niedziela, 18 grudnia 2016

10. Rozbudź we mnie uczucia na nowo

Witam :) No to kolejna notka przed Wami. Mam nadzieję że spodoba się, chociaż była pisana naprawdę na szybko. Myślę nad zakończeniem tej historii, bo pomysł w głowie się zrodził. Bardzo dziękuje za dwa ostatnie komentarze, bardzo się cieszę że ktoś jeszcze komentuje te moje wypociny. Fajnie by było gdyby moi czytelnicy powrócili. Wiem że długo mnie tu nie było ale postaram się pisać notki : czas oczekiwania do miesiąca czasu ale mam nadzieję że będę się wyrabiać w dwa, trzy tygodnie :) 
Ps przepraszam że taka krótka ale postaram się je wydłużać :)
 
 
 
- Sakura!! Naruto!! Ratujcie!! – krzyczała rudowłosa z pomieszczenia znajdującego się na parterze mieszkania. 
- Co się stało ? - zapytali wpadając do miejsca gdzie aktualnie przebywała brązowooka.
Spostrzegli ją, stojąca na brzegu stołu ze szklanką gorącego mleka w ręce. Haruno spojrzała na przedmiot. To był jej kubek! Zielony z czarnym kotem, a wokół niego było pełno kwiatów wiśni. Zmierzyła ją złowrogo wzrokiem, lecz po chwili przerwał jej to niebieskooki, który szturchnął koleżankę w bok by w końcu zwróciła uwagę na coś przez co Yuki o mało nie dostała zawału. 
- Sakura-chan spójrz. - powiedział spokojnie, nieruchomiejąc blondyn.
- Co się stało! - krzyknęła mu prosto do ucha,w tym momencie zauważyła małe zwierzątko na ziemi. To był Totoro, lecz nie ten sam co wcześniej. Był cały brudne, jego białe futerko w niektórych miejscach było posklejane jakąś mazią. Jego oczy były krwiście czerwone, widać w nich było złość nie tylko na Mado ale na każdego innego człowieka. Jego potężne kły przechodziły przez dolną szczękę, a pazury były pokaźniejsze niż wcześniej. Haruno chciała do niego podejść lecz zwierzątko w momencie wyraziło swoje niezadowolenie prychając na swoją panią. Zaś po chwili wróciło do atakowania brązowookiej.
- Totoro przestań! - krzyknęła różowowłosa, myślała że jej głos go w jakiś sposób odmieni. Nie wiedziała co mu się stało, czy ktoś go zaczarował? Czy po prostu wydarzenia zeszłej nocy tak go zdenerwowały? Z rozmyśleń wyrwał ją głos :
- Weź tego sierściucha!
- Yuki, przestań bo tylko pogorszysz sprawę! - odkrzyknął niebieskooki, spojrzał na swoją ukochaną była zamyślona, ale także zmartwiona zaistniałą sytuacją. Uniósł swoją dłoń i przejechał nią po policzku przyjaciółki, ta wzdrygnęła się i krzywo się uśmiechnęła. - Co zamierzasz zrobić?
- Nie chce go skrzywdzić, muszę go złapać.- powiedziała ze łzami w oczach wpatrując się w futrzaka.
- Ale on może skrzywdzić Ciebie.
- Nie martw się, pamiętaj, że mam zdolności medyczne. - powiedziała wzdychając pod nosem.
- Ej dość tego gadania ratujcie!- krzyknęła Yuki, kopiąc nogą na którą właśnie wszedł zwierzak. Wbił w nią swoje ogromne pazury i wydobywał przeraźliwe miauknięcia. Brązowooka chcąc strącić zwierzę uderzała nim o blat stołu.
- Przestań! - krzyknęła zielonooka bez zastanowienia podbiegając do biednego zwierzęcia. Chwyciła go mocno, przytulając do siebie. Nie chciała go stracić, jej serce rozleciało by się na milion drobnych kawałków gdyby tak stała i nic nie robiła, a w rezultacie kiciuś odszedł by z tego świata. Zwierzę wbiło ponownie swoje pazury, lecz teraz w ramiona dziewczyny, która kochała go bardzo mocno. 
- Sakura-chan!! On zrobi Ci krzywdę!- krzyknął chcąc wyrwać jej kota z objęć.
- Nie podchodź! - zagroziła bardziej ściskając powieki, by w jakimś stopniu opanować ból przeszywający jej ciało. Korzystając z chwili nieuwagi zwierzę wyrwało jedną swoją łapę z jej objęć po czym uderzyło ją w policzek, przez co powstała głęboka rana cięta spowodowana oczywiście przez ostre pazury. - Ała... - jęknęła z bólu, krew zaczęła sączyć się po jej twarzy, lecz mimo tego nie puszczała zwierzaka. Wszyscy przyglądali się bezradnie całej sytuacji, zielonooka nie pozwalała sobie pomóc. Gdy opanowała już swoje emocje, skupiła się a na jej dłoniach pojawił się zielony płomień. W tym czasie Naruto stał wraz z Yuki, gdyby nadeszła krytyczna sytuacja natychmiast by zainterweniował. Lecz serce kazało mu się nie wtrącać, czuł że tą sytuację może opanować tylko ona.
