Ooo nie wiedziałam że mój blog jest tak odwiedzany :) Dziękuje Wam bardzo za komentarze, motywują mnie do powrotu na tego bloga :) Wczoraj na wykładzie napisalam nowy zarys fabuły one shota :P Ale kiedy go spisze na kompa to nie wiem bo czasu brak niestety... Ale ten one shot powinien trochę potrwać :P Nie wiem czy dokończę prawidłową historię bo za bardzo już jej nie pamiętam a nie chce jej zepsuć tak jak Kishi mange... Notki będą się pojawiać co sobotę :D Zapraszam do czytania!
-
Że co?! – krzyknęłam razem z blondynem nie spodziewając się takiej odpowiedzi
Haruno. Popatrzyliśmy na siebie po czym odwróciliśmy się w przeciwne strony.
Lecz po paru chwilach, zaczęliśmy zbierać się do domu. Podziękowaliśmy za
jedzenie i wyszliśmy z baru. Przemierzaliśmy kręte uliczki Konohy, znowu
zapadła między nami ta głupia cisza. I trwała aż do mieszkania Naruto, jego dom
był koloru ciemnego, był dość wysoko ułożony i nie wyglądał na to że jest nowy.
Weszliśmy do środka i oczywiście nie spodziewałam się czegoś innego po nim,
bałagan jakich mało. Tylko on mógł zrobić aż tak wielki nieporządek.
-
Witam Cię w moim mieszkaniu! – krzyknął pokazując mi cały swój pokój jakby był
co najmniej jakimś pałacem.
-
Dzięki. – powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha, nie dając po sobie
poznać że nie jestem zadowolona z takiego wielkiego bałaganu. – No to ja idę
spać.
W
pokoju znajdowało się tylko jedno wielkie dwuosobowe łóżko, więc od razu razem
z Kurumą zajęliśmy je całe. Było podobne do mojego, także skrzypiące i
drewniane. Od ściany do ściany rozciągały się sznury na pranie na których
wisiała noo bielizna blondyna. Za oknem był piękny widok na wyryte w skale
twarze Hokage. Co do pokoju znajdowała się tam jeszcze stara drewniana szafa,
jak i stolik oraz zielony, potargany dywan. Korzystając z chwili gdy blondyn
był w łazience, wzięłam w swoje dłonie zdjęcie teamu Uzumakiego. Miałam podobne
zdjęcie ze swoimi przyjaciółkami, więc na mojej twarzy pojawił się nieznaczny
uśmiech.
-
Co Cię tak rozśmieszyło na zdjęciu dattebyo? – zapytał niebieskooki wychodząc z
łazienki równocześnie wycierając głowę ręcznikiem, podchodząc do mnie.
-
Nic. – odpowiedziałam krótko po czym zapytałam – Ty kochasz Sakurę prawda?
-
Skąd to pytanie?! – krzyknął po czym zrobił się cały czerwony i odwrócił się
tyłem do mnie.
-
Oglądam to anime już wiele lat, i zauważyłam że coś między wami jest. –
powiedziałam układając zdjęcie z powrotem na blacie szafki nocnej.
-
To nie takie łatwe… - powiedział zrezygnowany siadając na brzegu łóżka. –
Kocham ją, ale ona kocha Sasuke. Tutaj nie jest to takie proste jak u Ciebie
pewnie.
-
To nieprawda! – zaprotestowałam – U mnie jest identycznie Naruto. Ludzie
kochają i będą to robić zawsze! Trzeba wygrzebać ją tylko spod gruzów śmieci i
uwierzyć w miłość! A tego Sakura właśnie nie zrobiła.
-
Sam już nie wiem. – skwitował po czym położył się na łóżku obok mnie co bardzo
mnie zdziwiło i natychmiast zaprotestowałam.
-
A co Ty wyczyniasz?!
-
No to moje łóżko! – krzyknął chcąc zwalić mnie z mebla.
-
Mowy nie ma żebyś tu spał! – krzyknęłam chwytając go za ręce i siłując się z
nim o wygodne łóżko.
-
Moje łóżko dattebyo!
-
No dobra. – powiedziałam po czym ustawiłam mu ultimatum, podeszłam do szafki i
wzięłam kredę po czym zaznaczyłam na łóżku granicę dokąd jest moja połowa a
dokąd jego. – I żebyś nie ważył się przekroczyć tej granicy bo inaczej marny
Twój los!
Po
jeszcze kilku sprzeczkach, zasnęliśmy. Nie dziwiłam się bo było już grubo po 4
w nocy więc musiałam streszczać się ze spaniem, ponieważ na 9 powinnam stawić
się w akademii. Noc przebiegła bez żadnych zakłóceń za wyjątkiem tego że
blondyn chyba z paręnaście razy naruszył moją i Kurumy przestrzeń osobistą, co skutkowało tym że
lądował na ziemi albo spychałam go na jego stronę łóżka. Gdy słońce zaglądało
już do pokoju, zaczęłam się powoli zbierać. Zeszłam z łóżka po czym podążyłam
do łazienki by jakoś doprowadzić się do ładu. Gdy byłam już wyszykowana i
gotowa, stanęłam przed drzwiami.
-
Kuruma idziemy! – krzyknęłam do kota, który w jednej chwili znalazł się przy
mnie. A niebieskookiego nawet mój krzyk nie ruszył, nadal spał twardym snem
śliniąc się przy okazji. Więc postanowiłam wyjść z hukiem. Gdy tylko wyszłam na
zewnątrz z całej siły trzasnęłam drzwiami, aż myślałam że cały ten budynek
rozleci się pod wpływem tego dźwięku. Jak tylko zrobiłam niebieskookiemu na
złość zaczęłam iść w dobrze znanym sobie kierunku, czyli do akademii ninja.
