Hejka :) Witam wszystkich :) Miałam nie wstawiać dzisiaj tej notki ponieważ nie chciało mi się jej pisać ale w końcu wzięłam się za siebie i napisałam :P Może być nieco nudna i krótka, no ale może Wam się spodoba ;) Zapraszam na kolejną notkę, oraz do jej komentowania bo jak wiecie komentarze to taki napęd dla mnie do pisania ;) Pozdrawiam!
"Przychodzi w życiu moment, kiedy zaczyna do nas dochodzić, że zależy nam na kimś za bardzo... Stanowczo za bardzo..."
- Chodź. – powiedział spokojnie
podnosząc różowowłosą, a ta rozzłościła się i uderzyła blodnyna w bark tworząc
ogromnego siniaka. Niebieskooki widząc zachowanie przyjaciółki postanowił
działać. – Tajuu Kage Bushin no Jutsu!
Po wypowiedzeniu tych słów wokół zielonookiej ustawiły się
wierne kopie niebieskookiego. Klony stojące z przodu chwyciły Haruno za nogi,
natomiast te co stały z tyłu za ręce. Uzumaki pożegnał się z resztą
imprezowiczów po czym wyszedł wraz z wyprowadzaną przez jego klony różowowłosą.
Na początku zielonooka zaczęła wyrywać się ze wszystkich swoich sił z uścisku
blondynów ale na marne, więc z biegiem czasu zaczęła się uspokajać. Niebieskooki
szedł w ciszy, kiedy jego przyjaciółka przeklinała jego osobę od czasu do
czasu. Gdy dotarli do parku, gdzie nie było żadnej żywej duszy ponieważ był to
środek nocy, odezwała się różowowłosa:
- Naruto możesz mnie już puścić?
- A uspokoiłaś się już w końcu? – zapytał odwracając się w
jej stronę lecz nie patrząc na nią.
- Tak. – westchnęła opuszczając głowę w geście rezygnacji. –
Będę już grzeczna.
- Obiecujesz?
- Tak. Przecież powiedziałam! – krzyknęła trochę się nie
kontrolując lecz chwilę później powiedziała już nieco spokojniejszym tonem
głosu – Ale będziesz musiał mi pomóc iść bo trochę mi się kręci w głowie i …
- I?
- Widzę Ciebie w większej ilości… - powiedziała mrugając parokrotnie oczami.
- To Kage Bushin… - powiedział podśmiechując się pod nosem.
- Nie śmiej się ze mnie!
- Podobno miałaś być już grzeczna… - odwrócił się na pięcie.
- Ej!! No oki oki! – krzyknęła a niebieskooki dezaktywował
jutsu po czym klony rozpłynęły się w gęstym dymie. Skrzyżowała dłonie na
piersiach po czym upadła na ziemię, siadając na niej. Uzumaki podszedł do niej
i chwycił ją pod rękę, bez słowa. Ona chwiejąc się na nogach wstała i zaczęła iść przed siebie.
Swoje kroki kierowali w stronę domu zielonookiej, lecz nie dotarli tam szybko
ponieważ różowowłosej zrobiło się niedobrze i zatrzymali się na ławce
nieopodal. Kunoichi nie była w najlepszym stanie: mdliło ją, bolała ją głowa
jak i wszystkie mięśnie oraz zabandażowane dłonie. Blondyn nie dawał po sobie
poznać tego że martwił się o swoją przyjaciółkę, która schlała się prawie do
nieprzytomności. A także był zły za to że porządnie oberwał od niej prawym
sierpowym przez co został jeszcze ślad, po którym się pomasował. Siadając na
ławce zielonooka stwierdziła:
- Mogłam tyle nie pić – chwyciła się za głowę.
- Też tak myślę. – powiedział. Na jego twarzy dało się
spostrzec lekki uśmiech. – Idziemy dalej?
- Tak chodźmy to już niedaleko. – odpowiedziała, po czym
podniosła się z ławki. Chciała podziękować niebieskookiemu za to że pilnował ją
na tej imprezie za każdy nawet mały gest, a nawet za to że musiał ją wynieść z
imprezy. Wybiegła koślawo przed niego i stanęła nieruchomo.
- Stało się coś? – zapytał nie wiedząc o co chodzi.
- Dziękuje. – powiedziała wyciągając zabandażowane ręce
przed siebie. Bała się że jeżeli za bardzo zbliży się do blondyna, na nowo może
wezbrać w nim złość, dlatego chciała poczekać na jego reakcję. Uzumaki
uśmiechnął się promiennie, tak jak nigdy wcześniej, po czym przytulił
delikatnie do siebie przyjaciółkę, która wtuliła się w niego niczym w poduszkę.
Niebieskooki nadal był zdziwiony zachowaniem przyjaciółki, lecz teraz liczyła
się ta chwila, w której jego temperamentna koleżanka która za każdą głupotę w
dzieciństwie by go zabiła teraz domaga się przytulenia.
W końcu po długiej
ciszy odezwał się chłopak:
- Nie ma za co Sakura-chan.
