czwartek, 29 stycznia 2015

49. Mamo nie umieraj!

No to czas na kolejny rozdział :) Coś mi się wydaje że za szybko wstawiam nowe rozdziały :P Jak myślicie? Ale może przy one shocie trooszke zwolnię :) Ok przed nami jeszcze dwie notki głównego opowiadania- ta i następna z epilogiem :) Więc zapraszam do czytania i proszę o komentarze :) 





- Hai! – odpowiedzieli wspólnie po czym odezwał się Hokage Wioski Liścia – Minato, Kilari powodzenia dattebayo!
- Dzięki tato. – odpowiedział blondyn a zaraz za nim Kilari – Dziękuje.
Szli przed siebie trzymając się za ręce, Minato machnął dwa razy rękami w poziomie przez co utworzył on mgłę. Po chwili rozproszyli się w inne strony, po czym znowu zeszli się przed okopem. Widzieli 6 przeciwników, nie było tak jak mówił Akio. Pomylił się o jednego człowieka, czyli mała Miyumi będzie musiała walczyć sama.
- Kilari? Którego z nich bierzesz? – szepnął zielonooki przybliżając się do dziewczyny.
- Hmmmm…. – Ene, due, fake….
- Ej no nie czas na wyliczanki dattebayo! – oburzył się blondynek.
- Ok ten czerwony po prawej jest mój. – powiedziała pokazując na postać palcem.
- Dobra to ja biorę tego obok niego.
Minato jak i Kilari podbiegli do swoich przeciwników i zaczęła się walka, zaraz za nimi przybiegła reszta zespołu Uzumakich jak i Akio. Minato trafił się przeciwnik który panował nad ogniem, stanął naprzeciwko niego po czym spojrzał mu w oczy a ten utworzył wielką kulę ognia która sunęła na zielonookiego. Ten nie bojąc się potężnej kuli, wziął głęboki oddech po czym z całym impetem zgasił cały ten ogień jak świeczkę z tortu i uśmiechnął się szyderczo.
- Twój ogień nic mi nie zrobi.
- Wal się dzieciaku! – krzyknął biegnąc w stronę Uzumakiego z kunaiem.
Blondyn tupnął parę razy o ziemię, po czym spod niej wysunęła się betonowa ściana w którą uderzył z impetem przeciwnik. Lecz tak się tylko wydawało blondynowi, tak naprawdę to był klon. Prawdziwy wróg schował się pod ziemią. Zielonooki nie przestawał być czujny, lecz gdy spojrzał nad siebie poczuł jak ktoś chwyta go za kostkę i „wsuwa” pod ziemię. Przeciwnik wyskoczył spod ziemi  i na nowo uformował ognistą kulę tym razem w mniejszej wersji. Minato obrywa jego jutsu, lecz po chwili wyskakuje spod ziemi tak jak i jego przeciwnik. Blondyn wiedząc że ma niewielką przewagę nad przeciwnikiem wyciąga ręce w górę po czym z nieba zaczyna padać deszcz.
- Deszcz? – zapytał sam siebie posiadacz ognistych jutsu.
- Tak masz racje. – odpowiedział mu na pytanie blondynek. – To deszcz.
- Ty… ty kontrolujesz pogodę?!
- Niee… - zaprzeczył po czym zauważył że jego przeciwnik stoi w kałuży wody, uśmiechnął się szeroko po czym zaczął się śmiać.
- Co ty wyczyniasz?!
- Cieszę się. – odpowiedział po czym klasnął z impetem w dłonie. Woda która znajdowała się wokoło natychmiast  zamarzła i uwięziła przeciwnika w lodowej pułapce. Uzumaki wykorzystując chwilę gdy przeciwnik był zdezorientowany uformował w dłoni niebieską kulkę po czym podbiegł do niego i uderzył z całej siły.
- Rasengan! – krzyknął zielonooki napierając na przeciwnika, który po chwili odleciał na dużą odległość uderzając o drzewo. Zielonooki spostrzegł że jego wróg się nie rusza, po czym pobiegł z pomocą do swojego ojca. – Tato biegnę do Was.
Kilari natknęła się na bardzo słabego przeciwnika który miał opanowane tylko podstawowe justu. Przynajmniej tak wywnioskowała z jego przygotowań do ataków. Stanęła naprzeciw niego i stworzyła kilka swoich wiernych kopii które otoczyły mężczyznę. Ten uczynił podobnie lecz jego klony nie były perfekcyjne. Pobiegła w jego stronę z kunaiem w ręku, on zrobił unik po czym kopnął dziewczynę w plecy a ona upadła na ziemię.