Dotarłam tam dość szybko, myślałam że zejdzie mi ciut dłużej, ale miałam czas
na podziwianie jej. Stara huśtawka Naruto, nadal tam była. Podeszłam do niej po
czym przejechałam dłonią po poszarpanych sznurkach przytrzymujących szeroką
deskę.
-
Lekcja! – krzyknął jeden z nauczycieli. U nas istnieje coś takiego jak dzwonek
a tutaj nauczyciele wołają nas na lekcje drąc się w niebogłosy. Podążyłam za
wszystkimi początkującymi do klasy, po czym zasiadłam w ostatniej ławce jak to
miałam w zwyczaju. Spoglądałam na członków swojej grupy, byli znacznie młodsi
niż ja i to o wiele. W końcu po sprawach organizacyjnych, sensei przeszedł do
lekcji.
-
Dzisiaj zobaczymy kto posługuje się jaką naturą… - powiedział nauczyciel
rozdając wszystkim uczniom małą białą karteczkę. Oglądnęłam ja z każdej strony
ale nie zauważyłam nic niezwykłego w tym przedmiocie. A nauczyciel kontynuował
– Teraz każdy i każda z Was skupi swoje myśli i energie by wydobyć chociaż
odrobinę chakry. Proszę połóżcie karteczki na dłoni i spróbujcie.
-
No dobra. – powiedziałam sama do siebie kładąc skrawek na dłoni, po czym
zamknęłam oczy by móc lepiej się skupić. Myślałam o swoim przepływie chakry, i
koncentrowałam ją na dłoni po chwili otworzyłam oczy i ujrzałam na skrawku
jakiś japoński znak lecz nie wiedziałam do końca co on oznacza. Spojrzałam
przed siebie w poszukiwaniu senseia po czym krzyknęłam by go przywołać –
Sensei!
W
momencie zjawił się przy mnie, pokazałam mu mały skrawek. Zaczął oglądać go z
każdej strony, był zdumiony że tak szybko wydobyłam odrobinę chakry z siebie bo
niektóre inne dzieci nie mogły tego zrobić. Sensei podarował mi z powrotem
kartkę, po czym ułożył mi dłoń na ramieniu mówiąc:
-
To jest natura wiatru Miyuu.
-
Natura wiatru? – pomyślałam i
spojrzałam na znaczek. – To jest ten
żywioł co ma poniekąd Naruto.
Po
15 minutach wszyscy zdążyli wydobyć odrobinę chakry, więc teraz nadszedł czas
na pochwalenie się swoim żywiołem. Sensei zasiadł za biurkiem, wziął kartkę po
czym zaczął zapisywać wszystkie żywioły danych osób. Na ostatku był mój szereg
wymieniając kolejno żywioły:
-
Ogień!
-
Woda!
-
Ziemia!
-
Wiatr! – krzyknęłam zadowolona bo jako jedyna miałam ten żywioł, słyszałam że
podobno jest mało spotykany więc cieszyłam się z tego że go posiadam. Podniosłam
triumfalnie pięść do góry po czym uśmiechnęłam się szeroko. Następnie sensei
zaczął odczytywać drużyny, ja nie należałam do żadnej ponieważ miałam
indywidualne, szybkie nauczanie by przechytrzyć mojego wroga. Po wyczytaniu
drużyn mogłam iść spokojnie z zajęć. Gdy wyszłam na zewnątrz, spojrzałam przed
siebie i zauważyłam tam blondyna który siedział na huśtawce. Podeszłam do niego
bliżej po czym spostrzegłam że śpi, postanowiłam coś z tym zrobić:
-
Naruto!!!! – krzyknęłam po czym niebieskooki aż podskoczył na drzewo chwytając
kunai w dłoń i poszukując źródła tego głośnego dźwięku rozglądał się wokoło. Po
chwili już wiedział kto był taki dowcipny.
-
Miyuu!! – odkrzyknął lądując naprzeciw mnie, lecz gniew szybko mu minął
ponieważ bardzo ale to bardzo chciał się dowiedzieć jaki posiadam żywioł
chakry. – A więc ?? Powiedz powiedz!
-
Mam żywioł wiatru. – powiedziałam zadowolona, uśmiechając się od ucha do ucha.
-
Moja dziewczynka dattebyo! – krzyknął przytulając mnie bez zastanowienia po
czym spoczęły na nas wszystkie oczy uczniów z akademii. A ja stałam jak wryta,
nie wiedząc co odpowiedzieć i uczynić.
Super notka ! Naruto i Sakura .. ta wieź, która zawsze była trudna do wyjasnienia!! Historia super! Jestem ciekawa z kim musisz walczyć hahah :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
"Moja dziewczynka dattebyo!" Haha cały Naruto :D ciekawe co będzie dalej i nie przestawaj pisać bo to co piszesz jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to sie pisze Dattebayo czy Dattebyo?
Dattebayo :P Ale nawet nie zauważyłam tego błędu xD Pisałam dawno te notki więc mogą w niej być jakieś pomyłki :) Gomen :)
UsuńNotka bardzo ciekawa i wciągająca :D Z niecierpliwością czekamy na następną :) Życzymy ci wielkiej weny i wielkiego powrotu na bloga :D Pozdrawiamy Patty i Paula.
OdpowiedzUsuń