piątek, 20 marca 2015

Życie napisało nam inny scenariusz - Finał

Witam wszystkich jak zawsze na moim blogu :) Zaczyna się weekend więc czas na kolejną część i niestety ostatnią. Jest to finałowa część całego one shota. Mam nadzieje że spodoba się Wam zakończenie. Co do kolejnych notek nie mam pojęcia kiedy powstaną bo oczywiście brak czasu mi nieco dokucza, jednak chciałabym dalej móc je tutaj wstawiać. Mam już dwa pomysły na kolejne one shoty, a dokładniej albo o dalszych losach bohaterów z głównego opowiadania, albo całkiem nowy one shot oczywiście z Naruto i Sakurą w roli głównej. Nie mam pojęcia kiedy je napisze ale kiedyś napewno więc proszę Was żebyście jeszcze kiedyś zajrzeli na mojego bloga :D Pozdrawiam wszystkich zapraszam na finał :D









- Tak…

- I to jest wasze dziecko?!

- Dokładnie… Przepraszam za ten stracony ze mną czas. – powiedział podchodząc do białookiej. – Wszyscy mi wmawiali że Cię kocham, i sam w to uwierzyłem.

- Dopiero po roku mówisz mi że masz z nią dziecko!? – krzyknęła tak że Bolt i Himawari od razu do niej przybiegli.

- Co się stało mamusiu? – zapytała piskliwym głosem Himawari.

- Co to za dziecko? – zapytał pokazując palcem, Bolt.

- Nic takiego się nie stało. – odpowiedziała i przytuliła się do dzieci. – Tylko tata nas opuszcza.

-Dlaczego?

- Przez to dziecko. – powiedziała gardzącym głosem Hyuuga.

- Przepraszam Naruto. – powiedziała Haruno biorąc synka na ręce, wychodząc z pomieszczenia.

- Patrz co narobiłaś! – krzyknął Uzumaki pokazując na drzwi przez które wyszła zielonooka.

- Spójrz co Ty narobiłeś. Zepsułeś wszystko! – krzyknęła pokazując na dzieci. – Ona i to dziecko, to wszystko przez nich!



- Nieprawda! Miłości nie zatrzymasz. Jeżeli kogoś naprawdę kochasz nigdy nie zrezygnujesz z tej osoby dattebayo! – krzyknął jej prosto w twarz i dokończył. – Jeżeli nie ożenił bym się z Tobą, czuła byś to samo co ja czuje teraz do Sakury.

- A idź! I nie wracaj! – krzyknęła uderzając go lekko w brzuch. – Ale dzieci Ci nie oddam.

- Trzymaj się. – powiedział na odchodne, biorąc walizki. – Po swoje ubrania przyjdę później.

Wyszedł z pomieszczenia, lecz nigdzie nie mógł znaleźć Haruno. Przeszukał całą posiadłość, w końcu zrezygnowany wyszedł na zewnątrz. Na schodach prowadzących do mieszkania, zauważył różowowłosą siedząca na ziemi trzymając Shinachiku na kolanach. Podbiegł do nich, widział że Haruno płacze. Teraz często się jej to zdarzało, ponieważ miała wiele problemów. Przykucnął przed nią:

- Sakura-chan, nic się nie stało… - powiedział gładząc jej policzek.

- Rozwaliłam Ci rodzinę. – powiedziała szlochając. – Oni nas nienawidzą.

- Co Ty mówisz… W przypływie emocji każdy gada głupoty. – odpowiedział przytulając ją  i małego do siebie.

- Naruto… - wtuliła się  w jego ciepłe ciało. – Jesteś kochany.

- Da….da…. – powiedział Shinachiku, na co wszyscy się ucieszyli

- Shinachiku… - powiedział ze łzami w oczach Uzumaki przytulając swojego synka.

- Nie rozklejaj mi się tu. – dodała Haruno także tuląc do siebie małego.



