sobota, 30 marca 2013

7. Walka z uczuciami



Haruno nadal przyglądała się dwóm towarzyszom, nie chciała aby którykolwiek z nich cierpiał. Determinacji w ich oczach mogła im pozazdrościć. Spojrzała na swoją dłoń kumulując jeszcze nieco zielonej chakry.
- „Mam jeszcze trochę chakry”- rozpoczęła swoje rozmyślania- „Pomogła bym Ci ale pewnie znowu bym tylko przeszkadzała”.
Po chwili spojrzała na kruczowłosego, który przepełniony był nienawiścią do każdego.
- „Sasuke… Ci cię tak zmieniło? Dlaczego chcesz zabić Naruto? Nie wiem już sama, kim jesteś. Ale na pewno nie jesteś osobą którą kiedyś kochałam.”
Następnie spojrzała na niebieskookiego, gdyby nie ta obietnica, zaoszczędziła by mu tylu nieszczęść.
- „Naruto… Jesteś naprawdę kimś wyjątkowym”- pomyślała i uśmiechnęła się do siebie- „ mam nadzieję że jesteś szczęśliwy z Hinatą”
Nagle z rozmyślań wyrwał ją krzyk obu chłopców, którzy nacierali na siebie z pełną mocą.
- Rasengan!
- Chidori!
Widząc ten widok zaczęła płakać, gdyby którekolwiek z nich trafił w drugiego straciła by przyjaciół lecz gdy tylko kurz opadł zobaczyła dwie postacie. Jedna była u góry a druga leżała na ziemi, jak się później okazało górą był Uchiha. Stał on nad Uzumakim, jedną ręką dusił blondyna a drugą ponownie aktywował chidori:
- Giń niedojdo!
Wtedy rozległ się głośny huk, sprawcą takiego wielkiego hałasu była różowowłosa która wymierzyła potężny cios w stronę wroga. Kruczowłosy leżał na ziemi przyparty przez zielonooką. Niebieskooki patrzył z niedowierzaniem  na dyszącą Haruno. 
 

- S..
- Cicho Naruto. Ja to dokończę. - Odpowiedziała Uzumakiemu i uśmiechnęła się serdecznie w jego stronę. Jednym ruchem ręki wyciągła z kabury połowę miecza który podarowała jej Tsunade. Po dodaniu do niego chakry zaczął lśnić zielonym blaskiem. Uchiha widząc to natychmiast zaczął nacierać na zielonooką, lecz gdy tylko jej miecz dotknął broni kruczowłosego ta rozpadła się w drobny mak.
- Co do diabła?!- zapytał sharinganowiec patrząc na strzępy swojej broni, a następnie przeniósł wzrok na zielonooką, która podeszła do niego.
- To Twój koniec Sasuke.- powiedziała różowowłosa formując ręce jak do modlitwy. Po czym rozłożyła je tak że kciuk i palec wskazujący przeciwnej ręki były złączone.- Kontrola czynów!
Pod wpływem tego jutsu kruczowłosy nie mógł się poruszyć. Haruno nauczyła się tej techniki od Yamanaki która musiała to zrobić bo przegrała zakład. Kopnęła Uchihe który upadł na podłoże, powolnym krokiem podeszła tak żeby móc ułożyć swoją nogę na brzuchu kruczowłosego, po czym ponownie wyciągnęła miecz ustawiając go nad głową towarzysza:
- Nie pozwolę skrzywdzić swoich przyjaciół! – krzykła i już miała upuścić przedmiot gdy nagle poczuła że ktoś ją do siebie przytula i wytrąca miecz z ręki, co spowodowało brzdęk metalu. Gdy różowowłosa obróciła się spostrzegła oczy blondyna który był sprawcą tego wydarzenia:
- Wystarczy już Sakura-chan.
- Yhym.- westchnęła po czym odepchnęła niebieskookiego od siebie. Dopiero wtedy zauważył jak wielka była rana na brzuchu Haruno od zadanego ciosu mieczem.
- Czy..- powiedział pokazując na ranę.
- Nic mi nie jest.- powiedziała uśmiechając się i idąc ku przodowi. Powodowało to u niej wielki ból ale nie chciała martwić swojego przyjaciela, gdy była już przy ścianie areny krzyknęła- Kapitanie Yamato to koniec!
Po chwili drewniana arena znikła a wszyscy zobaczyli wynik bitwy, kapitan natychmiast zamknął Uchihę w drewnianej klatce. Wszyscy natychmiast podbiegli do niebieskookiego dziękując mu za ratunek. Hyuuga podbiegła do niego przytulając go mocno do siebie płacząc przy tym. Ludzie cieszyli się że ich bohater żyje.
- Bohater wioski!
- Nieśmiertelny!
Te i inne komentarze słyszała zielonooka przechodząc bokiem tak aby nikt jej nie zauważył. Nie chciała aby ktoś widział ją w takim stanie. Cieszyła się że w końcu ktoś zauważył niebieskookiego. Wyciągła swój miecz z ziemi i schowała do kabury. Zaczęła iść w kierunku centrum wioski.
- Sakura? Gdzie się wybierasz?- zapytał Yamato pilnując kruczowłosego w drewnianej klatce.
- Do domu, jeżeli coś z niego zostało.- odpowiedziała i skierowała się w stronę domu.
- A Naruto?
- Ma swoje święto..- powiedziała nie odwracając się. Kątem oka zauważył ją blondyn który wysłuchiwał wszystkich pochwał z niemałym uśmiechem. Po czym przytulił się do Hyuugi:
- „Sakura-chan”.
Po paru miesiącach nadal trwało sprzątanie po skutkach wojny, już kilkanaście domów zostało odbudowanych, paręnaście pogrzebów także już się odbyło. Uczniowie akademii, seneie oraz inni mieszkańcy w tym Uzumaki odbudowywał swój dom, gdy nagle spostrzegł zielonooką z trzema wielkimi pudłami.
- Hej Sakura-chan!
- O cześć- powiedziała wyłaniając się zza pudeł i czym prędzej przemierzając obok domu blondyna- Naruto!
- „Hmmm? Co się jej stało?”- pomyślał odprowadzając ją wzrokiem, gdy nagle podszedł do niego właściciel Ichiraku. 



Oto kolejna część opowiadania :) Musicie mi wybaczyć ale nie umiem za bardzo opisywać walki:P Życzę wszystkim Wesołych Świąt :D Wesołego jajka i mokrego albo w śnieżki granego śmingusa!