- Naruto... Ona jest nienormalna. - szepnęła kunoichi spoglądając na niebieskookiego. Wtem poczuła ogromny ból w łydce to właśnie tam wbił swoje pazury zwierzak. Upadła na ziemię a przez materiał widać było że krwawi. - Boli... - jęknęła delikatnie łapiąc się za miejsce.
- Ona jest niesamowita, wytrzymuje ten cały ból, a Ty? Wiem że to boli, nie wiem czy wiesz ale możesz teraz zamienić się w kota. - powiedział śmiejąc się niezauważalnie pod nosem. 
- JAK TO?! 
- Bo Totoro nie jest normalnym kotem. - odpowiedział z grobową miną, lecz w duszy nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Nagle z rozmowy wyrwał ich głos Haruno.
- Totoro wróć do mnie! - krzyknęła, a zielona chakra pokryła całe ciało zwierzęcia, minęło 5 minut a futrzak uspokoił się, po czym zasnął słodkim snem. Zielonooka upadła na ziemię, lecz nie pozwoliła upaść zwierzątku. Oparła głowę o szafkę, westchnęła. - Udało się.
Uzumaki podbiegł do niej, odbierając śpiącego kota. Był taki cieplutki, gdy wziął go na ręce, spokój jaki z niego teraz emanował był zaraźliwy. Powędrował z nim do osobnego pokoju, po czym ułożył go na brzegu łóżka, przykrywając czarnym, puszystym kocykiem. Gdy to uczynił, pobiegł do Haruno która nadal przebywała w kuchni wraz z Mado. Obie siedziały na ziemi, oraz obie były obolałe. Niebieskooki otworzył okno by zobaczyć czy nie ma kogoś znajomego kto mógłby pomóc mu ogarnąć całą sytuację. Dobrze się składało bo właśnie przechodził tamtędy Inuzuka wraz ze swoim ogromnym psem.
- Kiba! - krzyknął doniośle, wychylając się przez okno.
- Czego chcesz?! - zapytał zatykając uszy ponieważ krzyk przyjaciela był zdecydowanie za głośny.
- Potrzebuje Cię ! Poczekaj chwilkę. - powiedział znikając z pola widzenia. Kiba posłusznie czekał pod budynkiem. Uzumaki pospiesznie wziął z podłogi Yuki mimo jej wielkich pretensji do całego świata, że to właśnie ona ma jechać z tamtym nieznajomym kolegą niebieskookiego a nie jej konkurentka. Wymachiwała nogami na prawo i lewo mimo że obie bolały ją równo. Blondyn wyskoczył przez okno podając szybko kunoichi przyjacielowi i tłumacząc mu by bezpiecznie przetransportował ją do szpitala w Konosze. Podziękował mu po czym pędem wrócił do swojej ukochanej. Nadal siedziała na ziemi oparta o kuchenną szafkę, uniosła głowę ku górze, był tam jej ukochany blondynek.
- Naruto...
- Sakura-chan gdzie masz jakieś bandaże to ja Cię opatrzę, albo coś tylko powiedz mi gdzie ty takie rzeczy masz?! - zaczął panikować Uzumaki przeszukując szafki.
- Daj spokój za chwilkę mi to wszystko przejdzie. - powiedziała ze stoickim spokojem, próbując wstać lecz ta próba nie wyszła jej za dobrze bo wpadła na swojego przyjaciela. - Przepraszam... Gapa ze mnie. - zachichotała wracały jej powoli siły.
- Przestań. - powiedział delikatnie podnosząc kunoichi, przeniósł ją tam gdzie smacznie spał Totoro. Usiadła, po czym zaczęła gładzić miękką sierść kociaka. Chwilę potem zauważyła niebieskookiego który pędził z wodą utlenioną i opatrunkami.Widok ten był nie do opisania. Usiadł na przeciwko niej, nalał nieco wody na watę i zaczął delikatnie przemywać rany na policzku koleżanki. Ta raz po raz syczała z bólu, wiadomo jak działają te wszystkie specyfiki - strasznie szczypią. Gdy zakończył przemywanie, założył jej opatrunek, przejechał dłonią delikatnie po jej twarzy i zatrzymał się na policzku. Spojrzał jej głęboko w oczy, te zmęczone ale jakże radosne z powrotu zwierzątka tęczówki.
- Naruto... - szepnęła tuląc się do ręki kolegi. - Ja...