- Ugh… - westchnęła próbując wstać. Przeciwnik stanął nad nią, i już chciał ją stuknąć nogą gdy nagle kunoichi zniknęła z ziemi. Wróg rozglądał się wokoło siebie, i nie zauważył gdzie może się ona znajdować.
- Ej no nie chowaj się ! – krzyknął przeciwnik udając obrażonego.
- Zaraz Ci się pokaże… - szepnęła do siebie po czym uformowała w dłoni chidori i zeskoczyła z drzewa zlatując na nierozgarniętego mężczyznę. Nie uderzyła go lecz trafiła w twardy grunt, on chciał ją kopnąć w brzuch lecz ta obróciła się szybko i szturchnęła go w ramię. Nie umiała jeszcze w pełni kontrolować swojego sharingana którego odziedziczyła po ojcu, lecz miała już dość przeciwnika. Zamknęła na chwilę oczy a gdy je otworzyła mężczyźnie ukazały się czerwone oczy  z łezkami w środku. Spojrzał w nie i po chwili odpłynął. Był w jakimś ciasnym pomieszczeniu, z którego nie mógł się wydostać ściany zbliżały się do siebie niebezpiecznie.
- Wypuść mnie stąd idiotko!
- Zaraz pożałujesz tych słów… - szepnęła ukazując mężczyźnie ostrą katanę, którą dzierżyła w dłoni w swojej iluzji. Wzięła zamach po czym przepołowiła swojego przeciwnika na pół. Wokoło niego zaczęła rozlewać się czerwona substancja która po chwili zaczęła wydzielać specyficzny trujący zapach. Przeciwnik zaczął się dusić, złapał się za szyję a po chwili wydusił z siebie:
- Nie mam czym oddychać…
- Nie marnuj powietrza. – odpowiedziała po czym ponownie stanęła przed nim w iluzji. – Przeproś…
- Za co!?
- Za nazwanie mnie idiotką!
- Nie przeproszę! – krzyknął łapiąc powietrze.
- No to trudno… - powiedziała bardziej rozpylając trującą substancje.
- No dobra dobra! Sory!
- No… - westchnęła po czym uwolniła przeciwnika ze swojej iluzji, ale zdążyła wykonać na nim jeszcze jedno jutsu które powodowało to że nie mógł się ruszyć ponieważ był za ciężki. Spojrzała na niego jeszcze raz po czym oddaliła się w stronę Naruto i Minato.
Co do Sakury i Miyumi, niestety natrafiły na dwóch przeciwników z którymi musiały sobie poradzić same. Haruno bardzo bała się o swoją małą córeczkę, która jeszcze nigdy nie walczyła oraz nigdy nie uczyła się jak to robić. Schowały się za ścianą jednego z budynków. Trafiły na kobietę która posługiwała się zatrutymi broniami oraz na dziewczynę która nie była aż tak groźna bo znała tylko podstawowe jutsu niegroźne dla życia.
- Mamo? – westchnęła mała patrząc na Haruno. – Co robimy?
- Wiesz będę próbowała pokonać je obie naraz ale jakby któraś mi się wymknęła – broń się….
- Jak?
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie córeczko. – powiedziała całując ją w czółko po czym wyskoczyła z ukrycia.
- O ty patrz mamy tu jakieś różowe coś! – krzyknęła kobieta w długich brązowych włosach.
- Hah różowe włosy o matko – pokładała się ze śmiechu młodsza ruda dziewczynka.
- Jestem wyjątkowa shannaro! – krzyknęła uderzając pięścią w ziemię robiąc potężną dziurę.
- Pffff. – prychnęła brązowowłosa po czym otworzyła jeden ze zwojów, następnie narysowała na nim jakiś znak a z pergaminu wyleciało masę broni wszelkiego rodzaju. Haruno szybko robiła uniki, nie było to dla niej trudne ponieważ od zawsze cechowała ją gibkość i szybkość. Przybliżyła się do swojej rywalki po czym uderzyła ją w plecy z wielkim impetem. Ta odbiła się od drzewa i opadła na ziemię. Lecz Haruno nie zorientowała się że młoda kunoichi jest zaraz za jej plecami i właśnie wbiła jej ostry kunai w okolice serca. Złapała się za tamto miejsce , uleczając go po czym upadła na kolana. Widziała to jej córeczka która wybiegła z ukrycia krzycząc do matki:
- Mamo!!! Nie umieraj!!!