***



Minęło kilka lat, nasz mały blondynek, owoc miłości Naruto i Sakury ma już 9 lat. Przez ten cały czas przypatrywali się jak rośnie ich ukochany synek. Jak po raz pierwszy mówi słowo mama, tata, jak po raz pierwszy przemierza kilka centymetrów na nogach, jak wygłupia się, oraz jego „shannebayo”. W tym dniu Shinachiku, szedł pierwszy raz do akademii ninja. Bolt był już w wyższej klasie tak jak i Sarada i Himawari. Blondynek szedł przed siebie, aż w końcu dotarł do upragnionego przez siebie celu. Wszedł do środka, budynek wyglądał staro. Miał zielono białe ściany, wiele gablot z wizerunkami uczniów obecnych i byłych, było tam też zdjęcie jego ojca. Wisiało w najbardziej widocznym miejscu, a obok niego z jednej i z drugiej strony były zdjęcia dawnych Hokage Wioski Liścia. Podszedł do zdjęć, po czym uśmiechnął się w ich stronę, gdy się odwrócił by pójść do sali, napotkał na swojej drodze Bolta i Sarade.



- Czego chcecie shannebayo?! – krzyknął zielonooki ukazując swój niepokój.

- Zniszczyłeś nam życie. – powiedział Bolt podchodząc do niego, chwytając go za bluzę.

- Nie wiem czy wiesz, ale jesteś źródłem samych porażek. – dodała złośliwie Sarada.

- Puszczaj mnie! – krzyknął wyrywając się starszemu blondynowi. – Chce tu tylko znaleźć przyjaciół nie wrogów!

- Nie znajdziesz tu przyjaciół…… - zaczął niebieskooki.

- My już do tego nie dopuścimy. – dokończyła czarnooka. – Wszyscy Cię znienawidzimy!

- Zamknijcie się shannebayo! – krzyknął uciekając przed siebie.

Następne lekcje, przebiegały normalnie. Kolejne przedstawianie się, kolejne opowiadanie o sobie i swojej rodzinie. Lecz Shinachiku myślał nadal o słowach tamtych starszych dzieciaków, nie chciał być nienawidzony przez innych, chciał być lubianym. Obok niego siedziała dziewczynka, była ubrana w zielony dres. Na plecach miała narysowany jakiś znak, miała czarne włosy spięte w dwa kucyki oraz niebieskie oczy. Spojrzała na blondynka, widziała że coś go trapi:

- Co Ci jest??

- Mia? Nic takiego. – odpowiedział ponieważ nie chciał pokazywać tego że jest przygnębiony.

- Widzę że coś się stało.

- Nie przejmuj się tym. – odpowiedział uśmiechając się lekko.


Po zakończonych zajęciach, zielonooki biegł co sił w nogach do swojego domu. Biegł ze łzami w oczach, ponieważ te słowa Bolta utkwiły mu na dobre w pamięci. Wtargnął do domu, po czym podszedł do rodziców którzy właśnie pili herbatę. Usiadł na łóżku po czym rozpłakał się:

- Shinachiku ?! Co się stało?! – zapytała zdenerwowana różowowłosa oglądając synka z każdej strony, patrząc czy coś mu się nie stało.

- Dokuczają mi. – odpowiedział szlochając mały Uzumaki.

- Kto!? – krzyknął ojciec podchodząc do synka.

- Ten taki …. Bolt…. – odpowiedział wycierając rękawem bluzy łzy. – I taka dziewczyna w okularach.

- Sarada… - westchnęła zielonooka. – Nic Ci nie zrobili?

- Nie… Ale trzeba ich ukarać! – krzyknął po czym na nowo się rozpłakał.

- Ja im zaraz pokaże…. – powiedział Naruto który podszedł do drzwi, a za chwilę podeszła do niego kunoichi przytulając go do siebie.

- Twoja złość nic nie da kochanie. Tu trzeba sposobu.

- Sposobu?! – zapytali z zaciekawieniem obaj blondyni.

- Shinachiku… - zaczęła Haruno kucając przed swoim synkiem. – Gdy znowu to będą robić dogryzaj im, a gdy powiedzą coś co Cię zasmuci uśmiechnij się szeroko i przejdź obojętnie obok nich.

- Dokładnie! Uśmiech to podstawa dattebayo! –krzyknął zadowolony niebieskooki.

- A i pamiętaj że po mamusi odziedziczyłeś brutalną siłę. – powiedziała stukając go w czoło.

