piątek, 30 sierpnia 2013

39. Koniec tortur

Ohayo:) Na wstępie chciałam was przeprosić że notka nie ukazała się w niedzielę ale mój ukochany internet zawiódł :( Mam nadzieję że nie jesteście baaaaaardzo źli :D Przed Wami kolejna notka mojego opowiadania^^ Nie umiem ocenić jej jakości, ale mam nadzieję że mimo braku weny spodoba się Wam. Ale następne mogą być już o wiele gorsze ponieważ jak wspomniałam cierpię na brak weny:( Pozdrawiam wszystkich :) Ikuze!





- Co mu się dzieje? - zapytała sama siebie Hyuuga chowając się za kruczowłosym który stał obok niej.
- Czyli to prawda... - szepnął do siebie i odpowiedział na pytanie granatowłosej.- Jak wiesz żywioły są 4 ziemia, woda, ogień i powietrze. Natomiast żaden z władców żywiołów nie odkrył ostatniego.
- Więc to jest ten ostatni żywioł... Tylko jaki.. - stwierdziła Hyuuga przypatrując się chłopcowi. Lecz nie mogła się mu dobrze przyjrzeć ponieważ ruszył na nich z impetem. Był strasznie szybki, wziął zamach ogonem po czym zmiótł ze skały Uchihę i Hyuuge i stanął na tej skale. Zerknął na ojca czy nic mu nie było po czym uśmiechnął się w jego stronę.
- Czyli ty to kontrolujesz... - szepnął dumny z syna Uzumaki i krzyknął do syna. - Pamiętaj czym karmisz bestie synu!!
Minato zawarczał przyjemnie, i otworzył buzię w jej wnętrzu utworzyło się czerwone ziarenko które wypluł na przeciwników. Ataki chłopca były potężne, jak się później okazało tym piątym żywiołem jest nienawiść albo miłość. Uzumaki nie mógł już  patrzeć na wyczyny chłopca które z każdą chwilą były bardziej złowieszcze, wyłonił się zza skały, podbiegł do Minato. Przytulił go mocno do siebie:
- Wystarczy już.- zaczął odsuwając nieco chłopca widząc że się uspokoił, a jednak sam się nie przemieni. Minęło trochę czasu aż doszedł do siebie - Ja się tym zajmę.
- Arigato. - szepnął wykończony opadając na ziemię.
- Ale będe miał do Ciebie prośbę synu, posłuchaj...
Mały blondynek uważnie słuchał co ma do powiedzenia jego ojciec, co chwilę śmiał się i Uzumaki musiał go uspokajać by nie zdradził planu jakiego szykował dla Uchihy.
- Buahahhahaha. - zaczął tarzać się ze śmiechu blondynek, po czym krzyknął zadowolony - Zgoda!
Niebieskooki wstał po czym wszedł na taflę wody, utrzymując się na niej, miał na oku kruczowłosego który znowu biegł w  jego stronę z kataną w ręce. Gdy kruczowłosy był już bardzo blisko blondyna, Naruto dezaktywował jutsu chodzenia po wodzie i wpadł do niej. Uchiha był zszokowany takim obrotem sprawy ale także nieco zażenowany pomysłem dawnego przyjaciela.
Zaczął rozglądać się za niebieskookim, myśląc że wcale nie wpadł pod wodę lecz rozpłynął się we mgle. W tym samym czasie Uzumaki kumulował za skała niebieską chakre, wirującej kulki. Gdy była już w pełni gotowa spojrzał na sharinganowca.
- Stoisz na wodzie to dobrze... - stwierdził Uzumaki, skacząc wysoko w górę i opadając z impetem nie na kruczowłosego lecz na przestrzeń obok niego. Gdy jutsu dotknęło tafli wody utworzyło się zjawisko takie jak trąba powietrzna tylko złożone z wody. Uchiha był w nim uwięziony, teraz nadeszła pora na małego Minato. Wziął on głęboki oddech po czym zamroził cały lejek utworzony z wody. Żeby Uchiha nie wydostał się z lodowego więzienia, Naruto po przyklejał na nim bomby.  Teraz  pozostało mu rozprawić się tylko z granatowłosą która ze strachem w oczach patrzyła na poczynania niebieskookiego.
- Naruto! Gomen! - krzyknęła upadając na kolana, prosząc go o litość.
