piątek, 30 sierpnia 2013

39. Koniec tortur

Ohayo:) Na wstępie chciałam was przeprosić że notka nie ukazała się w niedzielę ale mój ukochany internet zawiódł :( Mam nadzieję że nie jesteście baaaaaardzo źli :D Przed Wami kolejna notka mojego opowiadania^^ Nie umiem ocenić jej jakości, ale mam nadzieję że mimo braku weny spodoba się Wam. Ale następne mogą być już o wiele gorsze ponieważ jak wspomniałam cierpię na brak weny:( Pozdrawiam wszystkich :) Ikuze!





- Co mu się dzieje? - zapytała sama siebie Hyuuga chowając się za kruczowłosym który stał obok niej.
- Czyli to prawda... - szepnął do siebie i odpowiedział na pytanie granatowłosej.- Jak wiesz żywioły są 4 ziemia, woda, ogień i powietrze. Natomiast żaden z władców żywiołów nie odkrył ostatniego.
- Więc to jest ten ostatni żywioł... Tylko jaki.. - stwierdziła Hyuuga przypatrując się chłopcowi. Lecz nie mogła się mu dobrze przyjrzeć ponieważ ruszył na nich z impetem. Był strasznie szybki, wziął zamach ogonem po czym zmiótł ze skały Uchihę i Hyuuge i stanął na tej skale. Zerknął na ojca czy nic mu nie było po czym uśmiechnął się w jego stronę.
- Czyli ty to kontrolujesz... - szepnął dumny z syna Uzumaki i krzyknął do syna. - Pamiętaj czym karmisz bestie synu!!
Minato zawarczał przyjemnie, i otworzył buzię w jej wnętrzu utworzyło się czerwone ziarenko które wypluł na przeciwników. Ataki chłopca były potężne, jak się później okazało tym piątym żywiołem jest nienawiść albo miłość. Uzumaki nie mógł już  patrzeć na wyczyny chłopca które z każdą chwilą były bardziej złowieszcze, wyłonił się zza skały, podbiegł do Minato. Przytulił go mocno do siebie:
- Wystarczy już.- zaczął odsuwając nieco chłopca widząc że się uspokoił, a jednak sam się nie przemieni. Minęło trochę czasu aż doszedł do siebie - Ja się tym zajmę.
- Arigato. - szepnął wykończony opadając na ziemię.
- Ale będe miał do Ciebie prośbę synu, posłuchaj...
Mały blondynek uważnie słuchał co ma do powiedzenia jego ojciec, co chwilę śmiał się i Uzumaki musiał go uspokajać by nie zdradził planu jakiego szykował dla Uchihy.
- Buahahhahaha. - zaczął tarzać się ze śmiechu blondynek, po czym krzyknął zadowolony - Zgoda!
Niebieskooki wstał po czym wszedł na taflę wody, utrzymując się na niej, miał na oku kruczowłosego który znowu biegł w  jego stronę z kataną w ręce. Gdy kruczowłosy był już bardzo blisko blondyna, Naruto dezaktywował jutsu chodzenia po wodzie i wpadł do niej. Uchiha był zszokowany takim obrotem sprawy ale także nieco zażenowany pomysłem dawnego przyjaciela.
Zaczął rozglądać się za niebieskookim, myśląc że wcale nie wpadł pod wodę lecz rozpłynął się we mgle. W tym samym czasie Uzumaki kumulował za skała niebieską chakre, wirującej kulki. Gdy była już w pełni gotowa spojrzał na sharinganowca.
- Stoisz na wodzie to dobrze... - stwierdził Uzumaki, skacząc wysoko w górę i opadając z impetem nie na kruczowłosego lecz na przestrzeń obok niego. Gdy jutsu dotknęło tafli wody utworzyło się zjawisko takie jak trąba powietrzna tylko złożone z wody. Uchiha był w nim uwięziony, teraz nadeszła pora na małego Minato. Wziął on głęboki oddech po czym zamroził cały lejek utworzony z wody. Żeby Uchiha nie wydostał się z lodowego więzienia, Naruto po przyklejał na nim bomby.  Teraz  pozostało mu rozprawić się tylko z granatowłosą która ze strachem w oczach patrzyła na poczynania niebieskookiego.
- Naruto! Gomen! - krzyknęła upadając na kolana, prosząc go o litość.
- Hinata... - zaczął i spojrzał na nią spod byka. - Daruję Ci to wszystko ponieważ byłaś moją przyjaciółką, ale sprawy zaszły za daleko.
- Wiem...
- Mam tu coś na co musicie oboje przystać. - powiedział Uzumaki wyciągając z płaszcza kartkę papieru. - To jest nakaz  wyprowadzenia się z Wioski Ukrytej w Liściu.
- Że co?! - krzyknęli oboje, mimo że Sasuke był w lodowym więzieniu słyszał wszystko doskonale.
- To co słyszeliście... - powiedział i spojrzał na syna. - Przyjaciele są dla mnie ważni, ale moja rodzina nie może cierpieć przez przyjaciół, którzy ją krzywdzą.
- Ale my tu.. - zaczęła Hyuuga ale przerwał jej blondyn.
- Wyprowadzacie się, albo kończę tę walkę tu i teraz, i z wami też. - ton głosu Naruto był niesamowicie poważny, w  międzyczasie utworzył nad sobą rasenshuriken, który zaczął charakterystycznie brzmieć.
- No dobra! - krzyknęła Hyuuga. - Wyprowadzimy się...
