Pozdrawiam bardzo gorąco moich kochanych czytelników i komentatorów :)
- Widzę właśnie… - odpowiedziała poprawiając sobie okulary.-
Oni nie są zwykłymi przyjaciółmi…
- Uśmiechają się do siebie tak…. Tak inaczej… Coś tu
śmierdzi…
- To Ty Bolt… - powiedziała żeby mu dogryźć po czym
dokończyła – Będziemy ich śledzić.
Po chwili lekcje dobiegły końca, rozległ się dzwonek który
oznajmiał już koniec zajęć. Dzieciaki szybko wybiegły z Sali ponieważ była to
ich ostatnia lekcja, po czym podążyły do domu. W klasie została tylko
różowowłosa i blondyn, którzy rozmawiali ze sobą o wczorajszym wieczorze. Po chwili zielonooka
wstała po czym już miała iść do domu kiedy to odezwał się niebieskooki łapiąc
ją za ramię:
- Idziesz już do domu?
- Musze jeszcze zanieść dokumenty do sekretariatu. –
odpowiedziała ukazując stertę dokumentów - A
co?
- Może by tak spacer?
- Nie za dużo czasu spędzasz ze mną?? – zapytała spoglądając
na niego, uśmiechając się.
- No coś Ty! – krzyknął po czym razem podążyli odnieść
dokumenty a następnie wyszli z budynku akademii a zaraz za nimi w większej
odległości podążały ich dzieci.
Szli powolnym krokiem przed siebie w stronę parku tam gdzie
przebywali wczoraj. Podczas spaceru rozmawiali o różnych rzeczach, które ich
trapiły. Sarada i Bolt w ciszy przysłuchiwali się rozmowie, bo byli ciekawi co
jeszcze usłyszą. Po chwili Hokage i zielonooka dotarli do wyznaczonego miejsca,
i stanęli naprzeciwko siebie. Nikt nie przypuszczał że przyszli tu właśnie po
to by urządzić sobie mały sparing tak jak przed laty:
- No to co zaczynamy! – krzyknęła Haruno zacierając dłonie.
- Heh biegnę! – krzyknął zbliżając się do różowowłosej. Po
czym utworzył kilkanaście swoich wiernych kopii, które okrążyły kunoichi.
Haruno od razu wiedziała co robić skupiła swoją chakrę w dłoni po czym z
impetem uderzyła o podłoże które w parę sekund rozpadło się w drobne kawałki
odlatujące na sporą odległość, raniąc klony blondyna. Lecz prawdziwego nie było
wśród nich, zielonooka zamknęła oczy i nasłuchiwała z której strony nadleci niebieskooki. Okazało
się że był on nad nią, w mgnieniu oka zeskoczył na koleżankę która rozpłynęła
się w gęstej mgle.
- Klon?!
Gdy blondyn rozglądał się wokoło, mały blondynek i
czarnowłosa podziwiali walkę lecz po chwili znudziła się im i postanowili
wrócić do centrum wioski. Zauważył to Uzumaki, który stracił na chwilę
koncentrację i nie zorientował się że Haruno jest tuż przed nim. Zielonooka już
miała uderzyć z pełnym impetem w blondyna, lecz w ostatniej chwili
dezaktywowała chakrę i uderzyła go tylko pięścią. Uzumaki złapał się za brzuch
po czym upadł na ziemię. Haruno stanęła naprzeciw niego i podała mu dłoń:
- Nic Ci nie jest??
- Nie… - odpowiedział dysząc, po czym dodał – Widziałem tu
Bolta i Sarade.
- Co tu robili?!
- Śledzili nas… Ale teraz nie wyczuwam ich chakry.
- Uff to dobrze… - odetchnęła różowowłosa z ulgą. – Ok kładź
się tu pod drzewem, uleczę tą ranę na brzuchu.
- Już się robi! – krzyknął po czym zrobił tak jak nakazała
mu zielonooka. Haruno ostrożnie rozsunęła pomarańczowo-czarną bluzę blondyna,
po czym uniosła lekko do góry koszulkę niebieskookiego. Ułożyła swoje dłonie
nad jego brzuchem, i zaczęła uleczać ranę blondyna.
- Szczęściara. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Mówiłeś mi to ostatnio! O co chodzi?!
- No bo … Powiedziałaś że dziewczyna którą kocham jest
szczęściarą. – powiedział uśmiechając się szeroko. – A to Ty jesteś tą
szczęściarą.
- Hę?!
- Kocham Cię Sakura-chan! – krzyknął zadowolony na cały
park. – Zawsze Cię kochałem.
- Ja…. ja… – krzyknęła zaciskając oczy by nie pozwolić łzom
spłynąć po jej policzkach.
- No co…. Ty?
- Też Cię kocham idioto… - powiedziała uśmiechając się
szeroko do niebieskookiego.
- Heh. – westchnął po czym ułożył dłonie na plecach
dziewczyny ta lekko się speszyła lecz blondyn nie rezygnował, uniósł lekko
podkoszulek swojej koleżanki.
- Co Ty wyrabiasz?!
- Też będę Cię leczył. – odpowiedział wystawiając język.