- „Sakura-chan?” – jej imię przemknęło przez jej myśli już
dawno tak do niej nie mówił. – Chodźmy do domu. – odsunęła się od niego, po
czym poszła zadowolona przodem a zaraz za nią szedł Uzumaki. Gdy dotarli w
końcu do domu, Haruno od razu udała się do swojego pokoju rzucając się na
łóżko. Niebieskooki także po zdjęciu z siebie ubrań i przebraniu się przykrył
się ciepłym kocem po czym odpłynął w krainę snów.
***
Dni mijały szybko, blondyn z każdą chwilą coraz bardziej
zbliżał się do swojej przyjaciółki. Ich relacja nie była już taka jak w dniu
jego przybycia. To było coś więcej, niż zwykła relacja przyjaciel –
przyjaciółka. W dzisiejszym dniu miało odbyć się ściągnięcie opatrunku z dłoni
Haruno. Punkt 10, nasza dwójka znajdowała się w szpitalu. Siedzieli na
krzesłach oczekując na lekarza, który miał wykonać swoje zadanie. Po chwili z
pobliskiego pomieszczenia wychyliła się blondynka o brązowych tęczówkach, w
poszukiwaniu osoby zielonookiej:
- Sakura!
- Hokage-sama… Stało się coś?
- Nie. Widzę że jesteś w jednym kawałku więc blondyn się
spisał. – powiedziała podśmiechując się w ich stronę.
- Przecież ja umiem chronić ludzi! – krzyknął oburzony
niebieskooki.
- O! Widzę że komuś wróciły jakieś uczucia. – powiedziała kpiąco
brązowooka.
- Ej babuniu przesadzasz. – powiedział naburmuszony.
- Co Cię tak zmieniło??
- Nic… - odwrócił się na pięcie.
- Ehh i znowu ten bezuczuciowiec…. – westchnęła różowowłosa.
- No dobra dosyć tego, chodź Sakura zdejmiemy to w końcu. –
spojrzała na niebieskookiego. – Jak Ci to zdejmę to porządnie mu przywal za te
wszystkie czasy może się opamięta… - Uzumaki słysząc to spojrzał kontem oka na
przyjaciółkę i zapytał.
- Pójdziesz sama?
- Tak! Nie jestem dzieckiem!
Po upływie 15 minut Haruno wyszła zadowolona z gabinetu. Na
jej dłoniach nie było ani śladu po chakrze Kyuubiego. Podeszła do rejestracji
by móc podpisać niezbędne dokumenty, a następnie wraz z Uzumakim wyszła z
budynku. Mimo że ich relacje nieco uległy zmianie blodnyn nadal pozostawał
niewzruszony jeżeli chodziło o relacje międzyludzkie. Ale w dzisiejszym dniu
cieszyła się że już może samodzielnie funkcjonować.
- Hah! Są już zdrowe patrz patrz! – krzyknęła pokazując
światu swoje dłonie.
- Widzę… - wymamrał. – Chwalisz się nimi już od wyjścia ze
szpitala…
- Naruto-kun! Sakura-san! – krzyczała z daleka postać która
biegła w stronę naszej dwójki, jak się po chwili okazało była to granatowłosa
kunoichi i białych oczach. – Hinata Hyuuga.
- Co się stało Hinata? – zapytał zaciekawiony niebieskooki,
podchodząc bliżej do dziewczyny.
- Akamaru wpadł do przepaści i nie możemy go z stamtąd
wydostać.
- I jak Naruto ma Wam tu niby pomóc? – zapytała zażenowana
zielonooka.
- Jako jedyny może wykonać Tajuu Kage Bushin i myśleliśmy że
takim sposobem uda się nam go wydostać. –
wytłumaczyła nieśmiało granatowłosa.
- No to chętnie pomogę. – powiedział promiennie uśmiechając
się w jej stronę.
- „ Przecież jak zaraz ją trzepnę to nic z niej nie
zostanie!” – krzyczała w duchu Haruno, nawet nie słyszała wołania Uzumakiego.
- Sakura! Sakura-chan!
- Co?! – odkrzyknęła obrażona.
- Idziesz z nami? – kunoichi spojrzała na niebieskookiego a
następnie przeniosła wzrok na białooką po czym odwróciła się na piecie. – Nie! –
kierowała się w stronę swojego domu. Całą drogę kipiała ze złości, jak on mógł
tam po prostu z nią tam pójść? No w sumie Akamaru miał kłopoty no ale jakby
Naruto nie było to co by zrobili?! Grrrr…. Coraz bardziej zaczynała ją
denerwować postać granatowłosej. Przekręciła kluczyk w drzwiach, i popchnęła je
by wejść do środka. Skierowała swoje kroki w kierunku pokoju dziennego w którym
wdrapała się na parapet okna i tam usiadła oczekując na niebieskookiego. Oparła
brodę o swoje nogi, które podsunęła do siebie. Spojrzała na wprost, zauważyła
tam stare zdjęcie teamu 7. Zeszła powoli z okna po czym podeszła do szafki na
której stał przedmiot. Wzięła przedmiot w swoje dłonie i ułożyła się na łóżku.