- Oczywiście że tak! – krzyknął zielonooki, zaciskając swoje dłonie w pięści po czym uśmiechnął się szeroko w stronę swoich rodziców.


Następnego dnia w akademii, było podobnie jak wczoraj. Bolt i Sarada czekali przed szkołą na zielonookiego, który szedł zadowolony szkolną ścieżką. Spojrzał na nich po czym uśmiechnął się szeroko. Czekał na ich reakcję, był ciekawy co zrobią.

- Co się tak szczerzysz?! – krzyknął Bolt pokazując małemu pięść.

- A co to nie wolno? – zapytał robiąc zaciekawioną minę. – Ty też powinieneś się uśmiechać bo Ci zostanie taki grymas, i żadna dziewczyna Cię nie zechce.

- A bo to Ciebie myślisz że będzie chciała jakaś?! – krzyknęła Sarada patrząc na blondynka.

- Oczywiście że tak shannebayo! Mam piękny uśmiech i w ogóle. – zaczął, po czym przyglądnął się czarnowłosej. – A Ty wyglądasz jak czarownica więc powodzenia w miłości.


- Jak Cię zaraz…. – zaczęła lecz nie dokończyła ponieważ zielonooki chwycił ją za rękę i wyrzucił przed siebie. 
- Sayonara eee Sarada! – krzyknął machając jej na pożegnanie.

- Ty mały gówniarzu… - powiedział blondyn chcąc złapać zielonookiego, lecz ten był szybszy. Zrobił obrót i przeszedł Boltowi pod nogami, po czym skoczył i uderzył nogą swojego przeciwnika.

- Mam nadzieje że nie będziesz miał siniaka! – krzyknął mu do ucha, po czym szedł przed siebie z uśmiechem na ustach, zakładając ręce za głowę jak to miał w zwyczaju jego ojciec. – Teraz zapamiętacie dobrze kim jestem! Jestem Shinachiku Uzumaki! Postrach Konohy shannebayo!












piątek, 13 marca 2015

Życie napisało nam inny scenariusz cz.5

Hejo :) Witam Was wszystkich. Na początek chciałam baaaardzo wszystkim podziękować ze te miłe komentarze :) Nie wiedziałam że ten one shot tak się spodoba :P Niestety za tydzień jego ostatnia część i blog na jakiś czas (póki czegoś nie napisze) zostanie bez notek. Ale dziś zapraszam na kolejną część opowiadania :) 








- Przyszedłem do Sakury. – odpowiedział spokojnie Uzumaki.

- Do Sakury co?! To Ty zrobiłeś jej dzieciaka! –krzyknął przypierając blondyna do muru. – Jak mogłeś to zrobić przyjacielowi!

- Zamknij się! Nie widziałeś że ona Cię nie kochała?! Wybaczyła Ci zdradę z Karin, ale nic to nie znaczyło! Dla niej to było obojętne! – krzyknął uderzając kruczowłosego w twarz.

- Jak śmiesz tak mówić debilu! – krzyknął siłując się z niebieskookim.

- Chidori!

- Rasengan!

- Przestańcie w końcu! – krzyknęła Sarada wybiegając na zewnątrz. – Tato właź do domu! Przypala się obiad!

- Jeszcze się policzymy! – krzyknął Uchiha na pożegnanie.

Uzumaki otarł krew z kącika ust, po czym pobiegł co sił w nogach  do dawnego domu rodzinnego Haruno. Widział że Sasuke był wściekły więc nie wykluczone że mógł coś zrobić Sakurze, jak i małemu. Bał się co zastanie po swoim przyjściu, chciał aby wszyscy byli w całości. Stanął przed drzwiami zastukał dwa razy i po chwili drzwi otworzył mu ojciec Haruno:

- Witam Hokage.

- Dzień dobry jest może Sakura?  - zapytał pospiesznie wchodząc do środka domu.

- Tak jest w swoim pokoju. – powiedział pokazując na pokój swojej córki.

