- Co mu się dzieje? - zapytała sama siebie Hyuuga chowając
się za kruczowłosym który stał obok niej.
- Czyli to prawda... - szepnął do siebie i odpowiedział na
pytanie granatowłosej.- Jak wiesz żywioły są 4 ziemia, woda, ogień i powietrze.
Natomiast żaden z władców żywiołów nie odkrył ostatniego.
- Więc to jest ten ostatni żywioł... Tylko jaki.. -
stwierdziła Hyuuga przypatrując się chłopcowi. Lecz nie mogła się mu dobrze
przyjrzeć ponieważ ruszył na nich z impetem. Był strasznie szybki, wziął zamach
ogonem po czym zmiótł ze skały Uchihę i Hyuuge i stanął na tej skale. Zerknął
na ojca czy nic mu nie było po czym uśmiechnął się w jego stronę.
- Czyli ty to kontrolujesz... - szepnął dumny z syna Uzumaki
i krzyknął do syna. - Pamiętaj czym karmisz bestie synu!!
Minato zawarczał przyjemnie, i otworzył buzię w jej wnętrzu
utworzyło się czerwone ziarenko które wypluł na przeciwników. Ataki chłopca
były potężne, jak się później okazało tym piątym żywiołem jest nienawiść albo
miłość. Uzumaki nie mógł już patrzeć na
wyczyny chłopca które z każdą chwilą były bardziej złowieszcze, wyłonił się zza
skały, podbiegł do Minato. Przytulił go mocno do siebie:
- Wystarczy już.- zaczął odsuwając nieco chłopca widząc że
się uspokoił, a jednak sam się nie przemieni. Minęło trochę czasu aż doszedł do
siebie - Ja się tym zajmę.
- Arigato. - szepnął wykończony opadając na ziemię.
- Ale będe miał do Ciebie prośbę synu, posłuchaj...
Mały blondynek uważnie słuchał co ma do powiedzenia jego
ojciec, co chwilę śmiał się i Uzumaki musiał go uspokajać by nie zdradził planu
jakiego szykował dla Uchihy.
- Buahahhahaha. - zaczął tarzać się ze śmiechu blondynek, po
czym krzyknął zadowolony - Zgoda!
Niebieskooki wstał po czym wszedł na taflę wody, utrzymując
się na niej, miał na oku kruczowłosego który znowu biegł w jego stronę z kataną w ręce. Gdy kruczowłosy
był już bardzo blisko blondyna, Naruto dezaktywował jutsu chodzenia po wodzie i
wpadł do niej. Uchiha był zszokowany takim obrotem sprawy ale także nieco
zażenowany pomysłem dawnego przyjaciela.
Zaczął rozglądać się za niebieskookim, myśląc że wcale nie
wpadł pod wodę lecz rozpłynął się we mgle. W tym samym czasie Uzumaki kumulował
za skała niebieską chakre, wirującej kulki. Gdy była już w pełni gotowa
spojrzał na sharinganowca.
- Stoisz na wodzie to dobrze... - stwierdził Uzumaki,
skacząc wysoko w górę i opadając z impetem nie na kruczowłosego lecz na
przestrzeń obok niego. Gdy jutsu dotknęło tafli wody utworzyło się zjawisko
takie jak trąba powietrzna tylko złożone z wody. Uchiha był w nim uwięziony,
teraz nadeszła pora na małego Minato. Wziął on głęboki oddech po czym zamroził
cały lejek utworzony z wody. Żeby Uchiha nie wydostał się z lodowego więzienia,
Naruto po przyklejał na nim bomby.
Teraz pozostało mu rozprawić się
tylko z granatowłosą która ze strachem w oczach patrzyła na poczynania
niebieskookiego.
- Naruto! Gomen! - krzyknęła upadając na kolana, prosząc go
o litość.
- Hinata... - zaczął i spojrzał na nią spod byka. - Daruję
Ci to wszystko ponieważ byłaś moją przyjaciółką, ale sprawy zaszły za daleko.
- Wiem...
- Mam tu coś na co musicie oboje przystać. - powiedział
Uzumaki wyciągając z płaszcza kartkę papieru. - To jest nakaz wyprowadzenia się z Wioski Ukrytej w Liściu.
- Że co?! - krzyknęli oboje, mimo że Sasuke był w lodowym
więzieniu słyszał wszystko doskonale.