- Co my tu mamy… - powiedziała do siebie brązowowłosa podchodząc do zielonookiej i złapała ja za koszulkę.
 - Miyumi uciekaj! – krzyknęła Haruno, lecz mała nie słuchała jej. Wiedziała jakie ataki jest w stanie wyprowadzić i nie mogła poddawać się w takiej sytuacji kiedy to jej mama jest ranna ona powinna walczyć za nią. Spojrzała na kobietę która ją trzymała po czym zamknęła oczy. Jej kły stały się pokaźniejsze, uszu postawione na baczność, ogon gotowy do walki oraz paznokcie u rąk które stały się teraz pazurami. Mała obróciła się sprytnie po czym zacisnęła swoje kły na dłoni rywalki.
- Au! – krzyknęła starsza kunoichi, po czym rzuciła małą o ziemię, lecz ta podniosła się od razu bez najmniejszych obrażeń. – Ty jesteś kotem!
- Amerykę odkryłaś. – powiedziała zielonooka po czym zaczęła podchodzić do brązowowłosej. Zawarczała groźnie i utworzyła parę klonów jak na swoją wiedzę nawet porządnych które otoczyły przeciwniczkę. A następnie rzuciły się na nią gryząc ją w każdym miejscu,  rywalka nie mogła się opędzić od kłów Miyumi. A młodsza kunoichi uciekła gdzie pieprz rośnie ponieważ najzwyczajniej w świecie bała się kotów. Haruno po uleczeniu rany stanęła za córką po czym szepnęła jej coś na ucho. Obie utworzyły klony, i otoczyły kobietę a po chwili utworzyły kulki chakry. Rywalka nie chciała dostać więc zaczęła się bronić wyjmując kolejne zwoje. Nasza dwójka sprytnie wymijała każdy z kunai które leciały w ich stronę po czym wyciągnęły ręce przed siebie zadając cios przeciwniczce:
- Lasergan!
- Nekori!
Kobieta nie miała szans się wybronić, wyleciała w powietrze po czym z impetem upadła na dach budynku Daramy. Różowowłosa i jej córka popatrzyły po sobie po czym uśmiechnęły się szeroko. Miyumi przytuliła się do swojej mamy.
- Nie boli Cię to mamusiu?? – zapytała pokazując na jej ranę.
- Niee jest dobrze a ty nie oberwałaś?
- No coś ty! Jestem zwinna jak kot! – krzyknęła dumnie zielonooka.
- No to teraz chodźmy pomóc z najgroźniejszym wrogiem tacie. – powiedziała zielonooka po czym obie popędziły w stronę blondynów.
Akio i Naruto nie mieli tak łatwo jak pozostała gromadka, ponieważ jednym z ich przeciwników był sam Darama, mężczyzna o niebieskich włosach oraz o czarnych oczach ubrany z jasnożółty płaszcz z jakimś napisem a drugim był jego pomocnik. Blondyn atakował niebieskowłosego, lecz żadne ataki nie skutkowało ponieważ potrafił on wchłaniać chakrę z ataków które wyprowadzał. Sam Uzumaki miał na sobie wiele ran ponieważ nie był w stanie wybronić się ze wszystkich ataków, tak samo Akio lecz on parę razy trafił w swojego rywala przez co oboje byli w nienajlepszym stanie. Po chwili wszyscy  tj. Miyumi, Sakura, Minato i Kilari dotarli na miejsce ostatniej z walk. Spotkali się za ścianą budynku obserwując poczynania swoich bliskich.
- On jest naprawdę silny… - szepnęła Miyumi przybliżając się do mamy.
- Ale wujek Akio się pomylił w liczbie osób dattebayo! – zaprotestował blondyn udając obrażonego na cały świat.
- Wiem o tym synku. – potwierdziła Haruno uśmiechając się do niego. – I za to zapłaci zaraz po wydostaniu Miyuki.
- Biedny… - szepnęła czarnooka wiedząc jak potężną siłą włada Haruno.
- Dobra teraz idziemy im pomóc lecz musicie pamiętać że on wchłania justu. Bądźcie ostrożni. – powiedziała różowowłosa biegnąc przodem a za nią cała gromadka. Darama właśnie po raz kolejny przechwycił atak Uzumakiego przez co ten upadł na ziemię a mężczyzna stanął nad nim z kataną w ręku. Gdy Haruno to zauważyła jak najszybciej pobiegła do niego i wymierzyła rywalowi cios prosto w plecy. Przeciwnik odwrócił się w jej stronę i z pogardą popatrzył jej w oczy po czym uformował wietrzną kulkę chakry i wycelował nią w zielonooką lecz potężny podmuch wiatru który wywołał Minato sprawił że kulka zmieniła tor lot i uderzyła w ścianę budynku. Gdy mężczyzna koncentrował się na postaciach przed sobą Kilari jak i Miyumi chciały uderzyć swoimi jutsu :
- Chidori!
- Nekori!
Niestety przeciwnik zorientował się że ktoś jest za nim i odbił ataki dziewczyn tak że teraz jutsu te celowały w nie. Lecz w odpowiednim momencie obie odskoczyły z poprzedniego miejsca stając obok Minato i reszty. Popatrzyli po sobie po czym na nowo zaczęli swoje ataki. W tym samym czasie Miyuki obudziła się gwałtownie słysząc krzyki swojej najbliższej  rodzinki. Podbiegła do okna, chwyciła dwie żelazne rurki zamontowane w oknie i gdy chciała podciągnąć się by zobaczyć co się dzieje stało się coś niespodziewanego – mianowicie zamroziła ona te dwie rurki.
- Co jest? – zapytała sama siebie patrząc na swoje dłonie. Ponownie nieco bardziej wysiliła swój umysł skupiła się na palcach u rąk. Gdy otworzyła jedno oko zauważyła że nad jej paznokciami unoszą się płomyczki lodowatego powietrza. Uśmiechnęła się do siebie, i podskoczyła do okna uderzając pięścią w kraty które rozpadły się w drobny mak. – Hah moc po mamusi się przydaje!
Wskoczyła na parapet okna, by zobaczyć na przestrzeń wokół niej. W dół było bardzo wysoko, nie mogła wyskoczyć bo wiedziała że nie przeżyła by tego upadku. Myślała więc jak wydostać się z tej przeklętej pułapki. Po chwili wymyśliła że gdyby mogła latać spokojnie zleciała by z tej wysokości na dół. Weszła z powrotem do celi, po czym tym razem skoncentrowała swoją chakrę na łopatkach. Lecz z tym nie było już tak łatwo. Ale po upływie 20 minut dziewczynka na swoich plecach utworzyła dwa potężne skrzydła. Pomachała nimi parę razy lecz nie wzbijała się w powietrze więc postarała się o to by były nieco grubsze i te już były lepsze. Weszła na parapet, po czym zeskoczyła w dół. Nie mogła opanować wiatru ponieważ z impetem spadała w dół.
- No dobra jeszcze raz. – powiedziała do siebie po czym rozpostarła swoje skrzydła i te opanowały spadające ciało dziewczynki. – Ufff no to teraz ich znaleźć…
Nie musiała ich długo szukać, ponieważ zaraz za budynkiem znajdował się ogród z którego było słychać krzyki. Usiadła niezauważalnie na skraju dachu i patrzyła spokojnie na poczynania rodzinki. Minato wywołał opady śniegu i w ciągu kilku minut ziemię spowił gęsty biały puch. Właśnie w ten sposób blondyn rozpoznawał gdzie jest jego niewidzialny wróg. Wszyscy otoczyli go lecz ten jednym obrotem wywołał falę mocnego powietrza i wszystkich zmiotło z ziemi. Biedna Miyumi odleciała naprawdę spory kawałek od tamtego miejsca i już miała uderzyć w drzewo gdy nagle ktoś ją złapał w pasie i czuła że unosi się w górę. Lecz nieznajoma postać zakryła jej także usta tak by nikt jej nie usłyszał. Gdy była już nieco dalej od tego miejsca, postać odsłoniła jej usta i przywitała się:
- Hej Miyumi – powiedziała uśmiechając się niebieskooka machając śmiesznie skrzydłami.
- He?!

2 komentarze:

  1. Jeej D: nowy rozdział tak szybko :3
    I mi tam nie przeszkadza że rozdziały będą częściej ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka jest cudna :D Bardzo się cieszymy, że pojawiła się tak szybko. Z niecierpliwością czekamy na następną. Pozdrawiamy Paula i Patty.

    OdpowiedzUsuń