- Dziękuje! – krzyknął biegnąc w stronę pokoju, gdy otworzył drzwi do jej pokoju ujrzał Haruno śpiącą na łóżku wraz z ich synkiem. Lecz Shinachiku nie spał, blondyn podszedł do małego i uśmiechnął się do niego, a mały zrobił dokładnie to samo.

- Cześć maluszku.

- Da da! – pisnął mały Uzumaki gestykulując swoimi małymi rączkami.

- Co się stało maluszku?? – zapytała różowowłosa kładąc dłoń na brzuszku zielonookiego. A ten ujął dłoń swojej mamy, po czym wsadził ją do buzi i ugryzł swoimi ostrymi ząbkami jej palec. – Bolało!

- Sakura-chan? Nic Ci nie jest?? – zapytał zmartwiony Uzumaki widząc jak Haruno wkłada obolały palec do buzi.

- Naruto? Co Ty tu robisz??

- Byłem w Twoim domu… Zastałem Sasuke…

- Jeju widzę że Cię uderzył! – krzyknęła przystawiając dłoń do jego ust. – Poczekaj to wyleczę tą ranę.

- Nie trzeba zaraz to się zagoi. – powiedział, po czym przybliżył się do różowowłosej. Ujął jej twarz dłonią po czym przybliżył jej twarz do swojej i delikatnie musnął usta swojej ukochanej kunoichi.

- Heh…. – westchnęła spoglądając na blondyna. – Moje życie się rozpada.

- Jak to?

- Sasuke, Sarada… Nie chcą mnie widzieć. – odpowiedziała zatapiając głowę w swoich dłoniach.

- Ja Cię chce widzieć, zawsze.  – powiedział przytulając Haruno do siebie. – Pakuj się.

- Nie mam dokąd iść.

- Przenosisz się do mnie. – odpowiedział zadowolony Uzumaki.

- Nie mogę! – krzyknęła odsuwając się nieco od niebieskookiego. – A Hinata? Bolt?!

- Nic się im nie stanie.

- Nie chce rozwalać Ci rodziny! – krzyknęła wstając z łóżka po czym podeszła do okna. – Tylko to umiem robić… Niszczyć.

- Nieprawda Sakura-chan! – zaprotestował po czym wziął walizki których nie zdążyła rozpakować . – Idziemy. Weź Shinachiku.

- Ehhh – westchnęła wykonując polecenie Uzumakiego. Wzięła małego na ręce po czym udała się za Hokage Wioski Liścia. Po 20 minutach, dotarli do posiadłości Hyuuga gdzie to Naruto mieszkał wraz z Hinatą i dziećmi. Był to duży budynek koloru białego, otoczony był wielką czarną bramą w różne wzory. Weszli do środka w którym znajdowało się wiele cennych rzeczy, ale jedna rzecz przykuła uwagę Haruno. Mały ołtarzyk z lewej strony który poświęcony był nieżyjącemu już Neji’emu. Ukłoniła się przed nim, i podążyła dalej za przyjacielem. Po chwili oboje stanęli przed drewnianymi drzwiami z napisem Uzumaki i Hyuuga. Nie wiedziała dlaczego nie było tam tylko jednego z ich nazwiska, Naruto wszedł do środka a za nim Haruno z małym blondynem na rękach. Od razu dostrzegła pytający wyraz twarzy Hyuugi, która właśnie odwróciła się od kuchni.

- Naruto? Trzeba było mówić że będziemy mieć gości. – powiedziała spoglądając na dwie duże walizki które przytaszczył jej mąż. Lecz następnie zwróciła uwagę na dziecko trzymane przez różowowłosą, było rezolutne, rozgadane. I miało tak samo ułożone blond włoski jak i jej niebieskooki. 
- Sakura wraz z Shinachiku przenosi się do mojego dawnego domu. – powiedział szukając kluczy od mieszkania.
- Czemu?
- Pokłóciłam się z Sasuke. – odpowiedziała smutnym głosem. – Na zawsze.
- O co? – zapytała ciekawska granatowłosa.
- O nic takiego.
- Sakura-chan powiedzmy prawdę. – odezwał się niebieskooki stając obok niej po czym wziął blondynka na ręce
- Prawdę?? – zapytała zdezorientowana Hyuuga i dodała. – Miałeś już nigdy nie mówić do niej Sakura-chan…
- Uczucia nigdy się nie zmieniają. – odpowiedział przytulając do siebie Haruno jak i Shinachiku.
- Czyli jednak nadal ją kochasz… - powiedziała ze łzami w oczach.