- To co słyszeliście... - powiedział i spojrzał na syna. -
Przyjaciele są dla mnie ważni, ale moja rodzina nie może cierpieć przez
przyjaciół, którzy ją krzywdzą.
- Ale my tu.. - zaczęła Hyuuga ale przerwał jej blondyn.
- Wyprowadzacie się, albo kończę tę walkę tu i teraz, i z
wami też. - ton głosu Naruto był niesamowicie poważny, w międzyczasie utworzył nad sobą rasenshuriken,
który zaczął charakterystycznie brzmieć.
- No dobra! - krzyknęła Hyuuga. - Wyprowadzimy się...
- Trzymam was za słowo. Macie na to dwa dni. - powiedział
spokojnie i dodał na koniec. - Jeżeli przez ten czas coś się stanie mojej
rodzinie lub wiosce, nie daruję wam tego i pozabijam. - oczywiście nie chciał tego
robić, to był taki podtekst aby jak najszybciej się wyprowadzili z Konohy.
Uzumaki wraz z synem Minato, zostawili tamtą dwójkę w dolinie końca i teleportowali
się do pobliskiego szpitala gdzie przebywała Haruno. Niebieskooki natychmiast
wbiegł do pomieszczenia przeszukując go w poszukiwaniu pielęgniarki. W końcu po
chwili znalazł jedną z nich:
- Przepraszam panią, jakieś 40 minut temu przyniosłem tu
ciężko ranną kunoichi a dokładniej moją żonę- Sakure-chan. Gdzie mogę ją
znaleźć? - zapytał nawet nie biorąc głębokiego oddechu na tyle wypowiedzianych
słów.
- Sakura Haruno właśnie.. - powiedziała i zaczęła przeglądać
kartotekę.
- Co z nią!?
- Jest na sali pooperacyjnej gdzie nie wolno wchodzić.
- Ale wszystko z nią w porządku tak? - zapytał nerwowo mały
blondynek wychodząc przed ojca.
- Jak na razie obyło się bez komplikacji. - odpowiedziała
kobieta w białym kitlu i odeszła od naszej dwójki.
- To dobrze.. - odetchnął ciężko niebieskooki opadając na
krzesło w poczekalni a w ślady za nim
poszedł jego syn. Z wycieńczenia i
sporej utraty chakry zasnęli w ułamku sekundy. Po paru godzinach ze snu
obudziła ich Tsunade która właśnie wracała do swojego gabinetu, dyrektorki
szpitala.
- A co wy dwaj nie macie łóżek w domu?! - krzyknęła na tyle
głośno że nasza dwójka od razu wstała na baczność.
- Babunia Tsunade... - szepnął niebieskooki przeciągając się
jak kot. - Co ty tu robisz?
- To mój szpital... - odpowiedziała zażenowana robiąc
naburmuszoną minę.
- Co z mama? - zapytał pospiesznie zielonooki, szarpiąc
blondynkę za ubranie.
- Sakura jest tutaj? - zapytała brązowooka.
- Podobno to twój szpital... - burknął niezadowolony Uzumaki
za co oberwało się mu po głowie i odleciał spory kawałek, od tamtej dwójki. Minato przystawił dłoń do
czoła jakby raziło go słońce i spojrzał na miejsce lądowania ojca.
- To nowy rekord! - krzyknął i podskoczył z radości, a jego
ojciec wygrzebywał się spod ławek w poczekalni.
- Do rzeczy... - zaczęła Tsunade podchodząc do blondyna. -
Co się stało że ona tu wylądowała?
- Hinata... Sasuke.. - szepnął odwracając wściekły wzrok,
spojrzał na syna który biegał po korytarzu i rozdawał każdemu szczery uśmiech. - Postanowiłem że muszą
opuścić wioskę liścia.
- Co?! Oszalałeś?!
- Babuniu, nie pozwolę by ktoś taki chodził koło naszego
domu! - krzyknął opanowując łzy. - Sakura-chan jest tu przez nią!
- Rozumiem...
- A poza tym, chce Minato przestrzec przed nimi... Będą
chcieli go dopaść wiem o tym.- powiedział zaciskając pięści, i przypominając sobie wydarzenie sprzed kilku
godzin.
- Przecież jest zwykłym chłopcem...
- Nie jest.
- Hę?
- Jest władcą 5 żywiołów.
