- Chodź tu ! - krzyknęła podążając za klonem i w końcu po
jakimś czasie dosięgła go i unicestwiła. Haruno obserwowała tę sytuacje,
chciała ocenić możliwości rywalki. Lecz nie chciała dłużej pozostawać w ukryciu
skumulowała chakrę w dłoni i popędziła na Hyuuge która także chciała wykonać
jakiś atak. Minęły się o włos, Hyuuga dezaktywowała jutsu, natomiast Haruno
uderzyła z impetem w jeden z głazów, rozwalając go w drobny mak. W tym samym
czasie, blondyn wracał z akademii wraz ze swoim synem który miał tylko jedne
zajęcia. Minato nawijał ile mógł, a jego ojca zaniepokoił głośny hałas
dobiegający z doliny końca.
- A potem ten Kiro zrobił taką ogromną fontanne... -
opowiadał zielonooki lecz jego ojciec mu przerwał.
- Minato... Wskakuj na mnie, musimy coś sprawdzić. -
powiedział spokojnym głosem, lecz wewnątrz niego narastał niepokój. Blondynek
posłusznie wskoczył na plecy swojego staruszka i oboje popędzili w stronę
doliny. Między dziewczynami nadal trwała walka, brakowało im siły ale musiały
udowodnić sobie która z nich jest lepsza. Haruno ponownie skumulowała dużą
ilość chakry w dłoni i spojrzała na Hyuugę. Granatowłosa miała przewagę,
ponieważ jej Byakugan był niezwykły. Różowowłosa zaczęła martwić się, ale gdy
tylko zwątpiła, przypomniała sobie Naruto w młodości. Nigdy się nie poddawał
nawet jak był na straconej pozycji. Uśmiechnęła się szyderczo, a chakra wokół
jej dłoni skumulowała się w niewielką
kulę zielonej chakry.
- Ora Kyu? - szepnęła do siebie nie wierząc że udało się jej
osiągnąć coś tak niezwykłego. Jutsu to po zetknięciu się z organizmem żywym,
wchłaniało się w nie siejąc spustoszenie w układzie chakry, uniemożliwiając
skumulowanie jej i wykonanie ataku. To niesamowite jutsu widział też
niebieskooki który właśnie dotarł na pole bitwy kunoichi, wraz z Minato.
- Tato co mama robi? - zapytał szeptem blondynek spoglądając
na ojca.
- Pokazuje że stać ją na wiele.- odpowiedział lecz w środku
siebie pomyślał. - Kochanie, jesteś jak ja kiedyś. A Hinata jest identyczna jak
Sasuke, kiedy to ja walczyłem z nim w tej dolinie...
Hyuuga nie wytrzymała
bezczynności zielonookiej więc sama zaczęła nacierać na nią z kataną którą
ofiarował jej Sasuke. Haruno natomiast
widząc granatowłosą, wystawiła kulę chakry ku przodowi i także ruszyła na nią.
Były już bardzo blisko siebie gdy nagle. Białooka przekręciła się i znalazła się pod zielonooką,
która była zszokowana takim obrotem sprawy. Lecz nie dezaktywowała jutsu, wręcz przeciwnie mimo miecza
wycelowanego w jej brzuch uniosła dłoń ku górze i z impetem uderzyła nią w
ciało granatowłosej. A Hyuuga nie
zostając w tyle wzięła zamach i przebiła bok zielonookiej na wylot. Obie
kunochi, opadały na dół a następnie
wylądowały na osobnych skałach. Haruno mimo miecza w boku usiadła w pozycji
pionowej i zaczęła uleczać ranę, równocześnie wyjmując katanę. Spoglądała na
Hyuugę, jej ciało drżało, nie mogła się ruszyć. Widocznie jutsu zielonookiej
zadziałało, przynajmniej tak myślała gdy z wody nie wyłoniła się prawdziwa
Hyuuga, a klon na skale nie zniknął.
- Już po Tobie... - szepnęła głosem pełnym nienawiści granatowłosa,
podchodząc do Haruno, która nie ukończyła jeszcze wyciągania miecza i gojenia
rany. Hyuuga przykucnęła przy różowowłosej.
- Jeszcze się nie poddałam! - krzyknęła ostatkami sił
zielonooka.
- Ale twoje życie na tej ziemi jest już policzone... -
powiedziała białooka i chwyciła uchwyt katany.
- Puszczaj! - krzyknęła Haruno przytrzymując katanę za
ostrze rozcinając sobie przy tym dłonie.
- Nic mi już nie przeszkodzi w pozbyciu się Ciebie-
niezdaro! - krzyknęła gwałtownie wykręcając miecz w poziomie i wyciągając go
powolnym ruchem. Różowowłosa zaczęła oddychać szybciej, zaciskając przy tym
zęby aby nie czuć przeszywającego jej bólu. Zamknęła na chwilę oczy po czym
usłyszała bardzo dobrze znany jej głos:
- Rasengan! - krzyknął blondyn napierając na Hyuugę która
była zaskoczona jego obecnością. Jutsu niebieskookiego niestety nie trafiło w
granatowłosą.