- Hinata... - zaczął i spojrzał na nią spod byka. - Daruję Ci to wszystko ponieważ byłaś moją przyjaciółką, ale sprawy zaszły za daleko.
- Wiem...
- Mam tu coś na co musicie oboje przystać. - powiedział Uzumaki wyciągając z płaszcza kartkę papieru. - To jest nakaz  wyprowadzenia się z Wioski Ukrytej w Liściu.
- Że co?! - krzyknęli oboje, mimo że Sasuke był w lodowym więzieniu słyszał wszystko doskonale.
- To co słyszeliście... - powiedział i spojrzał na syna. - Przyjaciele są dla mnie ważni, ale moja rodzina nie może cierpieć przez przyjaciół, którzy ją krzywdzą.
- Ale my tu.. - zaczęła Hyuuga ale przerwał jej blondyn.
- Wyprowadzacie się, albo kończę tę walkę tu i teraz, i z wami też. - ton głosu Naruto był niesamowicie poważny, w  międzyczasie utworzył nad sobą rasenshuriken, który zaczął charakterystycznie brzmieć.
- No dobra! - krzyknęła Hyuuga. - Wyprowadzimy się...
- Trzymam was za słowo. Macie na to dwa dni. - powiedział spokojnie i dodał na koniec. - Jeżeli przez ten czas coś się stanie mojej rodzinie lub wiosce, nie daruję wam tego i pozabijam. - oczywiście nie chciał tego robić, to był taki podtekst aby jak najszybciej się wyprowadzili z Konohy. Uzumaki wraz z synem Minato, zostawili tamtą dwójkę w dolinie końca i teleportowali się do pobliskiego szpitala gdzie przebywała Haruno. Niebieskooki natychmiast wbiegł do pomieszczenia przeszukując go w poszukiwaniu pielęgniarki. W końcu po chwili znalazł jedną z nich:
- Przepraszam panią, jakieś 40 minut temu przyniosłem tu ciężko ranną kunoichi a dokładniej moją żonę- Sakure-chan. Gdzie mogę ją znaleźć? - zapytał nawet nie biorąc głębokiego oddechu na tyle wypowiedzianych słów.
- Sakura Haruno właśnie.. - powiedziała i zaczęła przeglądać kartotekę.
- Co z nią!?
- Jest na sali pooperacyjnej gdzie nie wolno wchodzić.
- Ale wszystko z nią w porządku tak? - zapytał nerwowo mały blondynek wychodząc przed ojca.
- Jak na razie obyło się bez komplikacji. - odpowiedziała kobieta w białym kitlu i odeszła od naszej dwójki.
- To dobrze.. - odetchnął ciężko niebieskooki opadając na krzesło w poczekalni  a w ślady za nim poszedł jego syn. Z  wycieńczenia i sporej utraty chakry zasnęli w ułamku sekundy. Po paru godzinach ze snu obudziła ich Tsunade która właśnie wracała do swojego gabinetu, dyrektorki szpitala.
- A co wy dwaj nie macie łóżek w domu?! - krzyknęła na tyle głośno że nasza dwójka od razu wstała na baczność.
- Babunia Tsunade... - szepnął niebieskooki przeciągając się jak kot. - Co ty tu robisz?
- To mój szpital... - odpowiedziała zażenowana robiąc naburmuszoną minę.
- Co z mama? - zapytał pospiesznie zielonooki, szarpiąc blondynkę za ubranie.
- Sakura jest tutaj? - zapytała brązowooka.
- Podobno to twój szpital... - burknął niezadowolony Uzumaki za co oberwało się mu po głowie i odleciał spory kawałek,  od tamtej dwójki. Minato przystawił dłoń do czoła jakby raziło go słońce i spojrzał na miejsce lądowania ojca.
- To nowy rekord! - krzyknął i podskoczył z radości, a jego ojciec wygrzebywał się spod ławek w poczekalni.
- Do rzeczy... - zaczęła Tsunade podchodząc do blondyna. - Co się stało że ona tu wylądowała?
- Hinata... Sasuke.. - szepnął odwracając wściekły wzrok, spojrzał na syna który biegał po korytarzu i rozdawał każdemu  szczery uśmiech. - Postanowiłem że muszą opuścić wioskę liścia.
- Co?! Oszalałeś?!