Brązowooka nie była w stanie wydusić ani słowa, wiedziała że
istnieje ktoś taki ale jego narodziny zdarzają sie bardzo rzadko! Od śmierci ostatniego minęło
100 lat! Po chwili szoku spojrzała na rezolutnego chłopca, który właśnie podbiegł
do ojca i tulił się do jego nóg.
- Niemożliwe...
- Odkrył także czym jest ten 5 żywioł. - powiedział Uzumaki,
przeczesując włosy syna.
- Czym jest ten 5 żywioł?
- Tym czym go karmię! - krzyknął blondynek szczerząc się do
blondynki.
- Czyli?
- Jest nim nienawiść lub miłość. - szepnął niebieskooki.-
Jest to uczucie identyczne jakby miał w sobie Bijuu.
- Panie Uzumaki może pan wejść do żony. - powiedziała
pielęgniarka przechodząc obok blondyna, który nawet nie dokończył rozmowy z
babunią lecz pognał razem z synem do pomieszczenia w którym przebywała
różowowłosa piękność. Niepewnie otworzył drzwi do pokoju, po ich otworzeniu
ujrzał swoją ukochaną podpiętą do różnych urządzeń. Powoli podszedł do jej
łóżka i usiadł na krześle nieopodal
niego. Minato postąpił podobnie jak jego ojciec. Naruto spojrzał na kunoichi,
była ona blada, miała zamknięte oczy, nie obudziła się jeszcze po operacji.
Ujął jej dłoń, była taka krucha, uścisnął ją lekko i trzymał. Blondynek ze
łzami w oczach patrzył na mamę która się nie ruszała ani nie mówiła do niego
tak jak zawsze. Łza jedna za drugą kapała z jego policzków, natomiast na
zewnątrz z nieba zaczęła lecieć mżawka. Niebieskooki przytulił syna do siebie,
i ucałował go w czoło.
- Synku... Nie przejmuj się mama na pewno wyzdrowieje, a poza tym musimy poćwiczyć Twoją nową moc.
- Yatta! Trening! - krzyknął uradowany na całą salę, lecz
został skarcony natychmiast przez ojca.
- Minato!
W tym samym czasie z narkozy wybudzała się zielonooka,
powoli otworzyła oczy lecz widziała wszystko przez mgłę. Parokrotnie mrugnęła
powiekami by uzyskać lepszy obraz, gdy się jej to udało usłyszała w sali
kłótnie. Leniwie obróciła głowę w stronę odgłosów po czym zauważyła swoich
ukochanych blondynów.
- Minato... Naruto...- powiedziała słabo próbując się
uśmiechnąć w ich stronę.
- Sakura-chan... - szepnął niebieskooki- Jak się czujesz?
- Mamusia! - krzyknął blondynek kładąc się na brzuchu Haruno
która głośno jęknęła. Uzumaki natychmiast odsunął syna od żony.
- Minato! Mama jest poobijana! Jakbym nie przybył na czas
też byś tak miał!
- Przepraszam... - powiedział spoglądając na mamę.
- Co?! - krzyknęła różowowłosa. - Czy Minato też walczył?!
Notka świetna po prostu. Nic dodać nic ująć. No ja mam nadzieję, że się wyprowadzą i zostawią ich w spokoju -.-. Eh. co by tu jeszcze napisać..ah tak! Oby Minato nie kierował się nienawiścią bo dostanę zawału >.< No nic. Kończę swą wypowiedź, bo nie wiem co dalej napisać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Notka jest świetna... cieszę się że ta walka skączyła się tak a nie inaczej. Ciekawi mnie co będzię w następnej. Pozdrawiam i czekam na next.
OdpowiedzUsuńOjjojoj... Teraz to chyba Naruto będzie poobijany za to że pozwolił Minato walczyć :3 Popieram Jane. Niech Minato nie kieruję się nienawiścią gdyż jest to obusieczne ostrze... Zabija przeciwników, ale jeszcze bardziej dotkliwie rani nas... Nie masz co się przejmować brakiem weny, gdyż sam ubolewam na ten sam przypadek:c Ale trzeba być dobrej myśli. Pozdro and Peace^^
OdpowiedzUsuńNaruto niech lepiej już ucieka. To nic że sakura ledwo stoi, ona go zabije. :)
OdpowiedzUsuńMinato jest taki słodki. :)
Pozdrawiam i życzę weny. :)
Super notka :)
OdpowiedzUsuń