piątek, 6 marca 2015

Życie napisało nam inny scenariusz cz.4

Witam :P znowu przepraszam ze notka tak pozna ale nie czuje się wgl na silach a po drugie konczylam dziś pozno zajecia :P Zapraszam na kolejną część mojego opo, proszę o komentarze i dziękuje bardzo za te które się pojawiają :)
PS przepraszam jeżeli notka bd jakas rozjechana ale jestem na innym kompie :(


- Nie jestem chora…

- A powiedz mi… - zaczął drapiąc się za głową bo chciał zadać głupie pytanie. – Czy Ty czasem nie jesteś w ciąży?

- Ehhh… - westchnęła siadając na pobliskiej ławce nie mówiąc nic więcej.

- Czyli to jednak prawda… - powiedział nieco zmartwionym głosem. – Sasuke będzie szczęśliwy, że w końcu będzie miał z Tobą dziecko.

- To… - zaczęła a jej ciało zaczęło drżeć z nadmiaru emocji. – To nie jest dziecko Sasuke.

- Jak to nie?! – zapytał spoglądając jej głęboko w oczy. – To kogo?!

- To jest Twoje dziecko Naruto…

- Eee… - zająknął się Uzumaki, lecz po chwili okazał swoją radość przytulając z całej siły Haruno do siebie. – Dziękuje! Kocham Cię!

- Heh… - westchnęła przeczesując jego blond czuprynę, a następnie powiedziała smutnym głosem. – Prędzej czy później to się wyda i nasze rodziny się rozlecą….

- Wiem o tym… Ale i tak się cieszę – odpowiedział z uśmiechem na ustach niebieskooki.

***

Miesiące mijały a brzuszek Haruno rosnął i był coraz to większy. Sasuke zdążył zauważyć że będzie ojcem po raz drugi, różowowłosa nie mogła powiedzieć mu prawdy która okazała by się dla niego bardzo bolesna. Także Naruto nie powiedział nic swojej żonie o wydarzeniach z tamtych lat, żyła ona w błogiej nieświadomości. Nikt nie spodziewał się że to dziecko, zepsuje wszystko co budowało się przez tyle lat. W dzisiejszym dniu miało ono ukazać się na świecie, Haruno była już w szpitalu w którym trwał poród. Po godzinie czasu, urodziło się małe dzieciątko. Różowowłosa spojrzała na małe zawiniątko leżące obok niej. Było ono takie malutkie, miało zielone błyszczące oczka, oraz lekko różowe włoski na głowie. Nie było ich zbyt wiele, dziecko nie miało na policzkach takich rys jak blondyn. Ze Sali wyszedł zadowolony Sasuke, który był wraz z Haruno w pokoju. Uzumaki pogratulował mu po czym sam wszedł do Sali. Podszedł do łóżka swojej przyjaciółki, po czym dał jej całusa w policzek. Następnie spojrzał na małe zawiniątko, zauważył że pomiędzy różowymi włoskami wyłaniają się jaśniejsze blond włoski.

- Jest śliczny.

- Ma to po ojcu. – powiedziała lekko osłabiona Haruno gładząc maleństwo po aksamitnych włoskach.

- A może raczej po mamie?? – zapytał Uzumaki przyglądając się różowowłosej.

- Nie… - odpowiedziała po czym zapytała. – Chcesz go wziąć na ręce?

- Eeee … - zająknął się niebieskooki.

- No weź go. Przecież nie pierwszy raz bierzesz małe dziecko na ręce. – powiedziała chichocząc ze śmiechu.