- Trzymam was za słowo. Macie na to dwa dni. - powiedział spokojnie i dodał na koniec. - Jeżeli przez ten czas coś się stanie mojej rodzinie lub wiosce, nie daruję wam tego i pozabijam. - oczywiście nie chciał tego robić, to był taki podtekst aby jak najszybciej się wyprowadzili z Konohy. Uzumaki wraz z synem Minato, zostawili tamtą dwójkę w dolinie końca i teleportowali się do pobliskiego szpitala gdzie przebywała Haruno. Niebieskooki natychmiast wbiegł do pomieszczenia przeszukując go w poszukiwaniu pielęgniarki. W końcu po chwili znalazł jedną z nich:
- Przepraszam panią, jakieś 40 minut temu przyniosłem tu ciężko ranną kunoichi a dokładniej moją żonę- Sakure-chan. Gdzie mogę ją znaleźć? - zapytał nawet nie biorąc głębokiego oddechu na tyle wypowiedzianych słów.
- Sakura Haruno właśnie.. - powiedziała i zaczęła przeglądać kartotekę.
- Co z nią!?
- Jest na sali pooperacyjnej gdzie nie wolno wchodzić.
- Ale wszystko z nią w porządku tak? - zapytał nerwowo mały blondynek wychodząc przed ojca.
- Jak na razie obyło się bez komplikacji. - odpowiedziała kobieta w białym kitlu i odeszła od naszej dwójki.
- To dobrze.. - odetchnął ciężko niebieskooki opadając na krzesło w poczekalni  a w ślady za nim poszedł jego syn. Z  wycieńczenia i sporej utraty chakry zasnęli w ułamku sekundy. Po paru godzinach ze snu obudziła ich Tsunade która właśnie wracała do swojego gabinetu, dyrektorki szpitala.
- A co wy dwaj nie macie łóżek w domu?! - krzyknęła na tyle głośno że nasza dwójka od razu wstała na baczność.
- Babunia Tsunade... - szepnął niebieskooki przeciągając się jak kot. - Co ty tu robisz?
- To mój szpital... - odpowiedziała zażenowana robiąc naburmuszoną minę.
- Co z mama? - zapytał pospiesznie zielonooki, szarpiąc blondynkę za ubranie.
- Sakura jest tutaj? - zapytała brązowooka.
- Podobno to twój szpital... - burknął niezadowolony Uzumaki za co oberwało się mu po głowie i odleciał spory kawałek,  od tamtej dwójki. Minato przystawił dłoń do czoła jakby raziło go słońce i spojrzał na miejsce lądowania ojca.
- To nowy rekord! - krzyknął i podskoczył z radości, a jego ojciec wygrzebywał się spod ławek w poczekalni.
- Do rzeczy... - zaczęła Tsunade podchodząc do blondyna. - Co się stało że ona tu wylądowała?
- Hinata... Sasuke.. - szepnął odwracając wściekły wzrok, spojrzał na syna który biegał po korytarzu i rozdawał każdemu  szczery uśmiech. - Postanowiłem że muszą opuścić wioskę liścia.
- Co?! Oszalałeś?!
- Babuniu, nie pozwolę by ktoś taki chodził koło naszego domu! - krzyknął opanowując łzy. - Sakura-chan jest tu przez nią!
- Rozumiem...
- A poza tym, chce Minato przestrzec przed nimi... Będą chcieli go dopaść wiem o tym.- powiedział zaciskając pięści,  i przypominając sobie wydarzenie sprzed kilku godzin.
- Przecież jest zwykłym chłopcem...
- Nie jest.
- Hę?
- Jest władcą 5 żywiołów.
Brązowooka nie była w stanie wydusić ani słowa, wiedziała że istnieje ktoś taki ale jego narodziny zdarzają sie  bardzo rzadko! Od śmierci ostatniego minęło 100 lat! Po chwili szoku spojrzała na rezolutnego chłopca, który właśnie podbiegł do ojca i tulił się do jego nóg.
- Niemożliwe...
- Odkrył także czym jest ten 5 żywioł. - powiedział Uzumaki, przeczesując włosy syna.
- Czym jest ten 5 żywioł?
- Tym czym go karmię! - krzyknął blondynek szczerząc się do blondynki.
- Czyli?
- Jest nim nienawiść lub miłość. - szepnął niebieskooki.- Jest to uczucie identyczne jakby miał w sobie Bijuu.
- Panie Uzumaki może pan wejść do żony. - powiedziała pielęgniarka przechodząc obok blondyna, który nawet nie dokończył rozmowy z babunią lecz pognał razem z synem do pomieszczenia w którym przebywała różowowłosa piękność. Niepewnie otworzył drzwi do pokoju, po ich otworzeniu ujrzał swoją ukochaną podpiętą do różnych urządzeń. Powoli podszedł do jej łóżka i  usiadł na krześle nieopodal niego. Minato postąpił podobnie jak jego ojciec. Naruto spojrzał na kunoichi, była ona blada, miała zamknięte oczy, nie obudziła się jeszcze po operacji. Ujął jej dłoń, była taka krucha, uścisnął ją lekko i trzymał. Blondynek ze łzami w oczach patrzył na mamę która się nie ruszała ani nie mówiła do niego tak jak zawsze. Łza jedna za drugą kapała z jego policzków, natomiast na zewnątrz z nieba zaczęła lecieć mżawka. Niebieskooki przytulił syna do siebie, i ucałował go w czoło.


