czwartek, 29 stycznia 2015

49. Mamo nie umieraj!

No to czas na kolejny rozdział :) Coś mi się wydaje że za szybko wstawiam nowe rozdziały :P Jak myślicie? Ale może przy one shocie trooszke zwolnię :) Ok przed nami jeszcze dwie notki głównego opowiadania- ta i następna z epilogiem :) Więc zapraszam do czytania i proszę o komentarze :) 





- Hai! – odpowiedzieli wspólnie po czym odezwał się Hokage Wioski Liścia – Minato, Kilari powodzenia dattebayo!
- Dzięki tato. – odpowiedział blondyn a zaraz za nim Kilari – Dziękuje.
Szli przed siebie trzymając się za ręce, Minato machnął dwa razy rękami w poziomie przez co utworzył on mgłę. Po chwili rozproszyli się w inne strony, po czym znowu zeszli się przed okopem. Widzieli 6 przeciwników, nie było tak jak mówił Akio. Pomylił się o jednego człowieka, czyli mała Miyumi będzie musiała walczyć sama.
- Kilari? Którego z nich bierzesz? – szepnął zielonooki przybliżając się do dziewczyny.
- Hmmmm…. – Ene, due, fake….
- Ej no nie czas na wyliczanki dattebayo! – oburzył się blondynek.
- Ok ten czerwony po prawej jest mój. – powiedziała pokazując na postać palcem.
- Dobra to ja biorę tego obok niego.
Minato jak i Kilari podbiegli do swoich przeciwników i zaczęła się walka, zaraz za nimi przybiegła reszta zespołu Uzumakich jak i Akio. Minato trafił się przeciwnik który panował nad ogniem, stanął naprzeciwko niego po czym spojrzał mu w oczy a ten utworzył wielką kulę ognia która sunęła na zielonookiego. Ten nie bojąc się potężnej kuli, wziął głęboki oddech po czym z całym impetem zgasił cały ten ogień jak świeczkę z tortu i uśmiechnął się szyderczo.
- Twój ogień nic mi nie zrobi.
- Wal się dzieciaku! – krzyknął biegnąc w stronę Uzumakiego z kunaiem.
Blondyn tupnął parę razy o ziemię, po czym spod niej wysunęła się betonowa ściana w którą uderzył z impetem przeciwnik. Lecz tak się tylko wydawało blondynowi, tak naprawdę to był klon. Prawdziwy wróg schował się pod ziemią. Zielonooki nie przestawał być czujny, lecz gdy spojrzał nad siebie poczuł jak ktoś chwyta go za kostkę i „wsuwa” pod ziemię. Przeciwnik wyskoczył spod ziemi  i na nowo uformował ognistą kulę tym razem w mniejszej wersji. Minato obrywa jego jutsu, lecz po chwili wyskakuje spod ziemi tak jak i jego przeciwnik. Blondyn wiedząc że ma niewielką przewagę nad przeciwnikiem wyciąga ręce w górę po czym z nieba zaczyna padać deszcz.
- Deszcz? – zapytał sam siebie posiadacz ognistych jutsu.
- Tak masz racje. – odpowiedział mu na pytanie blondynek. – To deszcz.
- Ty… ty kontrolujesz pogodę?!
- Niee… - zaprzeczył po czym zauważył że jego przeciwnik stoi w kałuży wody, uśmiechnął się szeroko po czym zaczął się śmiać.
- Co ty wyczyniasz?!
- Cieszę się. – odpowiedział po czym klasnął z impetem w dłonie. Woda która znajdowała się wokoło natychmiast  zamarzła i uwięziła przeciwnika w lodowej pułapce. Uzumaki wykorzystując chwilę gdy przeciwnik był zdezorientowany uformował w dłoni niebieską kulkę po czym podbiegł do niego i uderzył z całej siły.
- Rasengan! – krzyknął zielonooki napierając na przeciwnika, który po chwili odleciał na dużą odległość uderzając o drzewo. Zielonooki spostrzegł że jego wróg się nie rusza, po czym pobiegł z pomocą do swojego ojca. – Tato biegnę do Was.
Kilari natknęła się na bardzo słabego przeciwnika który miał opanowane tylko podstawowe justu. Przynajmniej tak wywnioskowała z jego przygotowań do ataków. Stanęła naprzeciw niego i stworzyła kilka swoich wiernych kopii które otoczyły mężczyznę. Ten uczynił podobnie lecz jego klony nie były perfekcyjne. Pobiegła w jego stronę z kunaiem w ręku, on zrobił unik po czym kopnął dziewczynę w plecy a ona upadła na ziemię.
- Ugh… - westchnęła próbując wstać. Przeciwnik stanął nad nią, i już chciał ją stuknąć nogą gdy nagle kunoichi zniknęła z ziemi. Wróg rozglądał się wokoło siebie, i nie zauważył gdzie może się ona znajdować.
- Ej no nie chowaj się ! – krzyknął przeciwnik udając obrażonego.
- Zaraz Ci się pokaże… - szepnęła do siebie po czym uformowała w dłoni chidori i zeskoczyła z drzewa zlatując na nierozgarniętego mężczyznę. Nie uderzyła go lecz trafiła w twardy grunt, on chciał ją kopnąć w brzuch lecz ta obróciła się szybko i szturchnęła go w ramię. Nie umiała jeszcze w pełni kontrolować swojego sharingana którego odziedziczyła po ojcu, lecz miała już dość przeciwnika. Zamknęła na chwilę oczy a gdy je otworzyła mężczyźnie ukazały się czerwone oczy  z łezkami w środku. Spojrzał w nie i po chwili odpłynął. Był w jakimś ciasnym pomieszczeniu, z którego nie mógł się wydostać ściany zbliżały się do siebie niebezpiecznie.
- Wypuść mnie stąd idiotko!
- Zaraz pożałujesz tych słów… - szepnęła ukazując mężczyźnie ostrą katanę, którą dzierżyła w dłoni w swojej iluzji. Wzięła zamach po czym przepołowiła swojego przeciwnika na pół. Wokoło niego zaczęła rozlewać się czerwona substancja która po chwili zaczęła wydzielać specyficzny trujący zapach. Przeciwnik zaczął się dusić, złapał się za szyję a po chwili wydusił z siebie:
- Nie mam czym oddychać…
- Nie marnuj powietrza. – odpowiedziała po czym ponownie stanęła przed nim w iluzji. – Przeproś…
- Za co!?
- Za nazwanie mnie idiotką!
- Nie przeproszę! – krzyknął łapiąc powietrze.
- No to trudno… - powiedziała bardziej rozpylając trującą substancje.
- No dobra dobra! Sory!
- No… - westchnęła po czym uwolniła przeciwnika ze swojej iluzji, ale zdążyła wykonać na nim jeszcze jedno jutsu które powodowało to że nie mógł się ruszyć ponieważ był za ciężki. Spojrzała na niego jeszcze raz po czym oddaliła się w stronę Naruto i Minato.
Co do Sakury i Miyumi, niestety natrafiły na dwóch przeciwników z którymi musiały sobie poradzić same. Haruno bardzo bała się o swoją małą córeczkę, która jeszcze nigdy nie walczyła oraz nigdy nie uczyła się jak to robić. Schowały się za ścianą jednego z budynków. Trafiły na kobietę która posługiwała się zatrutymi broniami oraz na dziewczynę która nie była aż tak groźna bo znała tylko podstawowe jutsu niegroźne dla życia.
- Mamo? – westchnęła mała patrząc na Haruno. – Co robimy?
- Wiesz będę próbowała pokonać je obie naraz ale jakby któraś mi się wymknęła – broń się….
- Jak?
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie córeczko. – powiedziała całując ją w czółko po czym wyskoczyła z ukrycia.
- O ty patrz mamy tu jakieś różowe coś! – krzyknęła kobieta w długich brązowych włosach.
- Hah różowe włosy o matko – pokładała się ze śmiechu młodsza ruda dziewczynka.
- Jestem wyjątkowa shannaro! – krzyknęła uderzając pięścią w ziemię robiąc potężną dziurę.
- Pffff. – prychnęła brązowowłosa po czym otworzyła jeden ze zwojów, następnie narysowała na nim jakiś znak a z pergaminu wyleciało masę broni wszelkiego rodzaju. Haruno szybko robiła uniki, nie było to dla niej trudne ponieważ od zawsze cechowała ją gibkość i szybkość. Przybliżyła się do swojej rywalki po czym uderzyła ją w plecy z wielkim impetem. Ta odbiła się od drzewa i opadła na ziemię. Lecz Haruno nie zorientowała się że młoda kunoichi jest zaraz za jej plecami i właśnie wbiła jej ostry kunai w okolice serca. Złapała się za tamto miejsce , uleczając go po czym upadła na kolana. Widziała to jej córeczka która wybiegła z ukrycia krzycząc do matki:
- Mamo!!! Nie umieraj!!!
- Co my tu mamy… - powiedziała do siebie brązowowłosa podchodząc do zielonookiej i złapała ja za koszulkę.
 - Miyumi uciekaj! – krzyknęła Haruno, lecz mała nie słuchała jej. Wiedziała jakie ataki jest w stanie wyprowadzić i nie mogła poddawać się w takiej sytuacji kiedy to jej mama jest ranna ona powinna walczyć za nią. Spojrzała na kobietę która ją trzymała po czym zamknęła oczy. Jej kły stały się pokaźniejsze, uszu postawione na baczność, ogon gotowy do walki oraz paznokcie u rąk które stały się teraz pazurami. Mała obróciła się sprytnie po czym zacisnęła swoje kły na dłoni rywalki.
- Au! – krzyknęła starsza kunoichi, po czym rzuciła małą o ziemię, lecz ta podniosła się od razu bez najmniejszych obrażeń. – Ty jesteś kotem!
- Amerykę odkryłaś. – powiedziała zielonooka po czym zaczęła podchodzić do brązowowłosej. Zawarczała groźnie i utworzyła parę klonów jak na swoją wiedzę nawet porządnych które otoczyły przeciwniczkę. A następnie rzuciły się na nią gryząc ją w każdym miejscu,  rywalka nie mogła się opędzić od kłów Miyumi. A młodsza kunoichi uciekła gdzie pieprz rośnie ponieważ najzwyczajniej w świecie bała się kotów. Haruno po uleczeniu rany stanęła za córką po czym szepnęła jej coś na ucho. Obie utworzyły klony, i otoczyły kobietę a po chwili utworzyły kulki chakry. Rywalka nie chciała dostać więc zaczęła się bronić wyjmując kolejne zwoje. Nasza dwójka sprytnie wymijała każdy z kunai które leciały w ich stronę po czym wyciągnęły ręce przed siebie zadając cios przeciwniczce:
- Lasergan!
- Nekori!
Kobieta nie miała szans się wybronić, wyleciała w powietrze po czym z impetem upadła na dach budynku Daramy. Różowowłosa i jej córka popatrzyły po sobie po czym uśmiechnęły się szeroko. Miyumi przytuliła się do swojej mamy.
- Nie boli Cię to mamusiu?? – zapytała pokazując na jej ranę.
- Niee jest dobrze a ty nie oberwałaś?
- No coś ty! Jestem zwinna jak kot! – krzyknęła dumnie zielonooka.
- No to teraz chodźmy pomóc z najgroźniejszym wrogiem tacie. – powiedziała zielonooka po czym obie popędziły w stronę blondynów.
Akio i Naruto nie mieli tak łatwo jak pozostała gromadka, ponieważ jednym z ich przeciwników był sam Darama, mężczyzna o niebieskich włosach oraz o czarnych oczach ubrany z jasnożółty płaszcz z jakimś napisem a drugim był jego pomocnik. Blondyn atakował niebieskowłosego, lecz żadne ataki nie skutkowało ponieważ potrafił on wchłaniać chakrę z ataków które wyprowadzał. Sam Uzumaki miał na sobie wiele ran ponieważ nie był w stanie wybronić się ze wszystkich ataków, tak samo Akio lecz on parę razy trafił w swojego rywala przez co oboje byli w nienajlepszym stanie. Po chwili wszyscy  tj. Miyumi, Sakura, Minato i Kilari dotarli na miejsce ostatniej z walk. Spotkali się za ścianą budynku obserwując poczynania swoich bliskich.
- On jest naprawdę silny… - szepnęła Miyumi przybliżając się do mamy.
- Ale wujek Akio się pomylił w liczbie osób dattebayo! – zaprotestował blondyn udając obrażonego na cały świat.
- Wiem o tym synku. – potwierdziła Haruno uśmiechając się do niego. – I za to zapłaci zaraz po wydostaniu Miyuki.
- Biedny… - szepnęła czarnooka wiedząc jak potężną siłą włada Haruno.
- Dobra teraz idziemy im pomóc lecz musicie pamiętać że on wchłania justu. Bądźcie ostrożni. – powiedziała różowowłosa biegnąc przodem a za nią cała gromadka. Darama właśnie po raz kolejny przechwycił atak Uzumakiego przez co ten upadł na ziemię a mężczyzna stanął nad nim z kataną w ręku. Gdy Haruno to zauważyła jak najszybciej pobiegła do niego i wymierzyła rywalowi cios prosto w plecy. Przeciwnik odwrócił się w jej stronę i z pogardą popatrzył jej w oczy po czym uformował wietrzną kulkę chakry i wycelował nią w zielonooką lecz potężny podmuch wiatru który wywołał Minato sprawił że kulka zmieniła tor lot i uderzyła w ścianę budynku. Gdy mężczyzna koncentrował się na postaciach przed sobą Kilari jak i Miyumi chciały uderzyć swoimi jutsu :
- Chidori!
- Nekori!
Niestety przeciwnik zorientował się że ktoś jest za nim i odbił ataki dziewczyn tak że teraz jutsu te celowały w nie. Lecz w odpowiednim momencie obie odskoczyły z poprzedniego miejsca stając obok Minato i reszty. Popatrzyli po sobie po czym na nowo zaczęli swoje ataki. W tym samym czasie Miyuki obudziła się gwałtownie słysząc krzyki swojej najbliższej  rodzinki. Podbiegła do okna, chwyciła dwie żelazne rurki zamontowane w oknie i gdy chciała podciągnąć się by zobaczyć co się dzieje stało się coś niespodziewanego – mianowicie zamroziła ona te dwie rurki.
- Co jest? – zapytała sama siebie patrząc na swoje dłonie. Ponownie nieco bardziej wysiliła swój umysł skupiła się na palcach u rąk. Gdy otworzyła jedno oko zauważyła że nad jej paznokciami unoszą się płomyczki lodowatego powietrza. Uśmiechnęła się do siebie, i podskoczyła do okna uderzając pięścią w kraty które rozpadły się w drobny mak. – Hah moc po mamusi się przydaje!
Wskoczyła na parapet okna, by zobaczyć na przestrzeń wokół niej. W dół było bardzo wysoko, nie mogła wyskoczyć bo wiedziała że nie przeżyła by tego upadku. Myślała więc jak wydostać się z tej przeklętej pułapki. Po chwili wymyśliła że gdyby mogła latać spokojnie zleciała by z tej wysokości na dół. Weszła z powrotem do celi, po czym tym razem skoncentrowała swoją chakrę na łopatkach. Lecz z tym nie było już tak łatwo. Ale po upływie 20 minut dziewczynka na swoich plecach utworzyła dwa potężne skrzydła. Pomachała nimi parę razy lecz nie wzbijała się w powietrze więc postarała się o to by były nieco grubsze i te już były lepsze. Weszła na parapet, po czym zeskoczyła w dół. Nie mogła opanować wiatru ponieważ z impetem spadała w dół.
- No dobra jeszcze raz. – powiedziała do siebie po czym rozpostarła swoje skrzydła i te opanowały spadające ciało dziewczynki. – Ufff no to teraz ich znaleźć…
Nie musiała ich długo szukać, ponieważ zaraz za budynkiem znajdował się ogród z którego było słychać krzyki. Usiadła niezauważalnie na skraju dachu i patrzyła spokojnie na poczynania rodzinki. Minato wywołał opady śniegu i w ciągu kilku minut ziemię spowił gęsty biały puch. Właśnie w ten sposób blondyn rozpoznawał gdzie jest jego niewidzialny wróg. Wszyscy otoczyli go lecz ten jednym obrotem wywołał falę mocnego powietrza i wszystkich zmiotło z ziemi. Biedna Miyumi odleciała naprawdę spory kawałek od tamtego miejsca i już miała uderzyć w drzewo gdy nagle ktoś ją złapał w pasie i czuła że unosi się w górę. Lecz nieznajoma postać zakryła jej także usta tak by nikt jej nie usłyszał. Gdy była już nieco dalej od tego miejsca, postać odsłoniła jej usta i przywitała się:
- Hej Miyumi – powiedziała uśmiechając się niebieskooka machając śmiesznie skrzydłami.
- He?!

niedziela, 25 stycznia 2015

48. Ktoś tu ma wielkie uszy

Witam :) Chciałam Was zaprosić na kolejną część opowiadania, które wiem że staje się nudne. Chciałam je dokończyć bo głupio zostawić coś niedokończone. Wiem że ten rozdział nie będzie rewelacyjny ale być musi. Do końca zostały jakieś dwa lub trzy rozdziały, oraz jeżeli będziecie chcieli ten one shot. Jest mi troszkę smutno z powodu małej liczby komentarzy, ale i tak dziękuje bardzo tym którzy komentują i czytają bloga :) Obiecuję że one shotem nadrobię te nudne rozdziały :) A teraz zapraszam na kolejną notkę :D





- Darama wyłapuje różne typy chakry. Widocznie Miyuki miała specyficzny jej rodzaj. – odpowiedział Akio po czym wstał gwałtownie i podszedł do okna. – Musimy go znaleźć…
- I to już. – powiedział Naruto, całując Haruno w policzek. – Wyruszamy zaraz.
- Ja też muszę iść. – powiedziała różowowłosa ocierając policzki z łez.
- Mamuś nie zostawiaj mnie samej… - szepnęła Miyumi wtulając się w ciepłe ciało zielonookiej. Haruno przejechała dłonią po głowie swojej córeczki, po czym spostrzegła coś włochatego i czarnego pod jej włosami. A dokładnie dwa cosie:
- Eee co Ty masz na głowie?
- Gdzie? – zapytała mała przeczesując swoimi dłońmi włosy. – Nic nie czuje.
- Naruto, Minato chodźcie tu.
- Hmmmm faktycznie coś tam jest… - powiedział Naruto mierzwiąc małej włosy.
- Już coś takiego widziałem. – odpowiedział Minato po czym rozpuścił włosy swojej siostrze. Spod gęsto zbitych włosów, ukazały się dwa pokaźne kocie uszy koloru brązowego.
- Nasza córeczka jest kotem dattebayo! – krzyknął Uzumaki łapiąc się za głowę.
- Tak jak myślałam ona jest nekomatą. – powiedział spokojnie zielonooki. – Takie same uszy ma Inu z którym walczyłem lata temu. Ale czegoś mi tu brakuje………. Ogona!
- Nawet o tym nie myśl braciszku… - zagroziła Miyumi przytrzymując sobie spódniczkę.
- I czego możemy się tu spodziewać?? – zapytał Akio spoglądając na dziewczynkę kota.
- Musielibyśmy się zapytać Inu.
- Jesteś jeszcze słodsza z tymi uszami słonko. – powiedział blondyn głaszcząc córkę po głowie.
- Grrrr… Zostawcie te uszy w końcu! – krzyknęła zdenerwowana zielonooka łapiąc się za głowę.
- To może my pójdziemy z Miyumi do Inu i on powie o co chodzi? – zapytała w końcu po długiej ciszy Kilari.
- Dobry pomysł dattebayo! – krzyknął Naruto uśmiechając się od ucha do ucha.
Minato wraz z Kilari i Miyumi udali się do kraju w którym przebywali ludzie właśnie tacy sami jak zielonooka. Przekroczyli próg wioski kotów, i spostrzegli wielu ludzi z uszami na głowie i to o wiele większymi od uszu małej. Ludzie żyli tam tak zwyczajnie, jedli jak ludzie, bawili się, spotykali przyjaciół. Nie byli dziwni lecz wyjątkowi. Po wyszukaniu adresu dawnego rywala Minato, udali się w tamto miejsce. Zastukali w marmurowe drzwi po czym otworzył im właśnie uszaty:
- Co wy tutaj robicie?
- Chcemy zażegnać konflikt. – odpowiedział radośnie Uzumaki wyciągając dłoń w jego kierunku.
- A tak na poważnie?
- Przyszliśmy po kilka informacji. – powiedziała szeptem Kilari.
- O co chodzi?
- Ślepy jesteś nie widzisz! – krzyknęła mała Miyumi ukazując swoje kocie uszy.
- Aaaa widzę, już wiem o co chodzi.
- To jak pomożesz? – zapytała nerwowo Kilari.
- Wchodźcie nie ma nikogo więcej w domu. – powiedział zapraszając ekipę do środka.
- A więc chcecie coś wiedzieć na temat kocich ludzi?
- Mądrala… - burknął pod nosem Minato, na co czarnooka lekko uderzyła go w brzuch. – Tak …
- No to siadajcie a ja odpalę sprzęt. – powiedział Inu pokazując na sofę a następnie podszedł do ściany naprzeciwko niej. – A więc tak koci ludzie mają niezwykle czuły nos.
- Hah niuchają jak psy dattebayo! – krzyknął blondyn pokładając się ze śmiechu.
- Minato! Bo zaraz wyjdziesz! – zagroziła czarnowłosa ukazując chłopakowi niezadowolenie.
- A więc kontynuując… Tacy ludzie mają także dobry słuch. W kwestii ruchów jesteśmy bardzo szybcy, zwykli ludzie nie są w stanie nas dogonić.
- Szybcy i wściekli. – zaśmiał się zielonooki, na co oczywiście Kilari skarciła go wzrokiem.
- Ehhh Minato jesteś niemożliwy! – krzyknął Inu. – Na czym to ja skończyłem…
- Bardzo szybcy… Jesteśmy szybcy. – powiedziała Miyumi.
- Chociaż ktoś jeden mnie słucha. Poruszamy się czasami na 4 łapach ponieważ tak jest nam wygodniej. Możemy nauczyć się samodzielnie wielu ataków, które są naprawdę potężne. Taki nowicjusz jak Ty mała powinien potrafić wyprowadzić 3 ataki i 2 obrony. Do obron należy bariera – którą tworzy ogon, oraz koci sarkofag – czyli zamiana w piaskowy posąg. Do ataków należą koci kieł, jest to kula chakry koloru niebieskiego która tworzy się w środku naszej buzi. – dokończył wypowiedź po czym pokazał Miyumi na czym polega ten atak formując kulkę w buzi.
- Extra! – pisnęła mała zielonooka.
- Później jest jeszcze podstawowe Kage Bushin oraz jeszcze Henge no jutsu.
- I to tyle ataków? – zapytał po chwili Minato.
- Nie, jest jeszcze wiele ataków, lecz one wymagają pracy nad sobą.
- Rozumiem. – odpowiedziała Kilari po czym zapytała – A czy Miyumi może zamienić się w kota? Tak jak Minato w Sabishiego?
- Tak istnieje taka możliwość.
- Ale jak widzimy nie masz takiego kogoś jak ja. – powiedział Minato głaskając Sabishiego.
- Nie my nie mamy zwierząt pomocniczych. – powiedział kpiącym głosem Inu.
- Osz Ty………… - nie dokończył swojej wypowiedzi zielonooki bo wyprzedziła go Kilari.
- Dziękujemy za wszystko.
- Ja też dziękuje! – krzyknęła Miyumi podskakując radośnie.
W tym samym czasie  w ciemnej, zimnej celi przebywała siostra bliźniaczka zielonookiej. Siedziała ona w kącie ze skulonymi nogami które przytulała do siebie. Patrzyła w jeden punkt za oknem, które było przedzielone kratami. Było jej zimno, jej ciało drżało także z emocji które w sobie przeżywała. Bała się była tam sama, nikt nie mógł jej w tej chwili pomóc. Myślała o rodzinie, o swoim rodzeństwie. Mimo że jest mała, całą swoją moc chciała włożyć w ucieczkę. Po dłuższej chwili Minato, Kilari i Miyumi dotarli do Konohy. Wiedzieli już podstawowe informacje na temat ludzi –kotów, więc spokojnie mogli udać się na poszukiwania niebieskookiej. Cała rodzina Uzumakich właśnie przebywała pod bramą Konohy, sprawdzali ekwipunek który mięli zabrać na misję.
- Mam nadzieje że sprowadzicie ją całą i zdrową do nas. – powiedziała blondynka o orzechowych oczach.
- Na pewno ją znajdziemy całą i zdrową dattebayo! – krzyknął Uzumaki zakładając ręce za głowę jak to miał w zwyczaju. – Czuje się jak za dawnych czasów, a Ty Sakura-chan?
- Hmmmm – westchnęła przykładając palec do podbródka. – Za dawnych czasów w tym czasie dostawał byś kazanie za spóźnienie się.
- Sakura – chan …. – westchnął udając smutnego psiaka.
- Taaato to działa tylko jak jest się małym. – powiedziała obrażona Miyumi krzyżując ręce na piersiach.
- Dobrze kochanie. – powiedział głaszcząc córeczkę po głowie. – No to wyruszamy Baa-chan!
- Naruto! Przestań tak mówić do mnie! – krzyknęła Tsunade ukazując blondynowi pięść.
- Hehe dobre tato. – szepnął zielonooki do ojca po czym krzyknął do dawnej Hokage Wioski Liścia. – Baa-chan jak to fajnie brzmi!
- Minato! Jak tylko wrócisz to dostanie Ci się za to!
- Moi kochani mężczyźni…. – szepnęła do siebie różowowłosa. – Przepraszam za nich Tsunade-sama!!
- Zwariowana rodzinka… - szepnął pod nosem Akio kierując się za siostrą.
Akio wiedział w którym miejscu może przebywać jego wróg więc kierował całą gromadkę w sobie znane rejony. Biegli trzy dni, podczas których pomiędzy Akio a Sakurą wybuchały kłótnie o błahostki, tak samo w sumie było z Minato i Naruto którzy kłócili się o to kto jest silniejszy. Jedynie biedna Miyumi i Kilari siedziały w tym czasie cicho lub wręcz przeciwnie uciszały swoją zwariowaną gromadkę. W końcu po długiej podróży dotarli do tego miejsca. Był to podziemny budynek, koloru czarnego którego nie było widać z daleka. Nasza rodzinka była właśnie schowana na pobliskim drzewie:
- Akio to tutaj prawda? – zapytał niebieskooki przecierając oczy.
- Tak, tego budynku pilnuje 5 bardzo potężnych strażników. – powiedział po czym pokazał palcem na rów który znajdował się przed budynkiem. – Tam są.
- Mamo.. – zaszlochała zielonooka wtulając się w Haruno. – Boje się…
- Spokojnie. – powiedziała przytulając córeczkę. – Nic Ci się nie stanie.
- Kilari idziesz z nami?  - zapytał Minato spoglądając na dziewczynę.
- A co mam tu zostać tak sama?? – odpowiedziała pytaniem na pytanie czarnooka.
- Eee…. – zająknął się blondyn po czym wziął ją za rękę. – No to chodźmy.
- Minato poczekaj. – przystopował go różowowłosy. – Musimy się podzielić.
- Yhym! – krzyknęła gromadka przytakując Haruno.
- A więc na początek pójdzie Minato i Kilari. – powiedział pokazując na zakochaną dwójkę. – Następnie ja i Naruto a na końcu Sakura i Miyumi. Zgadzacie się?