Następnego dnia przy bramie miasta czekało czterech shinobi,
Ino- blondynka o niebieskich oczach, dziwnym charakterze oraz fryzurze, Hinata-
nieśmiała, dziewczyna kochająca się w Uzumakim, nienawidząca Haruno nie wiadomo
z jakich powodów, Naruto i Sakura oraz ich kapitan Yamato.
- Naszą misją jest przyprowadzenie do wioski Sasuke. Mamy
nadzieje że nie będziemy mieć strat w ludziach. Jeżeli zagrożenie będzie zbyt
wielkie to wycofujemy się. Zrozumiano?
- Hai!- krzyknęli chórem.
- A więc teraz podzielimy się na grupy. Oto one: Hinata ty
pójdziesz z Ino oraz ze mną, Naruto, Sakura mam nadzieje że poradzicie sobie we
dwójkę. My idziemy z przodu, a wy macie wypatrywać wrogów którzy mogą nas
śledzić.
- Sakura zawsze jest z Naruto.- powiedziała pod nosem
Hyuuga.
- Nie przejmuj się Hinata! On zaraz od niej dostanie po
głowie!- krzyknęła Yamanaka pocieszając przyjaciółkę.
- Ruszamy!- krzyknął kapitan.
W drużynie pierwszej trwała rozmowa pomiędzy Ino a Hinatą
oczywiście na temat Uzumakiego.
- Czemu ona zawsze dostaje jego?! Ona to ma szczęście -
krzyknęła w stronę blondynki Hyuuga.
- Szczęście?! Ty wiesz co gadasz?!- oburzyła się blondynka.-
najpierw straciła Sasuke, później zaginęli jej rodzice, a później Naruto poszedł
na trening. Była sama i dlatego rozumie Uzumakiego.
- No fakt…- powiedziała od niechcenia.
Podczas gdy w pierwszej grupie rozgorzała dyskusja na temat
różowowłosej, w przeciwnej drużynie nastała cisza. Nikt nie chciał odezwać się
pierwszy po incydencie. Po chwili blondyn spojrzał na zielonooką a ta od razu
spuściła wzrok ku dołowi. Zresztą tak
samo robił niebieskooki. Po paru godzinach dotarli do reszty grupy, lecz byli
zszokowani tym co widzieli. Hinata oraz Ino leżały nieruchomo na ziemi. Haruno
pospiesznie podeszła do nich i zaczęła je uleczać:
- Ino! Ino! Słyszysz mnie?- krzyczała w stronę przyjaciółki
zielonooka.
- Ta…k.- odpowiedziała z wielkim trudem.
- Kto to był? Kto wam to zrobił?
- Orochimaru…- powiedziała i w mgnieniu oka zemdlała.
Naruto biegł co sił w nogach by pomóc kapitanowi w walce z
wrogiem. Potykał się o korzenie które wystawały z ziemi. Zauważył ich walczyli
zacięcie, nikt nie chciał przegrać. Uzumaki postanowił włączyć się do walki.
Ułożył ręce w odpowiedniej kombinacji:
- Kage bushin no jutsu!
Wokoło niego utworzyło się 5 klonów. Zauważył to Yamato,
który przez nieostrożność został trafiony przez wroga. Podbiegł do blondyna:
- Co ty tu robisz ?!
- Pomagam ci!- krzyknął i skierował słowa do klonów-
wyrzućcie mnie w tamtą stronę.
- Yoss!!- odpowiedziały klony.
Po chwili chwyciły niebieskookiego i wyrzucili z wielką siłą
w stronę Orochimaru. W czasie gdy leciał do swojego celu utworzył wirującą
niebieską kulę na ręce, która po chwili przeistoczyła się w ogromny shuriken.
Był już przy nim, utworzył kolejnego klona który stanął przed wrogiem. Ten
zadowolony że blondyn się ukazał przystawił mu miecz do gardła.
- Już po tobie.- powiedział władca węży.
- Ooo też tak myślę.- odpowiedział Uzumaki stojąc za nim, i
trzymając wirujący shuriken. Klon przytrzymał intruza za ręce natomiast
prawdziwy blondyn wymierzył cios.
- Fuuton rasenshuriken!
Siła tego jutsu była potężna, odepchnęła blondyna, a jego
klon rozpłynął się w gęstej mgle. Kapitan Yamato trzymał się kurczowo drzewa
aby nie zostać zmiecionym. Haruno z dala od pola walki uzdrawiała Hinatę. Po
chwili blondyn odezwał się do kapitana:
- Kapitanie! Zamknij go w drzewnym więzieniu!
- Yoss!- krzyknął i tak zrobił. Gdy był już wewnątrz zaczął
zaciskać klatkę tak aby wróg nie mógł się poruszyć. Było już po wszystkim.
Podeszli wszyscy razem do pozostałej damskiej części drużyny, cieszyli się że w
końcu wróg zastał unicestwiony. Gdy Haruno wstała z ziemi po uleczeniu
dziewczyn, przyjrzała się Orochimaru, zauważyła że w ustach trzyma on miecz. Po
chwili wypluł go z wielką siłą w stronę Uzumakiego. Zielonooka szybko podbiegła
w stronę blondyna i odepchnęła go z dala od toru lotu miecza, lecz sama już nie
mogła uciec….
Kolejny rozdział już za nami, dziękuje za komentarze naprawdę motywują mnie do dalszego pisania:) A co do notki jak widzicie zaatakowali ich, Sakura ratuje Uzumakiego lecz sama nie zdążyła uciec. Co się z nią stało? Jakie będą tego skutki? Dowiecie się w następnej notce :) Pozdrawiam!
Nie no notka wspaniała nic dodać nic ująć jedynie szkoda mi Sakury mam nadzieję, że przeżyje ten atak i niech Naruto w końcu przejrzy na oczy i zerwie z tą h***** i będzie NaruSaku. Pozdrawiam oraz życzę weny i chęci do pisani
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale jakos lepiej czytało mi się tamtego bloga co mialaś...
OdpowiedzUsuńTutaj jakos tak dziwnie piszesz,za szybko sie wszystko rozgrywa;/
wiesz co? Aż mi się przekleństwa na końcu na sunęły na język, ale oczywiście nie dokończyłam.
OdpowiedzUsuńJak możesz w takim momencie, powinnam się już przyzwyczaić, ale nie potrafię.
Sakura nie umieraj.
Czemu musisz przerywać w najlepszym momencie, ja się pytam!!! Oby to wydarzenie sprawiło że Naruto przejrzy na oczy. Bo jak na razie to jest ślepy bardziej niż kret. Notka oczywiście super, jak zawsze. Pozdro dla ciebie ;)
OdpowiedzUsuńHeh, to się porobiło! Jeśli ona zginie, to będzie nieciekawie... Zebrało się jej na bohaterstwo, co?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko jednak dobrze się skończy!
Weny życzę i Pozdrawiam!
Cholera a miałam nie czytać tak szybko 15 rozdziału xD No dobra ale teraz już po kolejnym na pewno pójdę potulnie do łóżka ^^
OdpowiedzUsuń