- Babuniu, nie pozwolę by ktoś taki chodził koło naszego domu! - krzyknął opanowując łzy. - Sakura-chan jest tu przez nią!
- Rozumiem...
- A poza tym, chce Minato przestrzec przed nimi... Będą chcieli go dopaść wiem o tym.- powiedział zaciskając pięści,  i przypominając sobie wydarzenie sprzed kilku godzin.
- Przecież jest zwykłym chłopcem...
- Nie jest.
- Hę?
- Jest władcą 5 żywiołów.
Brązowooka nie była w stanie wydusić ani słowa, wiedziała że istnieje ktoś taki ale jego narodziny zdarzają sie  bardzo rzadko! Od śmierci ostatniego minęło 100 lat! Po chwili szoku spojrzała na rezolutnego chłopca, który właśnie podbiegł do ojca i tulił się do jego nóg.
- Niemożliwe...
- Odkrył także czym jest ten 5 żywioł. - powiedział Uzumaki, przeczesując włosy syna.
- Czym jest ten 5 żywioł?
- Tym czym go karmię! - krzyknął blondynek szczerząc się do blondynki.
- Czyli?
- Jest nim nienawiść lub miłość. - szepnął niebieskooki.- Jest to uczucie identyczne jakby miał w sobie Bijuu.
- Panie Uzumaki może pan wejść do żony. - powiedziała pielęgniarka przechodząc obok blondyna, który nawet nie dokończył rozmowy z babunią lecz pognał razem z synem do pomieszczenia w którym przebywała różowowłosa piękność. Niepewnie otworzył drzwi do pokoju, po ich otworzeniu ujrzał swoją ukochaną podpiętą do różnych urządzeń. Powoli podszedł do jej łóżka i  usiadł na krześle nieopodal niego. Minato postąpił podobnie jak jego ojciec. Naruto spojrzał na kunoichi, była ona blada, miała zamknięte oczy, nie obudziła się jeszcze po operacji. Ujął jej dłoń, była taka krucha, uścisnął ją lekko i trzymał. Blondynek ze łzami w oczach patrzył na mamę która się nie ruszała ani nie mówiła do niego tak jak zawsze. Łza jedna za drugą kapała z jego policzków, natomiast na zewnątrz z nieba zaczęła lecieć mżawka. Niebieskooki przytulił syna do siebie, i ucałował go w czoło.


- Synku... Nie przejmuj się mama na pewno wyzdrowieje, a poza tym musimy poćwiczyć Twoją nową moc.
- Yatta! Trening! - krzyknął uradowany na całą salę, lecz został skarcony natychmiast przez ojca.
- Minato!
W tym samym czasie z narkozy wybudzała się zielonooka, powoli otworzyła oczy lecz widziała wszystko przez mgłę. Parokrotnie mrugnęła powiekami by uzyskać lepszy obraz, gdy się jej to udało usłyszała w sali kłótnie. Leniwie obróciła głowę w stronę odgłosów po czym zauważyła swoich ukochanych blondynów.
- Minato... Naruto...- powiedziała słabo próbując się uśmiechnąć w ich stronę.
- Sakura-chan... - szepnął niebieskooki- Jak się czujesz?
- Mamusia! - krzyknął blondynek kładąc się na brzuchu Haruno która głośno jęknęła. Uzumaki natychmiast odsunął syna od żony.
- Minato! Mama jest poobijana! Jakbym nie przybył na czas też byś tak miał!
- Przepraszam... - powiedział spoglądając na mamę.
- Co?! - krzyknęła różowowłosa. - Czy Minato też walczył?!

niedziela, 18 sierpnia 2013

38. Dwa wilki

Hejka^^ Mam nadzieję że jesteście zadowoleni że notki ukazują się co niedzielę :P W tej notce za wiele chyba się nie dzieje no ale może coś ciekawego dla siebie znajdziecie :D Co do następnej notki, nie mam pojęcia czy ukaże się w niedzielę czy nie ponieważ nie mam jej jeszcze napisanej a chce osiągnąć stan chociaż 50 notek:P Nie wiem czy mi się to uda xD A więc zapraszam do czytania i komentowania. A! I pozdrawiam dattebyo!!