Po chwili wahania blondyn wziął swojego synka na ręce, był taki mały w jego dłoniach. Spojrzał na jego twarzyczkę, wydawało się po grymasie, że mały różowowłosy właśnie się budzi. Otworzył on swoje soczyście zielone oczy i popatrzył na osobę która go trzymała. Uśmiechnął się niezauważalnie, po czym na nowo zasnął w ramionach ojca. Naruto wzruszył się na ten gest, żadne z jego dzieci nie zrobiło czegoś takiego zaraz po porodzie kiedy to było zmęczone przychodzeniem na świat. Ułożył on maleństwo w wózku szpitalnym przeznaczonym dla noworodków po czym usiadł przy Haruno.

- Ma Twoje piękne oczy. – powiedział uśmiechając się szeroko. – Ale po mnie nie ma nic.

- Jak to nie?

- ?

***

- A te blond włoski pomiędzy różowymi?? – zapytała Haruno pokazując na włoski swojego synka.

- To żaden dowód. – powiedział zasmucony Uzumaki patrząc na kunoichi. – Wybraliście już dla niego imię?

- Niee, czekałam aż sami coś wybierzemy. – odpowiedziała bawiąc się pościelą. – Pamiętam że zawsze mówiłeś coś o imieniu Shinachiku…

- Tak, zawsze mi się podobało to imię.

- To dlaczego nie dałeś tak na imię Boltowi??

- Bo imiona naszych dzieci wybierała Hinata… - powiedział łamanym głosem.

- No to teraz będzie po Twojemu. – odpowiedziała zadowolona kładąc swoją dłoń na jego policzku.

- A Tobie to imię się podoba?

- Pewnie że tak. – potwierdziła bez zastanowienia. – Shinachiku… Nasz mały synek…

- Mam nadzieje że nigdy nie zazna takiego bólu jak ja… - powiedział zasmucony Uzumaki.

W tym samym czasie za oknem przebywał Bolt i Sarada, którzy słyszeli wszystko dokładnie przez otwarte okno w szpitalnej Sali. Byli w niemałym szoku, po dowiedzeniu się kogo to dzieciątko. Popatrzyli po sobie zaskoczonym wzrokiem, po czym oddalili się w stronę akademii i zaczęli rozmawiać na ten temat:

- Sarada co my teraz robimy??

- Nie możemy tego powiedzieć rodzicom… Byłoby źle…

- To mamy to zachować dla siebie??

- Tak będzie najlepiej Bolt. – odpowiedziała kładąc dłoń na jego barku.

- Wiesz o tym że to jest nasz wspólny brat?!

- Wiem o tym matołku! – krzyknęła blondynowi do ucha.

- Zawsze chciałam mieć braciszka, ale nie w ten sposób…

- No ja tak samo! – krzyknął Bolt ukazując swoje niezadowolenie z tej sytuacji. – Ojciec chyba dzieci nie potrafi zrobić…

***

Mały blondyn rósł jak na drożdżach, minął za nim rok życia. W tym czasie życie biegło normalnym rytmem. Naruto odwiedzał synka, ponieważ Sasuke nie było w domu. Dzisiaj miał wrócić z długiej wyprawy, i zobaczyć „synka” po tym długim czasie. Lecz nie spodziewał się tego co zobaczył, podszedł do łóżeczka w którym spał mały i spojrzał na niego. Jego wygląd zmienił się, na główce nie było już ani jednego różowego włoska, natomiast przeważały włoski koloru blond. Nieopodal łóżeczka siedziała Sarada, która przyglądała się całej tej sytuacji, nie wiedziała czy mówić ojcu co się dowiedziała czy nie. Uchiha wziął Shinachiku na ręce nie zważał na to że mały co dopiero zasnął, popatrzył na niego raz jeszcze i doszedł do wniosku że to nie jest jego dziecko. Nie było do niego podobne, w tym samym czasie do pokoju weszła Haruno:

- Sakura…

- Stało się coś?? – zapytała udając że nie wie o co chodzi.

- Okłamujesz mnie…

- Ja??

- Tak! – krzyknął oddając jej śpiące dziecko. – To nie jest mój syn!

- Dlaczego tak myślisz??

- Przecież ja nie mam blond włosów! Nie ma możliwości żeby on miał po mnie takie włosy! – zaczął krzyczeć na cały dom, tak że Sarada przybiegła z płaczem do niego a mały blondynek rozpłakał się.

- Patrz co narobiłeś Sasuke!

