Haruno nadal przyglądała się dwóm towarzyszom, nie chciała
aby którykolwiek z nich cierpiał. Determinacji w ich oczach mogła im
pozazdrościć. Spojrzała na swoją dłoń kumulując jeszcze nieco zielonej chakry.
- „Mam jeszcze trochę
chakry”- rozpoczęła swoje rozmyślania- „Pomogła
bym Ci ale pewnie znowu bym tylko przeszkadzała”.
Po chwili spojrzała na kruczowłosego, który przepełniony był
nienawiścią do każdego.
- „Sasuke… Ci cię tak
zmieniło? Dlaczego chcesz zabić Naruto? Nie wiem już sama, kim jesteś. Ale na
pewno nie jesteś osobą którą kiedyś kochałam.”
Następnie spojrzała na niebieskookiego, gdyby nie ta
obietnica, zaoszczędziła by mu tylu nieszczęść.
- „Naruto… Jesteś
naprawdę kimś wyjątkowym”- pomyślała i uśmiechnęła się do siebie- „ mam nadzieję że jesteś szczęśliwy z Hinatą”
Nagle z rozmyślań wyrwał ją krzyk obu chłopców, którzy
nacierali na siebie z pełną mocą.
- Rasengan!
- Chidori!
Widząc ten widok zaczęła płakać, gdyby którekolwiek z nich
trafił w drugiego straciła by przyjaciół lecz gdy tylko kurz opadł zobaczyła
dwie postacie. Jedna była u góry a druga leżała na ziemi, jak się później
okazało górą był Uchiha. Stał on nad Uzumakim, jedną ręką dusił blondyna a
drugą ponownie aktywował chidori:
- Giń niedojdo!
Wtedy rozległ się głośny huk, sprawcą takiego wielkiego
hałasu była różowowłosa która wymierzyła potężny cios w stronę wroga.
Kruczowłosy leżał na ziemi przyparty przez zielonooką. Niebieskooki patrzył z
niedowierzaniem na dyszącą Haruno.
- S..
- Cicho Naruto. Ja to dokończę. - Odpowiedziała Uzumakiemu i
uśmiechnęła się serdecznie w jego stronę. Jednym ruchem ręki wyciągła z kabury
połowę miecza który podarowała jej Tsunade. Po dodaniu do niego chakry zaczął
lśnić zielonym blaskiem. Uchiha widząc to natychmiast zaczął nacierać na
zielonooką, lecz gdy tylko jej miecz dotknął broni kruczowłosego ta rozpadła
się w drobny mak.
- Co do diabła?!- zapytał sharinganowiec patrząc na strzępy
swojej broni, a następnie przeniósł wzrok na zielonooką, która podeszła do
niego.
- To Twój koniec Sasuke.- powiedziała różowowłosa formując
ręce jak do modlitwy. Po czym rozłożyła je tak że kciuk i palec wskazujący
przeciwnej ręki były złączone.- Kontrola czynów!
Pod wpływem tego jutsu kruczowłosy nie mógł się poruszyć.
Haruno nauczyła się tej techniki od Yamanaki która musiała to zrobić bo
przegrała zakład. Kopnęła Uchihe który upadł na podłoże, powolnym krokiem
podeszła tak żeby móc ułożyć swoją nogę na brzuchu kruczowłosego, po czym
ponownie wyciągnęła miecz ustawiając go nad głową towarzysza:
- Nie pozwolę skrzywdzić swoich przyjaciół! – krzykła i już
miała upuścić przedmiot gdy nagle poczuła że ktoś ją do siebie przytula i
wytrąca miecz z ręki, co spowodowało brzdęk metalu. Gdy różowowłosa obróciła
się spostrzegła oczy blondyna który był sprawcą tego wydarzenia:
- Wystarczy już Sakura-chan.
- Yhym.- westchnęła po czym odepchnęła niebieskookiego od
siebie. Dopiero wtedy zauważył jak wielka była rana na brzuchu Haruno od
zadanego ciosu mieczem.
- Czy..- powiedział pokazując na ranę.
- Nic mi nie jest.- powiedziała uśmiechając się i idąc ku
przodowi. Powodowało to u niej wielki ból ale nie chciała martwić swojego
przyjaciela, gdy była już przy ścianie areny krzyknęła- Kapitanie Yamato to
koniec!
Po chwili drewniana arena znikła a wszyscy zobaczyli wynik
bitwy, kapitan natychmiast zamknął Uchihę w drewnianej klatce. Wszyscy
natychmiast podbiegli do niebieskookiego dziękując mu za ratunek. Hyuuga
podbiegła do niego przytulając go mocno do siebie płacząc przy tym. Ludzie
cieszyli się że ich bohater żyje.
- Bohater wioski!
- Nieśmiertelny!
Te i inne komentarze słyszała zielonooka przechodząc bokiem
tak aby nikt jej nie zauważył. Nie chciała aby ktoś widział ją w takim stanie.
Cieszyła się że w końcu ktoś zauważył niebieskookiego. Wyciągła swój miecz z
ziemi i schowała do kabury. Zaczęła iść w kierunku centrum wioski.
- Sakura? Gdzie się wybierasz?- zapytał Yamato pilnując
kruczowłosego w drewnianej klatce.
- Do domu, jeżeli coś z niego zostało.- odpowiedziała i
skierowała się w stronę domu.
- A Naruto?
- Ma swoje święto..- powiedziała nie odwracając się. Kątem
oka zauważył ją blondyn który wysłuchiwał wszystkich pochwał z niemałym
uśmiechem. Po czym przytulił się do Hyuugi:
- „Sakura-chan”.
Po paru miesiącach nadal trwało sprzątanie po skutkach
wojny, już kilkanaście domów zostało odbudowanych, paręnaście pogrzebów także
już się odbyło. Uczniowie akademii, seneie oraz inni mieszkańcy w tym Uzumaki
odbudowywał swój dom, gdy nagle spostrzegł zielonooką z trzema wielkimi
pudłami.
- Hej Sakura-chan!
- O cześć- powiedziała wyłaniając się zza pudeł i czym
prędzej przemierzając obok domu blondyna- Naruto!
- „Hmmm? Co się jej
stało?”- pomyślał odprowadzając ją wzrokiem, gdy nagle podszedł do niego
właściciel Ichiraku.
Oto kolejna część opowiadania :) Musicie mi
wybaczyć ale nie umiem za bardzo opisywać walki:P Życzę wszystkim
Wesołych Świąt :D Wesołego jajka i mokrego albo w śnieżki granego
śmingusa!