- Czemu jesteś przeciwko mnie?!
- Ponieważ moją miłością od zawsze była Sakura-chan!
- Chciałam żebyś był ze mną szczęśliwy!
- Ty odbierasz mi moje szczęście! Przez Ciebie ona może
umrzeć! - krzyknął to na tyle głośno by mógł usłyszeć to jego syn, który
pozostał na jednej z pobliskich gałęzi. Gdy tylko usłyszał słowa ojca, w jego
oczach pojawiły się kryształowe
kropelki, które zaczęły swobodnie opadać na ziemie. Wraz z nim zaczął
padać deszcz, Haruno leniwie otworzyła oczy,
zobaczyła błękitne niebo, zastanawiała się skąd się wziął deszcz.
- Mamo!! Nie umieraj!! - krzyczał biegnąc w stronę matki, a
następnie tuląc się do niej. Różowowłosa nie mogła się ruszyć, ból paraliżował
jej ciało więc nawet nie mogła uściskać swojego jedynego syna.
- Muszę ją transportować do szpitala w Konoha i to jak
najszybciej.- pomyślał niebieskooki, biorąc osłabioną Haruno na ręce. - Mały chodź z nami...
- Nie ma mowy! Ja zostaje! - krzyknął i usiadł na ziemi na
znak że się stamtąd nie ruszy dopóki Hyuuga nie dostanie za swoje.
- Jest uparty tak jak ja. - uśmiechnął się w duchu blondyn i
zniknął w gęstej mgle. – Hiraishin no jutsu!
Na polu walki została Hyuuga wraz z chłopcem, synem Naruto i
Sakury - Minato. Siedział on na skale uśmiechając się do siebie i patrząc na granatowłosą, którą
wkurzała jego pewność siebie.
- Powinieneś zginąć tak jak Twoja matka!!- krzyknęła
białooka gestykulując i wskazując na chłopca palcem. Minato, słyszał słowa przeciwniczki, i był wściekły.
Niebo nad ich głowami zachmurzyło się, po czym zaczęło się błyskać. Hyuuga nie
dowierzała że zmiana pogody mogła być spowodowana przez małego chłopca, który
jeszcze nie ukończył akademii. Blondynek wstał gwałtownie i zaczął biegnąc na
białooką, wypowiadając słowa "bam bam". Po ich wypowiedzeniu obok
Hyuugi strzelały pioruny, o przerażającej sile. Kiedy granatowłosa stanęła na
tafli wody, zielonooki stanął na głazie. Nie miał on jeszcze opanowanej lekcji
chodzenia po wodzie.
- Hahahah nie umie stać na wodzie!
Blondynek wziął głęboki oddech po czym dmuchnął z całą siła
na wodę, która w mgnieniu oka stała się lodowiskiem. Zeskoczył ze wzniesienia i zaczął ślizgać się
obok Hyuugi, przedrzeźniając ją przy okazji. Musiał zyskać trochę czasu, dla
ojca nim wróci. Lecz po paru chwilach nieopodal białookiej pojawił się
kruczowłosy, który chwycił małego za bluzę i uniósł do góry tak by widzieć jego
oczy. Zielonooki wiedział z lekcji że nie powinno się patrzeć w oczy przeciwnikowi
więc tak też robił.
- Więc to jest to cudowne dziecko Naruto... - powiedział z
kpiną z głosie sharinganowiec.
- Cudowne dziecko? - powtórzyła Hyuuga niedowierzając.
- Te koleżanki Sakury w drodze do domu mówiły kiedyś ze
posiada nadludzkie zdolności.
- Serio? - zapytała patrząc na dziecko, które chciało się
jak najszybciej wyrwać z ich rąk.
- Tak to podobno władca 5 żywiołów.- powiedział aktywując w ręce
chidori.
- Co ty robisz?!
- Nie może być potężniejszego gościa niż ja na tej ziemi...
Nie darował bym sobie tego, gdybym nie skorzystał z szansy zabicia potomka
Naruto!
- Za późno! - krzyknął Uzumaki pojawiając się obok
kruczowłosego. - RasenKyuugan!!
Po wykonaniu ataku na Hyuudze i kruczowłosym, niebieskooki
wziął swojego syna na inne bezpieczne miejsce. Minato z zaskoczeniem patrzył na niecodzienny widok
ojca. Pokrywała go żółta chakra, jego włosy falowały pod wpływem tej mocy tak
samo jak i płaszcz który sięgał mu do kostek. Jutsu niebieskookiego nieźle
poturbowało tamtą dwójkę, nieoczekiwanie blondynek zapytał ojca:
- Skąd masz taką moc tato?!