- Chodź tu ! - krzyknęła podążając za klonem i w końcu po jakimś czasie dosięgła go i unicestwiła. Haruno obserwowała tę sytuacje, chciała ocenić możliwości rywalki. Lecz nie chciała dłużej pozostawać w ukryciu skumulowała chakrę w dłoni i popędziła na Hyuuge która także chciała wykonać jakiś atak. Minęły się o włos, Hyuuga dezaktywowała jutsu, natomiast Haruno uderzyła z impetem w jeden z głazów, rozwalając go w drobny mak. W tym samym czasie, blondyn wracał z akademii wraz ze swoim synem który miał tylko jedne zajęcia. Minato nawijał ile mógł, a jego ojca zaniepokoił głośny hałas dobiegający z doliny końca.
- A potem ten Kiro zrobił taką ogromną fontanne... - opowiadał zielonooki lecz jego ojciec mu przerwał.
- Minato... Wskakuj na mnie, musimy coś sprawdzić. - powiedział spokojnym głosem, lecz wewnątrz niego narastał niepokój. Blondynek posłusznie wskoczył na plecy swojego staruszka i oboje popędzili w stronę doliny. Między dziewczynami nadal trwała walka, brakowało im siły ale musiały udowodnić sobie która z nich jest lepsza. Haruno ponownie skumulowała dużą ilość chakry w dłoni i spojrzała na Hyuugę. Granatowłosa miała przewagę, ponieważ jej Byakugan był niezwykły. Różowowłosa zaczęła martwić się, ale gdy tylko zwątpiła, przypomniała sobie Naruto w młodości. Nigdy się nie poddawał nawet jak był na straconej pozycji. Uśmiechnęła się szyderczo, a chakra wokół jej dłoni skumulowała się  w niewielką kulę zielonej chakry.
- Ora Kyu? - szepnęła do siebie nie wierząc że udało się jej osiągnąć coś tak niezwykłego. Jutsu to po zetknięciu się z organizmem żywym, wchłaniało się w nie siejąc spustoszenie w układzie chakry, uniemożliwiając skumulowanie jej i wykonanie ataku. To niesamowite jutsu widział też niebieskooki który właśnie dotarł na pole bitwy kunoichi, wraz z Minato.
- Tato co mama robi? - zapytał szeptem blondynek spoglądając na ojca.
- Pokazuje że stać ją na wiele.- odpowiedział lecz w środku siebie pomyślał. - Kochanie, jesteś jak ja kiedyś. A Hinata jest identyczna jak Sasuke, kiedy to ja walczyłem z nim w tej dolinie... 
Hyuuga nie wytrzymała bezczynności zielonookiej więc sama zaczęła nacierać na nią z kataną którą ofiarował jej Sasuke.  Haruno natomiast widząc granatowłosą, wystawiła kulę chakry ku przodowi i także ruszyła na nią. Były już bardzo blisko siebie gdy nagle. Białooka przekręciła się i znalazła się pod zielonooką, która była zszokowana takim obrotem sprawy. Lecz nie dezaktywowała  jutsu, wręcz przeciwnie mimo miecza wycelowanego w jej brzuch uniosła dłoń ku górze i z impetem uderzyła nią w ciało  granatowłosej. A Hyuuga nie zostając w tyle wzięła zamach i przebiła bok zielonookiej na wylot. Obie kunochi, opadały na  dół a następnie wylądowały na osobnych skałach. Haruno mimo miecza w boku usiadła w pozycji pionowej i zaczęła uleczać ranę, równocześnie wyjmując katanę. Spoglądała na Hyuugę, jej ciało drżało, nie mogła się ruszyć. Widocznie jutsu zielonookiej zadziałało, przynajmniej tak myślała gdy z wody nie wyłoniła się prawdziwa Hyuuga, a klon na skale nie zniknął.
- Już po Tobie... - szepnęła głosem pełnym nienawiści granatowłosa, podchodząc do Haruno, która nie ukończyła jeszcze wyciągania miecza i gojenia rany. Hyuuga przykucnęła przy różowowłosej.
- Jeszcze się nie poddałam! - krzyknęła ostatkami sił zielonooka.
- Ale twoje życie na tej ziemi jest już policzone... - powiedziała białooka i chwyciła uchwyt katany.
- Puszczaj! - krzyknęła Haruno przytrzymując katanę za ostrze rozcinając sobie przy tym dłonie.
- Nic mi już nie przeszkodzi w pozbyciu się Ciebie- niezdaro! - krzyknęła gwałtownie wykręcając miecz w poziomie i wyciągając go powolnym ruchem. Różowowłosa zaczęła oddychać szybciej, zaciskając przy tym zęby aby nie czuć przeszywającego jej bólu. Zamknęła na chwilę oczy po czym usłyszała bardzo dobrze znany jej głos:
- Rasengan! - krzyknął blondyn napierając na Hyuugę która była zaskoczona jego obecnością. Jutsu niebieskookiego niestety nie trafiło w granatowłosą.
- Czemu jesteś przeciwko mnie?!
- Ponieważ moją miłością od zawsze była Sakura-chan!
- Chciałam żebyś był ze mną szczęśliwy!
- Ty odbierasz mi moje szczęście! Przez Ciebie ona może umrzeć! - krzyknął to na tyle głośno by mógł usłyszeć to jego syn, który pozostał na jednej z pobliskich gałęzi. Gdy tylko usłyszał słowa ojca, w jego oczach pojawiły się kryształowe  kropelki, które zaczęły swobodnie opadać na ziemie. Wraz z nim zaczął padać deszcz, Haruno leniwie otworzyła oczy,  zobaczyła błękitne niebo, zastanawiała się skąd się wziął deszcz.
- Mamo!! Nie umieraj!! - krzyczał biegnąc w stronę matki, a następnie tuląc się do niej. Różowowłosa nie mogła się ruszyć, ból paraliżował jej ciało więc nawet nie mogła uściskać swojego jedynego syna.
- Muszę ją transportować do szpitala w Konoha i to jak najszybciej.- pomyślał niebieskooki, biorąc osłabioną Haruno na  ręce. - Mały chodź z nami...
- Nie ma mowy! Ja zostaje! - krzyknął i usiadł na ziemi na znak że się stamtąd nie ruszy dopóki Hyuuga nie dostanie za swoje.
- Jest uparty tak jak ja. - uśmiechnął się w duchu blondyn i zniknął w gęstej mgle. – Hiraishin no jutsu!
Na polu walki została Hyuuga wraz z chłopcem, synem Naruto i Sakury - Minato. Siedział on na skale uśmiechając się do  siebie i patrząc na granatowłosą, którą wkurzała jego pewność siebie.
- Powinieneś zginąć tak jak Twoja matka!!- krzyknęła białooka gestykulując i wskazując na chłopca palcem. Minato,  słyszał słowa przeciwniczki, i był wściekły. Niebo nad ich głowami zachmurzyło się, po czym zaczęło się błyskać. Hyuuga nie dowierzała że zmiana pogody mogła być spowodowana przez małego chłopca, który jeszcze nie ukończył akademii. Blondynek wstał gwałtownie i zaczął biegnąc na białooką, wypowiadając słowa "bam bam". Po ich wypowiedzeniu obok Hyuugi strzelały pioruny, o przerażającej sile. Kiedy granatowłosa stanęła na tafli wody, zielonooki stanął na głazie. Nie miał on jeszcze opanowanej lekcji chodzenia po wodzie.
- Hahahah nie umie stać na wodzie!
Blondynek wziął głęboki oddech po czym dmuchnął z całą siła na wodę, która w mgnieniu oka stała się lodowiskiem.  Zeskoczył ze wzniesienia i zaczął ślizgać się obok Hyuugi, przedrzeźniając ją przy okazji. Musiał zyskać trochę czasu, dla ojca nim wróci. Lecz po paru chwilach nieopodal białookiej pojawił się kruczowłosy, który chwycił małego za bluzę i uniósł do góry tak by widzieć jego oczy. Zielonooki wiedział z lekcji że nie powinno się patrzeć w oczy przeciwnikowi więc tak też robił.
- Więc to jest to cudowne dziecko Naruto... - powiedział z kpiną z głosie sharinganowiec.
- Cudowne dziecko? - powtórzyła Hyuuga niedowierzając.
- Te koleżanki Sakury w drodze do domu mówiły kiedyś ze posiada nadludzkie zdolności.
- Serio? - zapytała patrząc na dziecko, które chciało się jak najszybciej wyrwać z ich rąk.
- Tak to podobno władca 5 żywiołów.- powiedział aktywując w ręce chidori.
- Co ty robisz?!
- Nie może być potężniejszego gościa niż ja na tej ziemi... Nie darował bym sobie tego, gdybym nie skorzystał z szansy zabicia potomka Naruto!