I tak właśnie, blondyn i różowowłosa spędzili ze sobą upojną
noc. Nikt im nie przeszkadzał, ponieważ przenieśli się za pomocą jutsu do dawnego mieszkania Uzumakiego które już od lat
stało puste. Zielonooka jak i Naruto, czuli że są przeznaczeni dla siebie. Nic
nie było w stanie ich rozdzielić, ich usta spotykały się ze sobą, ciało
przylegało do ciała. Chcieli być blisko siebie już na zawsze, kochali się jak
nigdy dotąd. Ich uczucie rozkwitało nawet po ślubie ze swoimi partnerami. Chcieli
by chociaż raz cofnąć czas i podjąć dobre decyzje, powiedzieć sobie o tych
uczuciach które siedziały w nich od początku znajomości. Lecz nic co dobre nie
trwa wiecznie, każdy z nich musiał rozejść się do swojego domu by nikt się nie
domyślił.
***
Minęło sporo czasu, jakieś dwa tygodnie od tamtych wydarzeń.
Życie w wiosce toczyło się w jak najlepszym porządku, wszystko pozostawało bez
zmian. Sasuke jak i Hinata, nie dowiedzieli się o zdradzie swoich partnerów,
którzy wszystko bardzo dobrze ukrywali. Lecz coś zmieniło się w zachowaniu
Sakury od tamtych wspaniałych dla niej dni. Unikała ona niebieskookiego, jakby
wiedziała że postąpiła źle i nie chciała go więcej spotkać by nie popełnić tego
błędu. I tak w przyszłości wszystko wyjdzie na jaw, niestety na to nie miała
wpływu. Przemierzała ona kręte uliczki Konohy, w poszukiwaniu Świerzych warzyw
do sałatki którą miała przyrządzić Saradzie. Pech chciał że w połowie drogi
spotkała blondyna, który chciał się z nią przywitać ale ona przyspieszyła kroku
udając że nie widzi swojego przyjaciela. Lecz ten nie poddawał się i stanął
naprzeciwko swojej kunoichi:
- Co się z Tobą dzieje?
- Nic takiego, żyje sobie. – odpowiedziała uśmiechając się
sztucznie, nie patrząc w oczy blondynowi.
- Widzę że coś jest nie tak Sakura-chan… - zaczął układając
dłonie na barkach Haruno. – Jesteś blada.
- Ehh…. – westchnęła oddychając głęboko, nie mogąc nabrać
powietrza. – Słabo mi…
- Chodźmy po wodę… - powiedział biorąc różowowłosą na
barana. – Musisz się napić…
Niebieskooki pędził co tchu by znaleźć jakieś mieszkanie w
którym to Haruno dostała by świeżej zimnej wody by ochłodzić swój organizm.
Lecz niestety większość drzwi była zamknięta, ponieważ był festyn w innej
wiosce na który niektórzy mieszkańcy się wybrali. W końcu na obrzeżach wioski
obok parku, otworzyła im kobieta która ubrana była w różowy fartuch. Okazało
się że gospodynią która ich przyjęła była Karin, dziewczyna o czerwonych
włosach oraz tego samego koloru oczach. Na jej nosie spoczywały czarne okulary.
- Co Was tu sprowadza??
- Potrzebuje szklanki wody… - powiedział pospiesznie Uzumaki
wchodząc do środka. Ułożył on ostrożnie Haruno na krześle po czym podszedł do
czerwonowłosej po szklankę wody.
- Co się jej dzieje??
- Zrobiło się jej słabo… - odpowiedział dając zielonookiej
łyk wody, ponieważ nie była w stanie złapać szklanki w swoją dłoń.
- Może jest w ciąży?
- Musiałabyś jej zapytać… Ja nie mam pojęcia…
-Ygh… - westchnęła budząca się zielonooka łapiąc się za
głowę, po czym rozglądnęła się wokoło. – Gdzie ja jestem??
- Jesteśmy u Karin… - odpowiedział niebieskooki przytrzymując
przyjaciółkę.
- Rozumiem… - zaczęła i spoglądnęła na koleżankę po czym
uśmiechnęła się szeroko. – Witaj Karin.
- Nie jesteś na mnie zła?? – zapytała podchodząc do niej .
- Niee. – odpowiedziała bez namysłu, i wstała opierając się
o stół. – Ehh już mi lepiej.
- Dasz radę iść sama?? – zapytał zmartwiony Uzumaki .
- Myślę że tak. Chodźmy już. – powiedziała podchodząc do
drzwi. Spojrzała na czerwonowłosą i dodała – Dziękuje za wszystko.
Po chwili wyszli z mieszkania czerwonookiej, po czym podążyli przed siebie w stronę ich
ulubionego parku. Szli w ciszy, Naruto cały czas spoglądał na zamyśloną Haruno,
która nad czymś intensywnie myślała. Widział że jest jeszcze słaba więc nie
chciał zaczynać rozmowy, dopóki ona sama się nie odezwie. Myślał nad tym czy
słowa Karin o ciąży mogły by być prawdziwe, czyżby Haruno miała urodzić Sasuke
drugie dziecko? To po co mówiła by że mnie kocha… W końcu po długich
rozmyślaniach Uzumakiego odezwała się jego przyjaciółka:
- Dziękuje Naruto…
- Nie ma sprawy Sakura-chan! – krzyknął zakładając ręce za
głowę. – Jesteś chora?