- Synku... - szepnął przyklękając przy dziecku. - Mam w
sobie demona Kyuubiego.
- Demona?! - krzyknął zatykając usta dłońmi z wrażenia.
- Tak, ale nie jest on już groźny. Jeszcze jakich czas temu
na wojnie mógł się wymknąć z klatki ale teraz już nie.
- A jak ty się z nim czujesz?!
- Czuje się tak jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki.
Jeden jest pełen złości i nienawiści, drugiego przepełnia miłość, pokój i
przebaczenie.
- Który zwycięża?
- Ten którego karmię. - odpowiedział, poczochrał włosy
blondynka i ponownie stanął do walki ponieważ widział że Uchiha już się
pozbierał po ataku. Blondyn wiedział ze prędzej czy później, Sasuke złamie
swoją "ugodę" jaką zawarli jakiś
czas temu. Nie było to dla niego dziwne. Zostawił syna za sobą po czym
pochodził powolnym krokiem do kruczowłosego.
- Sasuke... Dlaczego masz w sobie tyle nienawiści?!
- Ponieważ Ty żyjesz na tym świecie.
- W czym Ci przeszkadzam?
- W dopełnieniu zemsty na mieszkańcach wioski. - powiedział
uaktywniając sharingan.- Czy to tak trudno pojąć?
- Trudno!! Opanuj się debilu, masz żonę, dziecko! Masz dla
kogo żyć a nie zabijać!
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - krzyknął po czym
wykonał atak na blondyna. - Katoon: Gyokaku no jutsu!
W stronę niebieskookiego poleciała wielka, ognista kula.
Lecz dzięki jutsu ojca, Naruto był już za Sasuke z rasenganem w ręce. Wziął on
zamach i wycelował w Uchihę. Niestety atak był niecelny, jutsu tylko trochę
drasnęło kruczowłosego w bok. Uchiha spojrzał on z pogardą na dawnego przyjaciela a
także na jego syna, po czym stworzył parę klonów. Nacierały one na Uzumakiego,
który nim się zorientował był przez nie otoczony. Dostawał kopa od każdego z
nich w końcu jeden z kopii Sasuke uderzył go mocniej w brzuch i blondyn
wylądował w wodzie. Leżał w niej tak jak kiedyś podczas ich pierwszej walki, spoglądał na błękitne niebo
które na nowo zaczęło płakać.
- Minato... - pomyślał i spojrzał na syna który płakał
spoglądając na leżącego w wodzie ojca. - A więc faktycznie masz super
zdolności.
- Teraz Cię załatwie! - krzyknął kruczowłosy opadając na
niebieskookiego , lecz ten wziął głęboki oddech i schował się pod taflą wody by
nie mógł go dorwać. Jutsu Uchihy dotknęło tafli wody która pod naporem mocy
zaczęła falować. Mały blondynek zaczął niepokoić się o losy swojego ojca. Niebo
nad głową zaczęło wariować, raz padał deszcz, raz śnieg, grad, następnie trzaskały pioruny. W końcu
nieboskłon stał się czarny, gdzieniegdzie pobłyskiwało. Z zielonookim działo
się coś, w końcu po długim oczekiwaniu wydobył się z niego ryk:
- Grrrra!
Minato nie wiedział co sie z nim dzieje, upadł na kolana i
podparł się rękoma o podłoże. Gdy tylko dotknął rękami, ziemi jego ciało
oplotła fioletowa chakra, kły stały się pokaźniejsze, z tyłu wyłonił się nie
mały ogon, na opuszkach palców zagościły
długie pazury. Naruto dopiero teraz zauważył co się dzieje, schowany za skałą
spojrzał na opętanego syna.
- Co jest?! - pomyślał nie wierząc w to co widzi. - Przecież
Minato nie ma w sobie demona!
Yolo :D No takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałem. Epicko, tyle akcji. Fiu, fiu, kto by pomyślał, że takie zdolności ma ten malec xD No ale co się dziwic, w końcu jest synem Naruciaka i Sakury, więc można by się po ich potomku wszystkiego spodziewac, martwi mnie trochę ta charka u malca, ale znając życie będzie rozpierducha, ahahah :D To tyle, pozdrawiam i czekam na next. Aha Pierwszy ;)
OdpowiedzUsuń"W tej notce za wiele chyba się nie dzieje"- Skromność :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajna notka! Pozdrawiam i czekam na next. :)
Super notka. Kto by pomyślał że Minato będzie aż tak niezwykły. Widać że chłopak wdał się w Naruto i Sakuer, bez dwóchy zdań. Zauważyłem także nawiązanie to piosenki Luxtorpeda - Wilki dwa, co mi się nieziemsko spodobało. Mam nadzieje że nowa nocia będzie już niebawem. Pozdro and Peace
OdpowiedzUsuń