- „ Coś ty ze mną zrobił…” – pomyślała patrząc na postać
naburmuszonego blondyna na zdjęciu, a następnie przeniosła wzrok na postać
kruczowłosego. – „Przerażasz mnie… Chcesz wykorzystać do paskudnych rzeczy… Co
się z Tobą stało…”
Gdy tak rozmyślała nad swoimi kompanami z drużyny – zasnęła.
Była zmęczona denerwowaniem się na swojego przyjaciela. Nagle usłyszała brzdęk na
parterze, przetarła oczy – nie wiedziała ile tak naprawdę spała, lecz blondyna
nadal nie było w domu, wtem brzdęk rozległ się po raz drugi z nerwów wypuściła
zdjęcie z rąk, chciała je złapać lecz już nie zdążyła. Ramka wraz ze zdjęciem
upadła na ziemię lecz nie rozbiła się, pękła szybka w taki sposób że
rozdzieliła postac czarnookiego od naszej dwójki. Haruno zeszła z łóżka po czym
ponownie wzięła zdjęcie w swoje dłonie. Zauważyła na nim ryse. Przejechała
wskazującym palcem po szybce, wtem do pokoju wszedł niebieskooki.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał patrząc na postać Haruno.
- Nie… Zdjęcie wypadło mi z rąk. – uniosła ramkę do góry.
- Trzeba wymienić szybę. – powiedział biorąc przedmiot w
swoje dłonie. Wtedy zauważył coś niepokojącego. – Ta rysa przeszła w taki
dziwny sposób…
- Jakby oddzielała nas od Sasuke. – powiedziała wstając i otrzepując
się z kurzu.
- Spokojnie… To tylko przesąd. – odpowiedział kładąc swoją
dłoń na jej barku.
- Ej ej! – krzyknęła uderzając w rękę niebieskookiego.
Przypomniała sobie że jest obrażona na swojego przyjaciela. – Łapki przy sobie!
- Jesteś na mnie obrażona? O co?!
- Tak! – oparła się o ścianę i zrobiła naburmuszoną minę.
- Ale o co?!
- Miałeś się mną opiekować! A poszedłeś z Hinatą…
- Ale oni mnie potrzebowali. – odpowiedział tłumacząc swoje
zachowanie.
- Ja też Cię potrzebuje. – łzy zaczęły się zbierać w
kącikach jej oczu.
- Niby do czego? Jesteś już zdrowa. – pokazał na jej dłonie.
Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego miał z nią zostać. Była zazdrosna o swojego
przyjaciela ale nie mogła przecież tego po sobie pokazać.
- Byłam sama…
- Trzeba było się z kimś przejść.
- Wszyscy byli zajęci… Nawet Sai…
- Tak?
- Jest na misji…
- Nauczył się już jakichś uczuć?
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Ale jak widać Ty się ich
oduczyłeś! – krzyknęła ze łzami w oczach.
- Uspokój się Sakura-chan. – powiedział ściągając z głowy
swój ochraniacz. Podszedł bliżej do kunoichi po czym zawiązał go na oczach
przyjaciółki. Nie obyło się bez jej protestów i skarg.
- Co ty wyczyniasz idioto?!
- Zaufaj mi…
- Jak coś dla mnie zrobisz. – powiedziała zsuwając opaskę z
oczu, patrząc wprost na Uzumakiego.
Jej! Jej!!! Nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga :D
Sakurcia jaka zazdrosna haha :D
Naruciakowi wracają uczucia, więc jest coraz lepiej. Czekam, czekam i jeszcze raz czekam na następny rozdział. :)
Pozdrawiam i życzę weny :D
Poprostu zarąbisty rozdział :3!!!! Mega, jej sakurcia Wyzna mu te uczucia :3
OdpowiedzUsuńNonono, z Naruciakiem coraz to lepiej. :D
OdpowiedzUsuńNotka zaczepista jak zwykle. :D
Życze weny i czekam z niepokojem na kolejny rozdział.
A ja skoro wróciłem do zdrowia biorę się za pisanie nowego rozdziału.
Kiedy next? bo nie mogę się doczekać :]
OdpowiedzUsuńprawdopodobnie 30 października
OdpowiedzUsuńKobieto napisz coś wreszcie, bo mi smutno jak nie ma notek
OdpowiedzUsuńSpokojnie ;) Notka pojawi się najpóźniej w sobotę, ale myślę że uda mi się z nią wyrobić na jutro ;) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWitam.Coz minelo juz 7 m-cy od ostatniej notki a nowej na horyzoncie jak nie bylo tak nie ma,zastanawiam sie czy jeszcze zobacze jakas notke na tym blogu.Szczerze malo juz aktywnych blogow jest az to jest smutne ale coz wszyscy maja swoje zycie i brak czasu jest calkiem zrozumialy jednakze wypadaloby powiadomic swoich wiernych czytelnikow co dalej,jakie plany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń