piątek, 7 czerwca 2013

Jednopartówka - Nie chroni sie cwela


To już kolejny dzień w tej porąbanej szkole, mam już 19 lat a do tego muszę się uczyć. Jak zwykle siedzę sam w pierwszej ławce, tuż przed samym senseiem. "Koledzy" jak i "koleżanki" za mną, śmieją się i chichoczą, gdy się obróciłem spostrzegłem że naśladują czyjeś ruchy, jak się okazało ja byłem tym kimś. Nie wiem o co im chodzi- jestem taki sam jak oni. Może to  moje blond włosy w nieładzie im przeszkadzają, a może to moje nieskazitelnie błękitne oczy? Nie mam pojęcia dlaczego im tak zawadzam. Chwila, może to mój strój- pomarańczowo-czarny dres? Albo te kreski na policzkach. Zbytnio nie przejmuję się ich docinkami ale czasami nie jest lekko. Mieszkam sam na obrzeżach Konohy, moi rodzice nie żyją. Zmarli zaraz po moich  narodzinach, a pieniądze podsyła mi Hokage. Ciężkie życie, ale radzę sobie. Nie mam także przyjaciół, jedynym moim znajomym jest właściciel Ichiraku, knajpki z najlepszym ramenem w Konoha. Dzisiejszy dzień nie rozpoczął się jakoś inaczej, nadal ta sama monotonia. Zawsze gdy wchodziłem do pomieszczenia, reszta klasy rzucała się na mnie z pięściami, oraz kopiąc mnie jak leżałem na ziemi. Dlatego siniaki nigdy nie schodziły mi z ciała. Nagle moje przemyślenia odnośnie życia przerwał sensei:
- Naruto wstań. - powiedział stanowczym tonem nauczyciel i stanął na przeciwko mnie. Zrobiłem jak kazał i spojrzałem na jego twarz. Nie było co podziwiać, ponieważ 1/2 twarzy zakrywała granatowa maska a jedno oko chował za ochraniaczem wioski liścia. Jego szare włosy także były w nieładzie.
- Proszę wykonaj Kage Bushin no jutsu.
Nienawidziłem tego jutsu, ale musiałem wykonać polecenie, więc przyłożyłem obie dłonie do siebie, po czym skupiłem przepływającą przeze mnie chakrę i wypowiedziałem formułkę:
- Kage Bushin no jutsu!
W mgnieniu oka pojawił się obok mnie mój klon, lecz wszyscy zaczęli się śmiać i pokładać się na podłodze opanowując łzy. Dlaczego? Ponieważ mój klon był nijaki, nieudany i wogóle do niczego. Po przetrwaniu tamtych zajęć, następowała kolejna lekcja czyli przysposobienie obronne. Całe zajęcia upłynęły w spokojnej atmosferze i dość szybko, lecz gdy weszliśmy do szatni było już znacznie gorzej.
- No i co cwelu?- krzyknął Kiba, właściciel pokaźnego psa, główny dowódca chłopięcego gangu.
- Gówno. - powiedziałem pod nosem, przebierając się i nie zwracając uwagi na zaczepki brązowowłosego.
- Jak ty się do mnie odnosisz?! - krzyknął Inuzuka, popychając mnie na ścianę. A Shino i reszta, mnie do niej przykuli bym się nie mógł ruszyć.
- Puszczaj. - wydusiłem chcąc się wydostać i zaczerpnąć nieco powietrza.
- Dajmy mu nauczkę! - krzyknął Shikamaru, chwytając mnie za bark i mocno ściskając.
- Wrzućmy go do damskiej szatni! - zaproponował Sasuke chwytając mnie za nogi.
- Racja! - przyjął pomysł Kiba. - Ale bez gaci!
- Taaak! - potwierdzili wszyscy i zabrali się za ściąganie ze mnie garderoby, wierzgałem rękami i nogami by się wydostać, i wykonać jakieś jutsu ale na darmo było ich za dużo. Nie pomagały moje prośby i błagania. Shikamaru uwięził mnie tak że nie mogłem się ruszyć, zapewne użył Kage mane no jutsu. Nieśli mnie przez cały korytarz aż do pomieszczenia gdzie przebywały dziewczyny, wiedziałem że będzie z tego afera i że mogę nie przeżyć ale byłem sam na całą klasę. W końcu zapukali do drzwi, otworzyła im dziewczyna o długich blond włosach i niebieskich oczach, była ona dowódczynią  kobiecego gangu. Nim zdołała coś powiedzieć, chłopcy wrzucili mnie do tego pomieszczenia i zamknęli drzwi podpierając je nogami bym nie mógł szybko uciec. Spojrzałem kątem oka, na dziewczyny które zaczęły piszczeć na mój widok. Nie czekając schowałem się w kącie zakrywając się rękami, wtem piski ucichły a z tłumu dziewczyn wyłoniła się kunoichi o różowych włosach na których spoczywała czerwona wstążka, jej zielone oczy wpatrywały się w moje. Bałem się że za chwile mi przyłoży lecz wzięła jeden z ręczników i podała mi. Obserwowałem każdy jej ruch, właśnie podeszła do drzwi, przyłożyła do nich ucho:
"hahahaha na pewno go stłuką" - powiedział Shikamaru śmiejąc się w niebogłosy.
- Ja wam pokaże... - szepnęła do siebie po czym skumulowała odrobinę chakry w pięści. Wzięła duży zamach po czym uderzyła w drzwi rozwalając je w drobny mak. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem na jej twarz. Widać było że jest zdenerwowana, spojrzała na mnie i pokiwała głową bym już uciekał. Nie trzeba było powtarzać wybiegłem stamtąd jak najszybciej mogłem mijając gang Inuzuki, lecz słyszałem kawałek ich rozmowy.
- Coś ty narobiła!
- Zostawcie go w spokoju!
- Nie chroni się cwela!
- Nic wam nie zrobił!
- Bronisz go?! - krzyknął Nara podchodząc do różowowłosej.
- Nie powinniście go tak traktować.- powiedziała i przeszła obok nich w stronę wyjścia. Natomiast gang chłopców jak i dziewczyn zaczął dyskusje na jej temat. Pierwszy wtrącił się Sasuke, to on był tam od najlepszych pomysłów, chłopak o czarnych włosach i takiego samego koloru oczach pochodził z rodu Uchiha:
- Wiecie skoro ona chce chronić tego niedojdę to proszę bardzo.
- Ale Sasuke! - zaprotestował Aburame.
- Daj mi dokończyć! A więc niech ona też ma przerąbane...
- Tak jak i on! - dokończyła Yamanaka puszczając oczko do kruczowłosego.
- Otóż właśnie to. - powiedział uśmiechając się w jej stronę.
Następnego dnia, było to samo jak zawsze przyszedłem na lekcje poturbowany. Lecz nie interesowało to ani senseia ani nikogo innego. Rozglądnąłem się dookoła, szukając dziewczyny która wczoraj była dla mnie "miła". Ale nie było jej nigdzie, czyżby się jej coś stało? Hmmm Hinata która zawsze z nią siedziała, oddaliła się nieco od jej krzesła. Wtem  usłyszałem pukanie do drzwi, gdy się otworzyły stanęła w nich Haruno.
- Przepraszam za spóźnienie sensei! - krzyknęła podchodząc do swojego miejsca, lecz nie usiadła. Popatrzyła groźnym spojrzeniem w stronę chłopców siedzących na tyłach jak i na samą Hyuuge. Całą tą akcje zauważył Kakashi-sensei.
- Stało się coś panno Haruno?
- Raczej nie... - wycedziła przez zęby i odwróciła się w jego stronę.
- To proszę zajmij miejsce.
Bez słowa podeszła do mojego stolika i usadowiła się obok mnie, bałem się na nią nawet spojrzeć by nie zostać poturbowanym. Kiedy tak słuchała wypowiedzi nauczyciela była taka spokojna, wyluzowana. Nie przejmowała się wcale  docinkami jej kolegów i koleżanek. Cała ta lekcja przebiegła w spokoju przynajmniej dla mnie, ale gdy tylko przekroczyłem próg klasy znowu się do mnie doczepili:
- Cwelu gdzie się wybierasz?! Popołudniowe lanie ci się należy! - krzyknął Neji wychodząc do przodu, chcąc mnie złapać za bluzę. Schowałem twarz w ramiona, lecz nie poczułem uderzenia. Gdy otworzyłem jedno oko, ujrzałem burzę różowych włosów to była ona, znowu mnie chroni. Wychylając głowę w prawo spostrzegłem że zacisnęła mocno pięść na koszulce chłopaka i podniosła go do góry:
- Masz go więcej nie tykać rozumiesz?!- wypowiedziała groźnym tonem po czym rzuciła nim na sporą odległość. Jak na tak drobną osobę miała naprawdę potężną siłę. I znowu ten sam scenariusz co kiedyś, kazała mi uciekać. Lecz gdy tylko postawiłem pierwszy krok dopadli mnie kolejni. Tym razem dziewczyny przyparły mnie do muru, a chłopcy trzymali Haruno. Oczywiście Shikamaru ponownie użył swojego jutsu bo inaczej wyrwała by się im. Spojrzałem na dziewczynę o brązowych oczach i włosach spiętych w dwa koki, miała na imię TenTen, to ona popchnęła mnie tak że upadłem, i wraz z innymi zaczęła mnie kopać.
- Widzisz co przez Ciebie robią ludzie?! Chcą Cię chronić, a ty ranisz ich! - powiedziała blondynka podchodząc do Haruno i wymierzając jej policzek.- Przestań go chronić! - wykrzyczała jej prosto w twarz i odeszła a wraz z nią wszyscy inni. Zostałem tylko ja i ona, kątem oka spojrzałem na nią. Właśnie wytarła strużkę krwi która spływała jej z kącika ust, po czym skierowała kroki w moją stronę i przykucnęła:
- Nic Ci się nie stało Naruto?
Zszokowało mnie to pytanie i to strasznie, niby czemu ona martwi się o mnie? Coś z nią nie tak? Przecież nikt nigdy dotąd mnie nie bronił i nie ryzykował własnym życiem. I zna moje imię, w mojej głowie roiło się wiele pytań, lecz w  końcu musiałem jej coś odpowiedzieć.
- Nic.
- No to wstawaj. - powiedziała wstając i podając mi rękę abym mógł zrobić to samo. Kolejny gest który był dla mnie nierealny. Chwyciłem ostrożnie jej dłoń, i podniosłem się do pozycji pionowej. Spostrzegłem jej piękne zielone oczy gdy tak staliśmy twarzą w twarz.
- Dziękuje za wszystko. - powiedziałem i oddaliłem się ale usłyszałem ponownie jej kojący głos.
- Naruto... Do jutra. - szepnęła machając mi na pożegnanie. Nieśmiało uniosłem dłoń ku górze i uczyniłem tak samo.
Następnego dnia w szkole było inaczej, wszyscy mierzyli mnie wzrokiem i machali do mnie ręką. Nie miałem pojęcia o co im może chodzić. Lecz gdy doszedłem do swojej szafki, zauważyłem plakat a na nim mnie i Sakurę oraz napis " Ona chroni jego więc zginie za niego". Szybkim ruchem, ściągłem to i inne znajdujące się w pobliżu plakaty. Po chwili napotkałem Kibę podbiegłem do niego i pokazałem mu skrawek:
- Co to do cholery jest?!
- Grzeczniej! - krzyknął przypierając mnie do ściany, lecz moja złość nie dawała za wygraną więc odepchnąłem go od siebie.
- Chodźcie tu! - krzyknął Inuzuka do pozostałych którzy wyłonili się z korytarza. - Młody ma problem.
Przełknąłem ślinę i zmierzyłem wzrokiem wszystkich chłopców. Widziałem w ich oczach pogardę, nienawiść do mojej osoby. Wiedziałem że jestem inny ale żeby obrywać za to, niedorzeczne. Chciałem ich wszystkich pobić, tak by czuli się jak ja. Lecz nie zdołałem tego zrobić gdyż Shikamaru kopnął mnie w miejsce w które nie powinno kopać się chłopców. Poczułem silny ból, po czym skuliłem się i osunąłem na ziemię, widząc jak moi sprawcy odchodzą. Zamknąłem na chwilę oczy, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nagle poczułem czyjąś obecność, i dotyk dłoni, gwałtownie otworzyłem oczy spoglądając kim jest ta osoba.
- Sakura-chan... - szepnąłem jej imię po raz pierwszy, widać było że jest zdziwiona tym faktem.
- Jejku przepraszam że nie zdążyłam... - powiedziała i usiadła na przeciwko mnie.
- Widziałaś plakaty?
- Tak, ale nie przejmuj się nimi.- powiedziała uśmiechając się promiennie, natomiast ja wpatrywałem się w jej oczy niczym w niebo.
Tymczasem w jednym z pobliskich kafejek, siedział gang Inuzuki jak i Yamanaki. Wymieniali pomysły jak by tu jeszcze bardziej ośmieszyć Naruto i Sakure. W końcu wpadli na świetny plan który musiał się udać, Sasuke zasiadł za komputerem założył konto jako "Naruto" i wysłał wiadomość do Haruno o treści: " Sakura-chan dziękuje za wszystko, przepraszam że to piszę ale kocham Cię".
- Hahahha no to teraz czekamy na odpowiedź. - powiedział ucieszony Lee przylepiając się do ekranu.
- Odsuń się debilu! - skarciła go Hinata uderzając lekko w głowę.
Po chwili oczekiwania dostali maila od różowowłosej: " Naruto ? "
- Nie zajarzyła. - powiedział znudzony Nara.
Po 10 minutach rozmowy, doszli do porozumienia i umówili ich na 10 nad brzegiem jeziorka w parku Konoha. Oczekując na  przyjście naszej dwójki ukryli się na drzewach, za domami, oraz w różnych dziwnych miejscach. Po paru chwilach przyszedł Uzumaki a za nim Haruno.
- Naruto o co chodzi? - zapytała mnie, lecz sam nie wiedziałem po co to całe spotkanie.
- Proszę proszę proszę. - zakpił Inuzuka. - Kogo my tu mamy.
- Mam nadzieję że będziecie sie grzecznie zachowywać. - powiedziała Yamanaka obchodząc Haruno wokoło i w końcu chwytając ją za włosy a pozostałe dziewczyny za ręce i nogi.
- Zostawcie ją! - krzyknąłem nie wytrzymując tego widoku, lecz nie mogłem się ponownie ruszyć. Znowu ta sztuczka Nary.
- Ino! - krzyknęła zielonooka. - Czego ode mnie chcesz?!
- Upokorzyć Cię. A teraz pocałuj cwela! - krzyknęła podnosząc ją za włosy, lecz ona nie wstała nadal klęczała wytrzymując ból.
- To może my się ruszymy. - powiedział Inuzuka.- Dalej Shikamaru.
Chłopak w kucyku nakierował mnie na różowowłosą, klęczałem teraz tak jak i ona. Byliśmy od siebie parę centymetrów.  Spojrzałem na nią a ona na mnie, nie rozumiałem jednego. Tych iskier w jej oczach, jakby miała jakiś plan czy coś.
- No dalej! - krzykła ponownie Yamanaka, przybliżając Sakure do mnie tak że byliśmy parę centymetrów od siebie. Po czym zielonooka, zbliżyła się do mnie. Czułem jej szybki oddech na swoim policzku, moje serce zaczęło naprawdę szybko  łomotać. Nigdy nie czułem się taki niespokojny a zarazem podekscytowany. Gdy tak rozmyślałem, poczułem na swoich ustach jej usta. Zrobiła to... Nigdy w życiu się nie całowałem więc nie wiedziałem co mam robić, w końcu po chwili namysłu odwzajemniłem pocałunek, byłem zaskoczony że umiałem. Gdy skończyliśmy i otworzyłem oczy spostrzegłem łzy na jej policzkach, wiedziałem że nie chciała tego pocałunku, ale nie miała wyboru.
- Ha mamy już pełno zdjęć! - powiedział Kiba unosząc aparat do góry i na pożegnanie kopiąc mnie w brzuch. - Sayonara!
Uderzenie było tak silne że kaszlnąłem sporą ilością krwi, złapałem się za serce i zacząłem na nowo kaszleć ponieważ nie mogłem wziąć powietrza. Nagle poczułem ciepło, sporą jego dawkę, otworzyłem oczy i zauważyłem przed sobą Haruno która mnie obejmowała.
- Sakura-chan? Co ty robisz?
- Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić. - powiedziała poważnym tonem, mocniej wtulając mnie w siebie, nieśmiało uniosłem ręce ku górze i nieporadnie oddałem uścisk kunoichi.
- Nie możesz za mnie obrywać.- zaprotestowałem patrząc jej w oczy.
- Już nigdy nie oberwiemy.- odpowiedziała przytulając się do mojego policzka.
- Co masz na myśli?- zapytałem patrząc przed siebie.
- W akademii są zwoje z jutsu naszych przodków. Musimy je wykraść, nauczyć się ich i...
- Zabić ich prawda?
- Tak. Nie mamy innego wyboru. - powiedziała po czym wstała, ja uczyniłem tak samo.
- Jesteś pewna że chcesz ich zabić?
- A chcesz do końca życia obrywać? - zapytała a z jej oczu spłynęły łzy.
- Ja mogę ale Ty nie. Dlaczego mnie chronisz? - zapytałem podchodząc nieco bliżej jej osoby.
- Bo... - zawiesiła na chwilę głos i ułożyła dłonie na moich biodrach.- Kocham Cię Naruto.
Co? Ona mnie kocha? Nigdy nie znałem takiego uczucia. Podkochiwałem się w niej przez cały ten czas, ale po incydencie w szatni myślałem że to nigdy się nie wydarzy. A ona teraz stoi tu przede mną i wyznaje swoje uczucia. Patrzyła na mnie przez cały ten czas. Zapewne oczekiwała na moją odpowiedź, która długo nie nadchodziła. W końcu zebrałem w sobie odwagę i przytuliłem ją do siebie.
- Też Cię kocham. A co ze zdjęciami które nam dziś zrobili?
- Jutro nikt o nich nie będzie pamiętał.
Sporo czasu zajęło nam opanowanie jutsu, które były opisane w zwojach z akademii. Trudziliśmy się dzień i noc aby jak najszybciej nabyć te umiejętności. Oczywiście musieliśmy też uczęszczać do akademii, a co za tym idzie stykać się z gangiem Inuzuki i Yamanaki. Ale radziliśmy sobie i wychodziliśmy z tego bez większych obrażeń. W końcu po tygodniach treningów, zdołało nam się opanować ataki. Dzień sądu miał się odbyć dzisiaj, umówiliśmy się przed szkołą o 9. Gdy doszedłem do schodków, zielonooka już tam na mnie czekała, z szyderczym uśmiechem na ustach.
- Gotowy?
- Jak nigdy.- odpowiedziałem, po czym chwyciłem ją za dłoń i weszliśmy do środka. W pomieszczeniu jak zwykle wszyscy patrzyli tylko w naszą stronę. Lecz teraz to było nieistotne, wtargnęliśmy do jadalni, właśnie była przerwa śniadaniowa więc wszyscy się tam zgromadzili. Nie mięliśmy zamiaru zabijać wszystkich uczniów szkoły, lecz tylko naszą klasę.
- Pamiętaj musisz być blisko by atak był skuteczny. - pouczyła mnie Haruno, po czym dała znak że ruszamy.
Wyciągnąłem dłoń przed siebie, po czym skumulowałem na niej chakre. Po chwili utworzyła się z niej niebieska wirująca kula. Tak samo jak na dłoni zielonookiej, lecz ta była koloru zielonego oraz miała wokoło obwódkę, która ni stykała się z kulą. Podszedłem do stolika Inuzuki, który wstał na mój widok. Chciał zadać mi cios, lecz ja byłem szybszy:
- Rasengan!
Gdy moje jutsu dotknęło ciała Kiby, ten odleciał na sporą odległość i zawisnął na jednym z okien. Miał w brzuchu dziurę która była na wylot. Pozostali chłopcy patrzyli na mnie z przerażeniem w oczach, ich także załatwiłem ale nigdzie nie mogłem znaleźć Sasuke. Popatrzyłem na krew którą były oblane moje ręce, nie było mi ich żal. Ludzie w akademii zaczęli panikować, sesnei z różnych roczników nie chcięli stawać nam na drodze. Wiedzieli że wykradliśmy zakazane jutsu a z nimi nie ma żartów. Tymczasem Haruno stanęła na przeciw blondynki o niebieskich oczach która drżała o swoje życie.
- Sakura przestań... My to tylko dla żartów. - tłumaczyła się Yamanaka patrząc na błyszczące jutsu.
- Już po Tobie. - szepnęła przykładając jutsu do brzucha "koleżanki". - Rasenringo!
To była ostatnia osoba z dziewczęcego gangu, podszedłem do Haruno, nie tracąc czujności na wszelki wypadek. Oparłem się
swoimi plecami o jej i zapytałem:
- Sakura-chan widziałaś gdzieś Sasuke?
- Nie było go z nimi?
- No właśnie nie... Coś tu jest nie tak.- powiedziałem rozglądając się wokoło.
- Masz racje gamoniu! - krzyknął Uchiha zeskakując ze ściany prosto na nas. Wiedziałem że nie ma już ucieczki, odwróciłem Sakure w swoją stronę po czym poczułem ogromny ból w klatce piersiowej.
- Chidori!
Tak on także opanował zakazane jutsu, ciekawe po co. By się nas pozbyć. Spojrzałem na różowowłosą, miałem wielką nadzieje że ona będzie żyć lecz spostrzegłem że także ma ranę na wylot. Jutsu Uchihy przebiło oba nasze ciała. Zacząłem się krztusić własną krwią która napływała mi do ust, Haruno miała podobnie. Kruczowłosy stał nad nami lecz w pewnej chwili zniknął mi z oczu, pewnie zabrali go jounini myśląc że to on rozpoczął to piekło. Ponownie spojrzałem na zielonooką, i po raz pierwszy szczerze się do niej uśmiechnąłem.
- Sakura-chan dziękuje za wszystko raz jeszcze. Gdybym nie ja to pewnie żyła byś jeszcze długie lata.
- Ciii...- szepnęła przykładając mi palec do ust. - Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zakończenia.
Ostatkami sił uniosła się ku górze, po czym złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Chciałem zrobić to samo lecz przed oczami zrobiło mi się ciemno i upadłem na nią. Na ostatku poczułem także jej opadającą dłoń. Odeszliśmy razem do innego świata, świata w którym nie zważa się skąd jesteś, kim jesteś. Lecz co uczyniłeś....




Jak widzicie dziś wstawiłam jednak jednopartówkę którą miałam już gotową jakiś czas :D Wiem wiem zakończenie powinno być szczęśliwe ale ja uwielbiam dramatyczne zakończenia ^^. Oczywiście tylko w swoim opowiadaniu :P Mam nadzieję że podobał się Wam ten oneshot. Aha Szyszka życzę powodzenia, ty wiesz o co chodzi:D I sobie też tego życzę bo marnie widzę swoją przyszłość ^^

9 komentarzy:

  1. ooooooooooo...
    Takiej jednopartówki jeszcze nie czytałam.
    Ciekawa i no po prostu, oderwać się od niej nie mogłam. Czekam na więcej takich. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wchodze na twojego bloga sprawdzam nowe posty.. JEST, O BOŻE JEST! Tylko tytuł dziwny ale kij z tym BIEGNEE CZYTAAAĆ !
    NA początku czytania : O BOŻE JAKIE TO SMUTNE .
    Moment z szatnnią : AHA O_o
    " Kocham cię Naruto " OOOOOOOOOOOOOO *-*
    Shikamaru cioto.
    ŁAHAHA KIBA DOSTAŁ
    NANI NANI . Sakura umiera?! LEKARZ, POTRZEBA LEKARZA !
    D:
    ...amen. CO ZA PIĘKNE OPOWIADANIE .3. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. O Matko Boska ta notka jest zdumiewająca. Popłakałem się na niej. Nie wiem co powiedzieć na prawdę. Zszokowałeś mnie. Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miyumi-chan powiem jedno... Brak słów. Naprawdę nie wiem co powiedzieć, nie da się tego opisać słowami. Notka C-U-D-N-A. Naprawdę morał tej histori jest powalający. Nie mogę się doczekać twoich dalszych notek. Porzdrawiam i z jeszczę większą niecierpliwością niż teraz czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. fajna jednopartówka czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałbym wszystkim przedstawić blog który jak dla mnie jest bardzo ciekawy o tematyce NaruSaku. Zajrzyjcie, poczytajcie i jak wam się spodoba wpisujcie komentarze... A oto blog: http://naruto-prawdziwa-historia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałem cię do nagrody VBA, dla autora ktróry odwalił kawał dobrej roboty na blogu^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Notka świetna przypomina mi fabułę filmu który oglądałem tylko tytuł mi gdzieś uciekł

    OdpowiedzUsuń