzielnie funkcjonować.
- Hah! Są już zdrowe patrz patrz! – krzyknęła pokazując światu swoje dłonie.
- Widzę… - wymamrał. – Chwalisz się nimi już od wyjścia ze szpitala…
- Naruto-kun! Sakura-san! – krzyczała z daleka postać która biegła w stronę naszej dwójki, jak się po chwili okazało była to granatowłosa kunoichi i białych oczach. – Hinata Hyuuga.
- Co się stało Hinata? – zapytał zaciekawiony niebieskooki, podchodząc bliżej do dziewczyny.
- Akamaru wpadł do przepaści i nie możemy go z stamtąd wydostać.
- I jak Naruto ma Wam tu niby pomóc? – zapytała zażenowana zielonooka.
- Jako jedyny może wykonać Tajuu Kage Bushin i myśleliśmy że takim sposobem uda się nam go wydostać.  – wytłumaczyła nieśmiało granatowłosa.
- No to chętnie pomogę. – powiedział promiennie uśmiechając się w jej stronę.
- „ Przecież jak zaraz ją trzepnę to nic z niej nie zostanie!” – krzyczała w duchu Haruno, nawet nie słyszała wołania Uzumakiego.
- Sakura! Sakura-chan!
- Co?! – odkrzyknęła obrażona.
- Idziesz z nami? – kunoichi spojrzała na niebieskookiego a następnie przeniosła wzrok na białooką po czym odwróciła się na piecie. – Nie! – kierowała się w stronę swojego domu. Całą drogę kipiała ze złości, jak on mógł tam po prostu z nią tam pójść? No w sumie Akamaru miał kłopoty no ale jakby Naruto nie było to co by zrobili?! Grrrr…. Coraz bardziej zaczynała ją denerwować postać granatowłosej. Przekręciła kluczyk w drzwiach, i popchnęła je by wejść do środka. Skierowała swoje kroki w kierunku pokoju dziennego w którym wdrapała się na parapet okna i tam usiadła oczekując na niebieskookiego. Oparła brodę o swoje nogi, które podsunęła do siebie. Spojrzała na wprost, zauważyła tam stare zdjęcie teamu 7. Zeszła powoli z okna po czym podeszła do szafki na której stał przedmiot. Wzięła przedmiot w swoje dłonie i ułożyła się na łóżku.
- „ Coś ty ze mną zrobił…” – pomyślała patrząc na postać naburmuszonego blondyna na zdjęciu, a następnie przeniosła wzrok na postać kruczowłosego. – „Przerażasz mnie… Chcesz wykorzystać do paskudnych rzeczy… Co się z Tobą stało…”
Gdy tak rozmyślała nad swoimi kompanami z drużyny – zasnęła. Była zmęczona denerwowaniem się na swojego przyjaciela. Nagle usłyszała brzdęk na parterze, przetarła oczy – nie wiedziała ile tak naprawdę spała, lecz blondyna nadal nie było w domu, wtem brzdęk rozległ się po raz drugi z nerwów wypuściła zdjęcie z rąk, chciała je złapać lecz już nie zdążyła. Ramka wraz ze zdjęciem upadła na ziemię lecz nie rozbiła się, pękła szybka w taki sposób że rozdzieliła postac czarnookiego od naszej dwójki. Haruno zeszła z łóżka po czym ponownie wzięła zdjęcie w swoje dłonie. Zauważyła na nim ryse. Przejechała wskazującym palcem po szybce, wtem do pokoju wszedł niebieskooki.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał patrząc na postać Haruno.
- Nie… Zdjęcie wypadło mi z rąk. – uniosła ramkę do góry.
- Trzeba wymienić szybę. – powiedział biorąc przedmiot w swoje dłonie. Wtedy zauważył coś niepokojącego. – Ta rysa przeszła w taki dziwny sposób…
- Jakby oddzielała nas od Sasuke. – powiedziała wstając i otrzepując się z kurzu.
- Spokojnie… To tylko przesąd. – odpowiedział kładąc swoją dłoń na jej barku.
- Ej ej! – krzyknęła uderzając w rękę niebieskookiego. Przypomniała sobie że jest obrażona na swojego przyjaciela. – Łapki przy sobie!
- Jesteś na mnie obrażona? O co?!
- Tak! – oparła się o ścianę i zrobiła naburmuszoną minę.
- Ale o co?!
- Miałeś się mną opiekować! A poszedłeś z Hinatą…
- Ale oni mnie potrzebowali. – odpowiedział tłumacząc swoje zachowanie.
- Ja też Cię potrzebuje. – łzy zaczęły się zbierać w kącikach jej oczu.
- Niby do czego? Jesteś już zdrowa. – pokazał na jej dłonie. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego miał z nią zostać. Była zazdrosna o swojego przyjaciela ale nie mogła przecież tego po sobie pokazać.
- Byłam sama…
- Trzeba było się z kimś przejść.
- Wszyscy byli zajęci… Nawet Sai…
- Tak?
- Jest na misji…
- Nauczył się już jakichś uczuć?
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Ale jak widać Ty się ich oduczyłeś! – krzyknęła ze łzami w oczach.
- Uspokój się Sakura-chan. – powiedział ściągając z głowy swój ochraniacz. Podszedł bliżej do kunoichi po czym zawiązał go na oczach przyjaciółki. Nie obyło się bez jej protestów i skarg.
- Co ty wyczyniasz idioto?!
- Zaufaj mi…
- Jak coś dla mnie zrobisz. – powiedziała zsuwając opaskę z oczu, patrząc wprost na Uzumakiego.