- Za późno! - krzyknął Uzumaki pojawiając się obok kruczowłosego. - RasenKyuugan!!
Po wykonaniu ataku na Hyuudze i kruczowłosym, niebieskooki wziął swojego syna na inne bezpieczne miejsce. Minato z  zaskoczeniem patrzył na niecodzienny widok ojca. Pokrywała go żółta chakra, jego włosy falowały pod wpływem tej mocy tak samo jak i płaszcz który sięgał mu do kostek. Jutsu niebieskookiego nieźle poturbowało tamtą dwójkę, nieoczekiwanie blondynek zapytał ojca:

 
- Skąd masz taką moc tato?!
- Synku... - szepnął przyklękając przy dziecku. - Mam w sobie demona Kyuubiego.
- Demona?! - krzyknął zatykając usta dłońmi z wrażenia.
- Tak, ale nie jest on już groźny. Jeszcze jakich czas temu na wojnie mógł się wymknąć z klatki ale teraz już nie.
- A jak ty się z nim czujesz?!
- Czuje się tak jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści, drugiego przepełnia miłość, pokój i przebaczenie.
- Który zwycięża?
- Ten którego karmię. - odpowiedział, poczochrał włosy blondynka i ponownie stanął do walki ponieważ widział że Uchiha już się pozbierał po ataku. Blondyn wiedział ze prędzej czy później, Sasuke złamie swoją "ugodę" jaką zawarli jakiś  czas temu. Nie było to dla niego dziwne. Zostawił syna za sobą po czym pochodził powolnym krokiem do kruczowłosego.
- Sasuke... Dlaczego masz w sobie tyle nienawiści?!
- Ponieważ Ty żyjesz na tym świecie.
- W czym Ci przeszkadzam?
- W dopełnieniu zemsty na mieszkańcach wioski. - powiedział uaktywniając sharingan.- Czy to tak trudno pojąć?
- Trudno!! Opanuj się debilu, masz żonę, dziecko! Masz dla kogo żyć a nie zabijać!
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - krzyknął po czym wykonał atak na blondyna. - Katoon: Gyokaku no jutsu!
W stronę niebieskookiego poleciała wielka, ognista kula. Lecz dzięki jutsu ojca, Naruto był już za Sasuke z rasenganem w ręce. Wziął on zamach i wycelował w Uchihę. Niestety atak był niecelny, jutsu tylko trochę drasnęło kruczowłosego w bok. Uchiha spojrzał on z pogardą na dawnego przyjaciela a także na jego syna, po czym stworzył parę klonów. Nacierały one na Uzumakiego, który nim się zorientował był przez nie otoczony. Dostawał kopa od każdego z nich w końcu jeden z kopii Sasuke uderzył go mocniej w brzuch i blondyn wylądował w wodzie. Leżał w niej tak jak kiedyś podczas ich  pierwszej walki, spoglądał na błękitne niebo które na nowo zaczęło płakać.
- Minato... - pomyślał i spojrzał na syna który płakał spoglądając na leżącego w wodzie ojca. - A więc faktycznie masz super zdolności.
- Teraz Cię załatwie! - krzyknął kruczowłosy opadając na niebieskookiego , lecz ten wziął głęboki oddech i schował się pod taflą wody by nie mógł go dorwać. Jutsu Uchihy dotknęło tafli wody która pod naporem mocy zaczęła falować. Mały blondynek zaczął niepokoić się o losy swojego ojca. Niebo nad głową zaczęło wariować, raz padał deszcz, raz śnieg, grad,  następnie trzaskały pioruny. W końcu nieboskłon stał się czarny, gdzieniegdzie pobłyskiwało. Z zielonookim działo się coś, w końcu po długim oczekiwaniu wydobył się z niego ryk:
- Grrrra!
Minato nie wiedział co sie z nim dzieje, upadł na kolana i podparł się rękoma o podłoże. Gdy tylko dotknął rękami, ziemi jego ciało oplotła fioletowa chakra, kły stały się pokaźniejsze, z tyłu wyłonił się nie mały ogon, na opuszkach  palców zagościły długie pazury. Naruto dopiero teraz zauważył co się dzieje, schowany za skałą spojrzał na opętanego syna.
- Co jest?! - pomyślał nie wierząc w to co widzi. - Przecież Minato nie ma w sobie demona!