- Przestańcie! – krzyknęła Sarada, rozdzielając rodziców. Postanowiła że powie całą prawdę, wszystko czego się dowiedziała. Skierowała słowa do ojca – To nie jest Twoje dziecko tato. Słyszałam jak mama rozmawiała z jakimś panem.

- Gadaj kogo to dziecko! – krzyknął pokazując na Shinachiku palcem. – No gadaj! To dziecko Naruto prawda?!

- Grrr – warknęła wściekła po czym krzyknęła w stronę Uchihy. – Tak zgadza się! To jest dziecko Naruto!

- Wynoś się stąd! – krzyknął pokazując żonie z małym na rękach drzwi. – Ale to już! Przeprosin nie przyjmuje!

-  I tak bym Cię nie przeprosiła! Też coś podobnego zrobiłeś mi lata temu! Teraz czujesz się tak jak ja wtedy. Żegnamy! – krzyczała pakując swoje i blondynka rzeczy. Wzięła go na ręce po czym wyszła z pomieszczenia – Nie chce Cię znać!

Wściekła zielonooka, ze łzami w oczach, szła przed siebie kierując się w stronę swojego rodzinnego domu. Na całe szczęście nie spotkała nikogo znajomego, więc spokojnie dotarła przed drzwi mieszkania. Zastukała lekko w drewniane drzwi, po czym otworzyła jej matka:

- Sakura?! Co Ty tu robisz??

- Nie chce już mieszkać z Sasuke…- powiedziała łkając. – Mogę tu chwilę pobyć??

- Oczywiście córeczko. – odpowiedziała wtulając się w zielonooką. – Chodź do środka.

Haruno weszła do środka, po czym rzuciła walizkę w kąt swojego dawnego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło, wielkie łóżko naprzeciwko okna, różowe szafki który znajdowały się pod ścianą obok drzwi, oraz wielki czerwony dywan przy drzwiach. Usiadła na łóżku, a zielonookiego ułożyła od ściany aby nie spadł z mebla. Patrzyła przed siebie, w bliżej nieokreślony punkt. Nie wiedziała co teraz będzie z jej życiem. Do kruczowłosego już nie wróci, blondynowi nie chce rozbijać rodziny. Została z tym wszystkim sama, dziękowała za to że ma takich dobrych rodziców którzy przyjmą ją bez względu na to co nabroi. W pewnej chwili do pokoju weszła jej mama z parującym naczyniem i ułożyła je na szafce obok łóżka:

- Sakura, mów co się stało. – powiedziała siadając obok niej. – I co to za dziecko??

- Wszystko zaczęło się od tego dzieciątka. – odpowiedziała patrząc na spokojny sen Shinachiku.

- To Twoje i Sasuke dziecko?

- Nie… - zaczęła bawiąc się skrawkiem ubrania. – To jest dziecko Naruto.

- Naruto?

- Hokage naszej wioski.

- Przecież on ma swoją rodzinę. – powiedziała zaskoczona mama Haruno.

- No ma… I nie chce mu jej niszczyć. – powiedziała patrząc mamie prosto w oczy.

- Hinata o niczym nie wie?

- Nie wie… Ale Bolt pewnie coś wie…

- Bolt? Skąd wiesz?

- Sarada wszystko wiedziała a oni trzymali się zawsze razem. – odpowiedziała biorąc łyk herbaty.

- Rozumiem córeczko. – powiedziała całując ją w czoło i oddalając się do drzwi. – Wszystko się ułoży zobaczysz.

- Taaa… - westchnęła i spojrzała na blondynka który się obudził. Przybliżyła się do niego i palcem wskazującym przejechała po jego policzku. Ten uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje dwa białe ząbki. Uśmiechał się identycznie jak niebieskooki, widać było że miał jego charakterek.  Mijały tygodnie a Uzumaki nie widział nigdzie swojej kunoichi. Postanowił wstąpić do niej przy najbliższej okazji, wiedział że w domu jest już Sasuke, lecz mimo tego nie poddawał się. Gdy dotarł do domu Uchihy, zastukał w drzwi. Po chwili otworzył mu wściekły czarnooki:

- Co Ty tu do cholery robisz?!