- Synku... Nie przejmuj się mama na pewno wyzdrowieje, a poza tym musimy poćwiczyć Twoją nową moc.
- Yatta! Trening! - krzyknął uradowany na całą salę, lecz został skarcony natychmiast przez ojca.
- Minato!
W tym samym czasie z narkozy wybudzała się zielonooka, powoli otworzyła oczy lecz widziała wszystko przez mgłę. Parokrotnie mrugnęła powiekami by uzyskać lepszy obraz, gdy się jej to udało usłyszała w sali kłótnie. Leniwie obróciła głowę w stronę odgłosów po czym zauważyła swoich ukochanych blondynów.
- Minato... Naruto...- powiedziała słabo próbując się uśmiechnąć w ich stronę.
- Sakura-chan... - szepnął niebieskooki- Jak się czujesz?
- Mamusia! - krzyknął blondynek kładąc się na brzuchu Haruno która głośno jęknęła. Uzumaki natychmiast odsunął syna od żony.
- Minato! Mama jest poobijana! Jakbym nie przybył na czas też byś tak miał!
- Przepraszam... - powiedział spoglądając na mamę.
- Co?! - krzyknęła różowowłosa. - Czy Minato też walczył?!

5 komentarzy:

  1. Notka świetna po prostu. Nic dodać nic ująć. No ja mam nadzieję, że się wyprowadzą i zostawią ich w spokoju -.-. Eh. co by tu jeszcze napisać..ah tak! Oby Minato nie kierował się nienawiścią bo dostanę zawału >.< No nic. Kończę swą wypowiedź, bo nie wiem co dalej napisać.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka jest świetna... cieszę się że ta walka skączyła się tak a nie inaczej. Ciekawi mnie co będzię w następnej. Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjojoj... Teraz to chyba Naruto będzie poobijany za to że pozwolił Minato walczyć :3 Popieram Jane. Niech Minato nie kieruję się nienawiścią gdyż jest to obusieczne ostrze... Zabija przeciwników, ale jeszcze bardziej dotkliwie rani nas... Nie masz co się przejmować brakiem weny, gdyż sam ubolewam na ten sam przypadek:c Ale trzeba być dobrej myśli. Pozdro and Peace^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Naruto niech lepiej już ucieka. To nic że sakura ledwo stoi, ona go zabije. :)
    Minato jest taki słodki. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń