sobota, 31 października 2015

7. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.

Hejka wszystkim :) Przepraszam za dzień opóźnienia w notkach ale już się poprawiam. Niestety wena mnie opuszcza z minuty na minutę więc jak coś w notce nie wyszło to wielkie gomen. Starałam się jak mogłam ale jakoś nie mogłam znaleźć pomysłu na środek opowiadania ;) Koniec mam już wymyślony a tak się złożyło że musiałam nieco pozmieniać fabułę. :P Ale już koniec mojego gadania przejdźmy do notki ;) Miłego czytania ;) Proszę o komentarze jak zawsze ;) 






" Jeden uśmiech może... zacząć przyjaźń.
Jedno słowo może... skończyć kłótnie.
Jedna osoba może... zmienić całe Twoje życie."




- A co ja mam niby dla Panny Haruno zrobić? – zapytał ukazując zaciekawiony wyraz twarzy.
- Uśmiechnij się. – powiedziała promiennie – Tak jak dawniej.
- He?
- No proszę….. Czy proszę o tak dużo?? – zrobiła maślane oczy w stronę blondyna. – Bo z Tobą nie pójdę a już ciemno.
- No niech Ci będzie. – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha lekko przechylając głowę na bok. Uśmiechał się po raz pierwszy od dłuższego czasu tak naprawdę, widać było że ten uśmiech był prosto z jego serca. 
Nawet nie pomyślał że Haruno rozpala w nim uczucia na nowo. Różowowłosa na ten widok także uśmiechnęła się w jego stronę lekko mrużąc oczy.
-No! – krzyknęła po chwili kunoichi krzyżując ręce. – I tak ma być zawsze! – po czym dodała – Dattebayo!
- Ej! Nie kradnij mojego dattebayo! – krzyknął robiąc naburmuszoną minę, patrząc z byka na przyjaciółkę.
- „Mój kochany Naruto”. – uśmiechnęła się do siebie, po czym wystawiła język w stronę swojego przyjaciela i powiedziała – Ojoj psyklo mi ale od dziś dattebayo jest moje!
- No to ja zabieram shannaro! – krzyknął ukazując pioruny w oczach.
- Heh. – pisnęła wyskakując ku górze. Cieszyła się że w końcu mogła się podroczyć ze swoim przyjacielem.
- Ehhh – westchnął – Przez te uczucia znowu będę słabeuszem… - opuścił głowę w dół.
- Nie będziesz, gwarantuje Ci to. – powiedziała po czym wzięła opaskę i oddała ją niebieskookiemu. – To uczucia dają potężną siłę.
- Powiedzmy że Ci uwierzę… - odpowiedział zawiązując delikatnie tkaninę na oczach zielonookiej.
- Powiedzmy że Ci zaufam. – powiedziała wystawiając język.
- No to chodźmy! – krzyknął biorąc różowowłosą na ręce, po czym wyskoczył przez okno. Haruno nie wiedziała dokąd zmierza jej blondwłosy przyjaciel. Ale postanowiła mu zaufać jemu jednemu mogła. Uzumaki skakał z jednego dachu na drugi, uważając na śliskie dachówki, którymi pokryte były mieszkania. W końcu po dłuższej chwili niebieskooki przestał skakać. Zatrzymał się i postawił Haruno na „ziemi” po czym powoli rozwiązał supeł trzymający opaskę na oczach kunoichi. Różowowłosa ujrzała przed sobą całą panoramę Konohy, wszystkie budynki, małe kropeczki, którymi byli ludzie, małe świecące się lampki w mieszkaniach. Co najważniejsze patrząc w niebo widziała lśniący ogromny księżyc oraz małe błyszczące punkty. 
 
Dopiero po chwili zorientowała się w jakim miejscu się znajduje. Spojrzała na niebieskookiego i krzyknęła:
- Jesteśmy na głowie któregoś Hokage??
- Tak. – oznajmił – A dokładniej na nosie mojego ojca.
- Na nosie Minato?!
- A wolisz na nosie kogoś innego? – zapytał śmiejąc się w jej stronę, ukazując białe ząbki.
- Idiota! – szturchnęła kompana – To usiądźmy chociaż na jego włosach…
- Przecież są szpiczaste.
- Tak jak i Twoje. – powiedziała mierzwiąc jego blond czuprynę.
- Ale moje są krótsze. – powiedział siadając na podłożu, biorąc kosmyk swoich włosów w palce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? – zapytała siadając przed nim tyłem.
- Chce Ci wynagrodzić to że tyle na mnie czekałaś. – odpowiedział ciepłym głosem wpatrując się w gwiazdy. – Oraz to że po przybyciu do wioski nie przywitałem się jak należy.
- Nie trzeba było przecież wybaczyłam Ci. – odpowiedziała odwracając twarz w jego kierunku. W tym momencie ich oczy się spotkały i nastała cisza. Słyszeć można było tylko koncert małych świerszczy i bicie ich serc. Dostrzec można było lekkie zdenerwowanie blondyna, który nie wiedział co zrobi koleżanka. Przeniósł wzrok z koleżanki w ziemię.  Kunoichi przybliżyła się do niego. Uniosła dłoń ku górze, i ułożyła ją na policzku Uzumakiego. Spojrzała na przyjaciela raz jeszcze, tak to był jej dawny Naruto – niebieskooki głupkowaty blondyn ze ślicznymi rysami na policzkach, który był w stanie oddać za nią życie. Po chwili zbliżyła swoje usta w kierunku jego twarzy i pocałowała go delikatnie w policzek. 
 
- Dziękuje Naruto. – wyszeptała kierując wzrok w bok.
- Co to było? – zapytał zdezorientowany. Dotknął swojego policzka, spojrzał na nią – rumieniła się! Sakura –chan się zarumieniła?! W jego towarzystwie? Niemożliwe! Wiele pytań kłębiło się w jego głowie w tym momencie.
- Podziękowanie idioto. – powiedziała miło, nadal odwrócona w jego stronę. Czekała na jakiś gest ze strony niebieskookiego – przytulenie, całus. Ale niestety nic takiego się nie stało. Uzumaki nadal patrzył w bok, wiedział że jak spojrzy na Haruno może się nie opanować. Nadal gdzieś w głębi siebie nie mógł się przełamać co do uczuć. Jego serce coraz bardziej pokazywało co tak naprawdę czuł do kunoichi. Nie chciał tego ukazywać, nie w tej chwili.
- Naruto. – kiedy usłyszał swoje imię wyrwał się ze swoich przemyśleń.
- Sakura –chan… - westchnął. – Trochę się zamyśliłem.
- Zauważyłam.
- Wiesz że jutro muszę wrócić do siebie prawda?  - zapytał patrząc na kunoichi.
- Dlaczego?
- Jesteś już zdrowa, poradzisz sobie. – odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Będziesz siedział sam? W domu?
- Pewnie babunia wyśle mnie do kolejnego chorego. Bo teraz tylko to mogę robić… - odpowiedział robiąc smutną minę.
- Pewnie do Hinaty… - burknęła ukazując swoje niezadowolenie, lecz usłyszał to blondyn.
- Jesteś zazdrosna? – zapytał robiąc zaciekawioną minę.
- Nie. – odwróciła wzrok.
- Naprawdę jesteś zazdrosna! – krzyknął ustawiając twarz naprzeciw Haruno.
- Nie nie jestem! – krzyknęła odpychając niebieskookiego.
- Nie kłam….. – powiedział poważnym tonem głosu.
- No dobra niech Ci będzie! Trochę jestem ! – krzyknęła opuszczając ręce w dół. – Tylko już mnie nie wnerwiaj!
- Hah wygrałem! Wygrałem! – krzyczał na całą Konohę, po chwili położył się na ziemi podziwiając gwiazdy nad sobą.
- Ale tylko ten jeden raz. – powiedziała pojawiając się nad nim.
- Złaź! – krzyknął chcąc wstać z ziemi, lecz różowowłosa uniemożliwiała mu to.
- Nie. Tu już nie wygrasz!
- A właśnie że znowu wygram! – powiedział po czym zaczął łaskotać kunoichi po brzuchu. Zaczęła śmiać się w niebogłosy i po chwili zeszła z Uzumakiego.
- Idiota! – krzyknęła obrażona.
- Oj no nie obrażaj się. – poczochrał włosy Haruno.
- Zabije Cię pewnego dnia, bo…… - nie zdążyła dokończyć wypowiedzi, ponieważ blondyn wziął ją delikatnie za dłoń po czym oboje zniknęli we mgle i pojawili się w mieszkaniu zielonookiej. Naruto puścił rękę dziewczyny po czym oddalił się nieco w głąb budynku.
- bo… - chciała dokończyć lecz zdziwiło ją to że była już w domu. Spojrzała zszokowana na blondyna. – Naruto? To to?
- Nic takiego idź spać. – powiedział wychodząc z pokoju. – Już późno!
- Ale…..
- Dobranoc! – krzyknął znikając w ciemnym korytarzu.
- Dobranoc… - burknęła zielonooka, po czym przebrała się w piżamę i wskoczyła pod milutką kołderkę na której już wcześniej spał Totoro. Lecz cały ten hałas obudził biednego kotka, a dopiero w tym momencie różowowłosa dostrzegła futrzaka.
- Totoro! Co ty robisz na moim łóżku? – zapytała zwierzaka dotykając jego nosa.
 
- Meow! – miauknął po czym zeskoczył z łóżka. Dumnie kroczył przed siebie nawet nie oglądając się na Haruno. Kątem oka zauważyła że kot zmierza w kierunku pokoju niebieskookiego.
- Ehhh i zostałam sama… - odwróciła się na bok po czym zasnęła błogim snem wtulona w poduszkę.
***
 
W tym samym momencie późną nocą, w kryjówce Orochimaru, która znajdowała się z dala od Konohy, odbywała się poważna rozmowa między Sasuke, Karin a Sugeitsu. Siedzieli oni na fotelach ułożonych w okrąg a w środku ułożony był okrągły stolik na którym leżały kunaie. Kruczowłosy spojrzał na swojego kompana który siedział nieopodal Karin, bawił się jakąś gałązką co denerwowało Uchihę.
- Sugeitsu! Przestań w końcu…
- A co ja niby takiego robie?! – spojrzał na sharinganowca.
- Denerwujesz ludzi! – krzyknęła Karin, uderzając kolegę w głowę.
- Uspokójcie się. – powiedział stanowczo kruczowłosy. – Musimy pogadać.
- O tej Twojej Sakurze?
- Zamknij się Sugeitsu! – ponownie krzyknęła czerwonowłosa dusząc kompana.
- Powiedz jej coś!!
- Ehhh z kim ja przebywam – powiedział wstając z fotela.
- Dobra już się uspokajamy. – skwitowała Karin – Po co Ci wgl ta Haruno??



czwartek, 8 października 2015

6. Rozbudź we mnie uczucia na nowo.


Hejka :) Witam wszystkich :) Miałam nie wstawiać dzisiaj tej notki ponieważ nie chciało mi się jej pisać ale w końcu wzięłam się za siebie i napisałam :P Może być nieco nudna i krótka, no ale może Wam się spodoba ;) Zapraszam na kolejną notkę, oraz do jej komentowania bo jak wiecie komentarze to taki napęd dla mnie do pisania ;) Pozdrawiam!


"Przychodzi w życiu moment, kiedy zaczyna do nas dochodzić, że zależy nam na kimś za bardzo... Stanowczo za bardzo..."


- Chodź. – powiedział spokojnie podnosząc różowowłosą, a ta rozzłościła się i uderzyła blodnyna w bark tworząc ogromnego siniaka. Niebieskooki widząc zachowanie przyjaciółki postanowił działać. – Tajuu Kage Bushin no Jutsu!


Po wypowiedzeniu tych słów wokół zielonookiej ustawiły się wierne kopie niebieskookiego. Klony stojące z przodu chwyciły Haruno za nogi, natomiast te co stały z tyłu za ręce. Uzumaki pożegnał się z resztą imprezowiczów po czym wyszedł wraz z wyprowadzaną przez jego klony różowowłosą. Na początku zielonooka zaczęła wyrywać się ze wszystkich swoich sił z uścisku blondynów ale na marne, więc z biegiem czasu zaczęła się uspokajać. Niebieskooki szedł w ciszy, kiedy jego przyjaciółka przeklinała jego osobę od czasu do czasu. Gdy dotarli do parku, gdzie nie było żadnej żywej duszy ponieważ był to środek nocy, odezwała się różowowłosa:
- Naruto możesz mnie już puścić?
- A uspokoiłaś się już w końcu? – zapytał odwracając się w jej stronę lecz nie patrząc na nią.
- Tak. – westchnęła opuszczając głowę w geście rezygnacji. – Będę już grzeczna.
- Obiecujesz?
- Tak. Przecież powiedziałam! – krzyknęła trochę się nie kontrolując lecz chwilę później powiedziała już nieco spokojniejszym tonem głosu – Ale będziesz musiał mi pomóc iść bo trochę mi się kręci w głowie i …
- I?
- Widzę Ciebie w większej ilości…  - powiedziała mrugając parokrotnie oczami.


- To Kage Bushin… - powiedział podśmiechując się pod nosem.
- Nie śmiej się ze mnie!
- Podobno miałaś być już grzeczna… - odwrócił się na pięcie.
- Ej!! No oki oki! – krzyknęła a niebieskooki dezaktywował jutsu po czym klony rozpłynęły się w gęstym dymie. Skrzyżowała dłonie na piersiach po czym upadła na ziemię, siadając na niej. Uzumaki podszedł do niej i chwycił ją pod rękę, bez słowa. Ona chwiejąc się  na nogach wstała i zaczęła iść przed siebie. Swoje kroki kierowali w stronę domu zielonookiej, lecz nie dotarli tam szybko ponieważ różowowłosej zrobiło się niedobrze i zatrzymali się na ławce nieopodal. Kunoichi nie była w najlepszym stanie: mdliło ją, bolała ją głowa jak i wszystkie mięśnie oraz zabandażowane dłonie. Blondyn nie dawał po sobie poznać tego że martwił się o swoją przyjaciółkę, która schlała się prawie do nieprzytomności. A także był zły za to że porządnie oberwał od niej prawym sierpowym przez co został jeszcze ślad, po którym się pomasował. Siadając na ławce zielonooka stwierdziła:
- Mogłam tyle nie pić – chwyciła się za głowę.
- Też tak myślę. – powiedział. Na jego twarzy dało się spostrzec lekki uśmiech. – Idziemy dalej?
- Tak chodźmy to już niedaleko. – odpowiedziała, po czym podniosła się z ławki. Chciała podziękować niebieskookiemu za to że pilnował ją na tej imprezie za każdy nawet mały gest, a nawet za to że musiał ją wynieść z imprezy. Wybiegła koślawo przed niego i stanęła nieruchomo.
- Stało się coś? – zapytał nie wiedząc o co chodzi.
- Dziękuje. – powiedziała wyciągając zabandażowane ręce przed siebie. Bała się że jeżeli za bardzo zbliży się do blondyna, na nowo może wezbrać w nim złość, dlatego chciała poczekać na jego reakcję. Uzumaki uśmiechnął się promiennie, tak jak nigdy wcześniej, po czym przytulił delikatnie do siebie przyjaciółkę, która wtuliła się w niego niczym w poduszkę. Niebieskooki nadal był zdziwiony zachowaniem przyjaciółki, lecz teraz liczyła się ta chwila, w której jego temperamentna koleżanka która za każdą głupotę w dzieciństwie by go zabiła teraz domaga się przytulenia.


 W końcu po długiej ciszy odezwał się chłopak:
- Nie ma za co Sakura-chan.
- „Sakura-chan?” – jej imię przemknęło przez jej myśli już dawno tak do niej nie mówił. – Chodźmy do domu. – odsunęła się od niego, po czym poszła zadowolona przodem a zaraz za nią szedł Uzumaki. Gdy dotarli w końcu do domu, Haruno od razu udała się do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Niebieskooki także po zdjęciu z siebie ubrań i przebraniu się przykrył się ciepłym kocem po czym odpłynął w krainę snów.

***
Dni mijały szybko, blondyn z każdą chwilą coraz bardziej zbliżał się do swojej przyjaciółki. Ich relacja nie była już taka jak w dniu jego przybycia. To było coś więcej, niż zwykła relacja przyjaciel – przyjaciółka. W dzisiejszym dniu miało odbyć się ściągnięcie opatrunku z dłoni Haruno. Punkt 10, nasza dwójka znajdowała się w szpitalu. Siedzieli na krzesłach oczekując na lekarza, który miał wykonać swoje zadanie. Po chwili z pobliskiego pomieszczenia wychyliła się blondynka o brązowych tęczówkach, w poszukiwaniu osoby zielonookiej:
- Sakura!
- Hokage-sama… Stało się coś?
- Nie. Widzę że jesteś w jednym kawałku więc blondyn się spisał. – powiedziała podśmiechując się w ich stronę.
- Przecież ja umiem chronić ludzi! – krzyknął oburzony niebieskooki.
- O! Widzę że komuś wróciły jakieś uczucia. – powiedziała kpiąco brązowooka.
- Ej babuniu przesadzasz. – powiedział naburmuszony.
- Co Cię tak zmieniło??
- Nic… - odwrócił się na pięcie.
- Ehh i znowu ten bezuczuciowiec…. – westchnęła różowowłosa.
- No dobra dosyć tego, chodź Sakura zdejmiemy to w końcu. – spojrzała na niebieskookiego. – Jak Ci to zdejmę to porządnie mu przywal za te wszystkie czasy może się opamięta… -  Uzumaki słysząc to spojrzał kontem oka na przyjaciółkę i zapytał.
- Pójdziesz sama?
- Tak! Nie jestem dzieckiem! 


Po upływie 15 minut Haruno wyszła zadowolona z gabinetu. Na jej dłoniach nie było ani śladu po chakrze Kyuubiego. Podeszła do rejestracji by móc podpisać niezbędne dokumenty, a następnie wraz z Uzumakim wyszła z budynku. Mimo że ich relacje nieco uległy zmianie blodnyn nadal pozostawał niewzruszony jeżeli chodziło o relacje międzyludzkie. Ale w dzisiejszym dniu cieszyła się że już może samodzielnie funkcjonować.
- Hah! Są już zdrowe patrz patrz! – krzyknęła pokazując światu swoje dłonie.
- Widzę… - wymamrał. – Chwalisz się nimi już od wyjścia ze szpitala…
- Naruto-kun! Sakura-san! – krzyczała z daleka postać która biegła w stronę naszej dwójki, jak się po chwili okazało była to granatowłosa kunoichi i białych oczach. – Hinata Hyuuga.
- Co się stało Hinata? – zapytał zaciekawiony niebieskooki, podchodząc bliżej do dziewczyny.
- Akamaru wpadł do przepaści i nie możemy go z stamtąd wydostać.
- I jak Naruto ma Wam tu niby pomóc? – zapytała zażenowana zielonooka.
- Jako jedyny może wykonać Tajuu Kage Bushin i myśleliśmy że takim sposobem uda się nam go wydostać.  – wytłumaczyła nieśmiało granatowłosa.
- No to chętnie pomogę. – powiedział promiennie uśmiechając się w jej stronę.
- „ Przecież jak zaraz ją trzepnę to nic z niej nie zostanie!” – krzyczała w duchu Haruno, nawet nie słyszała wołania Uzumakiego.
- Sakura! Sakura-chan!
- Co?! – odkrzyknęła obrażona.
- Idziesz z nami? – kunoichi spojrzała na niebieskookiego a następnie przeniosła wzrok na białooką po czym odwróciła się na piecie. – Nie! – kierowała się w stronę swojego domu. Całą drogę kipiała ze złości, jak on mógł tam po prostu z nią tam pójść? No w sumie Akamaru miał kłopoty no ale jakby Naruto nie było to co by zrobili?! Grrrr…. Coraz bardziej zaczynała ją denerwować postać granatowłosej. Przekręciła kluczyk w drzwiach, i popchnęła je by wejść do środka. Skierowała swoje kroki w kierunku pokoju dziennego w którym wdrapała się na parapet okna i tam usiadła oczekując na niebieskookiego. Oparła brodę o swoje nogi, które podsunęła do siebie. Spojrzała na wprost, zauważyła tam stare zdjęcie teamu 7. Zeszła powoli z okna po czym podeszła do szafki na której stał przedmiot. Wzięła przedmiot w swoje dłonie i ułożyła się na łóżku.
- „ Coś ty ze mną zrobił…” – pomyślała patrząc na postać naburmuszonego blondyna na zdjęciu, a następnie przeniosła wzrok na postać kruczowłosego. – „Przerażasz mnie… Chcesz wykorzystać do paskudnych rzeczy… Co się z Tobą stało…”
Gdy tak rozmyślała nad swoimi kompanami z drużyny – zasnęła. Była zmęczona denerwowaniem się na swojego przyjaciela. Nagle usłyszała brzdęk na parterze, przetarła oczy – nie wiedziała ile tak naprawdę spała, lecz blondyna nadal nie było w domu, wtem brzdęk rozległ się po raz drugi z nerwów wypuściła zdjęcie z rąk, chciała je złapać lecz już nie zdążyła. Ramka wraz ze zdjęciem upadła na ziemię lecz nie rozbiła się, pękła szybka w taki sposób że rozdzieliła postac czarnookiego od naszej dwójki. Haruno zeszła z łóżka po czym ponownie wzięła zdjęcie w swoje dłonie. Zauważyła na nim ryse. Przejechała wskazującym palcem po szybce, wtem do pokoju wszedł niebieskooki.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał patrząc na postać Haruno.
- Nie… Zdjęcie wypadło mi z rąk. – uniosła ramkę do góry.
- Trzeba wymienić szybę. – powiedział biorąc przedmiot w swoje dłonie. Wtedy zauważył coś niepokojącego. – Ta rysa przeszła w taki dziwny sposób…
- Jakby oddzielała nas od Sasuke. – powiedziała wstając i otrzepując się z kurzu.
- Spokojnie… To tylko przesąd. – odpowiedział kładąc swoją dłoń na jej barku.
- Ej ej! – krzyknęła uderzając w rękę niebieskookiego. Przypomniała sobie że jest obrażona na swojego przyjaciela. – Łapki przy sobie!
- Jesteś na mnie obrażona? O co?!
- Tak! – oparła się o ścianę i zrobiła naburmuszoną minę.
- Ale o co?!
- Miałeś się mną opiekować! A poszedłeś z Hinatą…
- Ale oni mnie potrzebowali. – odpowiedział tłumacząc swoje zachowanie.
- Ja też Cię potrzebuje. – łzy zaczęły się zbierać w kącikach jej oczu.
- Niby do czego? Jesteś już zdrowa. – pokazał na jej dłonie. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego miał z nią zostać. Była zazdrosna o swojego przyjaciela ale nie mogła przecież tego po sobie pokazać.
- Byłam sama…
- Trzeba było się z kimś przejść.
- Wszyscy byli zajęci… Nawet Sai…
- Tak?
- Jest na misji…
- Nauczył się już jakichś uczuć?
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Ale jak widać Ty się ich oduczyłeś! – krzyknęła ze łzami w oczach.
- Uspokój się Sakura-chan. – powiedział ściągając z głowy swój ochraniacz. Podszedł bliżej do kunoichi po czym zawiązał go na oczach przyjaciółki. Nie obyło się bez jej protestów i skarg.
- Co ty wyczyniasz idioto?!
- Zaufaj mi…
- Jak coś dla mnie zrobisz. – powiedziała zsuwając opaskę z oczu, patrząc wprost na Uzumakiego.



piątek, 18 września 2015

5. Rozbudz we mnie uczucia na nowo.

Witam ponownie :P Mam nadzieje ze cieszycie sie ze wstawiam nowy rozdzialik :) Nie przedłużając zapraszam do kolejnej notki i proszę o komentarze ktore daja mi tak wiele radochy i weny :)


"Zaw­szę będę cze­kać, aby przyjść ci z po­mocą, jeśli tyl­ko te­go będziesz pot­rze­bować. Wymów mo­je imię, a ja podążę za twoim głosem. Ser­cem nie odejdę da­lej niż two­je myśli, a mo­ja niewidzial­na dłoń, zaw­sze będzie cię za rękę trzy­mać. Nie opuszczę cię, ani nie porzucę.
Mo­ja dusza przybędzie na­wet z in­ne­go życia, by cię zo­baczyć, uj­rzeć cię taką, jaką jes­teś. Taką, jaką będę cię pa­miętać w moich snach."






- Bo jest moim przyjacielem. – powiedziała kierując wzrok w bok, po czym wyszeptała. – Ja nie pozwolę mu zejść tak nisko jak Sasuke.
- Sasuke… - westchnęła blondynka wstając, zabierając ze sobą próbkę krwi.
- Wróci. Obiecuje Ci to.
- Dziękuje. – chwyciła tackę, wychodząc spojrzała na koleżankę i z uśmiechem na ustach powiedziała- Jeżeli miałabyś jakieś problemy ze sprowadzeniem blondyna na ziemię to chętnie Ci pomogę. – Zamykając drzwi dopowiedziała – Do potem!
- Heh. – westchnęła ponownie układając się na szpitalnym łóżku.
***
Kilka dni później Haruno czuła się o niebo lepiej, nie była już tak bardzo poobijana, ciało nie bolało ją tak jak wcześniej. Mogła swobodnie przemieszczać się po sali, wyglądać przez otwarte okno na życie które toczyło się w wiosce. Lecz nadal nie mogła sama jeść, ani nic wziąć w dłonie nic, ponieważ sprawiało jej to ogromny ból. Wiedziała kto spowodował to że była w takim stanie, w końcu coś tam pamiętała z tamtego wydarzenia. Jak mogłaby zapomnieć o jego ciepłym ciele przed tym jak coś go opanowało. Czytała w podręcznikach że chakra lisa leczy się bardzo powoli, i że może ona pozostać w ciele człowieka na bardzo długo, a nawet na całe życie.  Odeszła od okna, i skierowała swoje kroki do łóżka, próbowała chwycić w swoje dłonie pościel by móc doprowadzić posłanie do ładu, wtem w drzwiach stanęła Hokage wioski liścia.
- Nie męcz się Sakura. – wzięła tkaninę z jej rąk i jednym ruchem wyprostowała ją. – Przecież Ty nawet nie możesz utrzymać pościeli w rękach.
- Poradziłabym sobie. – wymamrotała spoglądając na dłonie. – Co Cię tu sprowadza?? Przecież dzisiaj wychodzę.
- Tak to prawda ale musze  je zabandażować. – wyciągnęła z szafki bandaż po czym poprosiła Haruno by podała jej rękę.
- Czy to konieczne? – zapytała odsuwając nieco dłoń.
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Muszę Ci załatwić kogoś do pomocy.
- Niby po co…
- Przecież Ty nawet kubka w dłoni nie utrzymasz! – zawiązała bandaż na dłoniach zielonookiej. – A tym bardziej w zabandażowanych rękach!
- A właśnie że utrzymam! – krzyknęła po czym podeszła do stolika na którym stała lampka, długopis oraz zielony kubek. Chwyciła go między dwie dłonie, lecz w chwili gdy podniosła przedmiot do góry, wyślizgnął się jej z rąk, upadł na posadzkę i rozsypał się w drobny mak. Spojrzała na swoją mentorkę miała wzrok mówiący: „A nie mówiłam!”. Postanowiła rozluźnić atmosferę. – He he … Ups… 



- No pięknie sobie poradziłaś. – mówiła klaszcząc w dłonie.
- No dobra dobra nie radzę sobie! – obrażona usiadła na łóżku, krzyżując dłonie na piersiach.
- Dlatego przydzielę Ci opiekuna, który trochę się Tobą zajmie. – powiedziała dumna z siebie brązowooka, mrugając okiem do swojej podopiecznej.
- Że jak?!
- I już nawet wiem kto to może być. – klasnęła w dłonie.
- Proszę Cię, błagam tylko nie on!
- A właśnie… że tak! Przydzielam Ci Naruto.
- Nie!! – krzyknęła na cały szpital padając do stóp Hokage. – Błagam każda osoba z wioski tylko nie Naruto!
- Został poinformowany już dawno temu, właśnie czeka na korytarzu. – powiedziała zmierzając do drzwi.
- Grr… - warknęła, po czym cicho podeszła do okna by z niego wyskoczyć, lecz Tsunade wiedziała że coś kombinuje i obróciła się do niej.
- Nie ruszaj się stąd! – zagroziła wychodząc z Sali i na odchodne powiedziała. – Jak wyjdziesz, to znajdę Cię i pokroje na kawałeczki bez narkozy…
- Ok! – krzyknęła siadając posłusznie na krześle przy oknie.
***
Po upływie 15 minut do Sali w której przebywała Haruno dotarł Uzumaki. Wszedł przez uchylone drzwi, spojrzał na zielonooką – spała na krześle. Podszedł nieco bliżej i przykucnął przed nią. Jej zapach, tak bliski kontakt z Haruno spowodował że serce blondyna zabiło szybciej. W tym momencie nie mógł od tak wyzbyć się uczuć, tego co tak naprawdę czuł do różowowłosej. Przecież od małego, od czasów akademii on zawsze za nią szalał, mimo że była wpatrzona w kruczowłosego. Teraz jego nie było, nic nie stało mu na przeszkodzie lecz wiedział że jej uczucie do Sasuke, tak jak jego uczucie do niej nie przeminie tak łatwo. Jeszcze te ostatnie wydarzenia… Sam nie wiedział co go opętało. Westchnął głęboko, i spojrzał na jej spokojną twarz. Uniósł dłoń ku górze i odgarnął jej włosy opadające na oczy. Były takie miękkie… Nagle otrząsnął się z tego wszystkiego, nie mógł po tylu staraniach na nowo wzbudzić uczuć. Haruno budziła się, otworzyła leniwie oczy, wiedziała ze nie jest sama. Spojrzała na blondyna, który po raz pierwszy wpatrywał się jej w oczy.
- Naruto… - szepnęła, po czym niebieskooki upadł na ziemię. Prawdopodobnie nie spodziewał się że Haruno z takim uczuciem spojrzy mu w oczy.
- Ekhem. – odchrząknął. – zbieraj się idziemy. – wstał po czym zabrał rzeczy koleżanki i podążył przed siebie.
- He? – westchnęła nie wiedząc o co chodzi, lecz posłusznie podążyła za Uzumakim.
***
Szli powolnym krokiem, przez uliczki Konohy, nie odzywając się do siebie ani słowem. Mijali budynki, mieszkańców, których było więcej niż wczesnym rankiem. Nie spotkali żadnego ze swoich znajomych a to było dziwne. Zapewne wszyscy zostali rozesłani na jakieś misje, które ogłosiła Hokage. W końcu po chwili dotarli w wyznaczone miejsce, był to mały zielony domek, z wielkim ogrodem. Haruno otworzyła nogą drzwi po czym zaprosiła kolegę do środka. Uzumakiego w przejściu przywitał biały futrzasty przyjaciel różowowłosej – kot Totoro. Wnętrze domu także było piękne, pięknie rosnące kwiaty, obrazy na ścianach. Zielonooka poprowadziła chłopaka do pokoju w którym miał się rozgościć. Był to mały pokoik przeznaczony dla gości, było w nim łóżko, biurko, jak  i inne przydatne mebelki. Niebieskooki usiadł na jednym z krzeseł a zaraz na jego kolana wskoczył kot z różową wstążeczką.
- Totoro złaź… - burknęła po czym poklepała kotka po grzbiecie.
- Nie przeszkadza mi. – powiedział głaszcząc zwierzę.
- Chcesz herbaty?
- Niee.
- Masz być tutaj tylko w dzień prawda? – zapytała spoglądając na przyjaciela.
- Nie. Tsunade powiedziała że mam Ci pomagać przez cały czas.
- Że co?! – krzyknęła w duchu, przeklinając przy okazji swoją mentorkę. Wychodząc z pomieszczenia powiedziała. – Możesz się rozgościć w tym pokoju, ja idę do swojego jak coś będę na górze.
- Dzięki. – wstał z krzesła po czym przeniósł się na łóżko.


***
Haruno szła po schodach zmierzając do swojego pokoju, gdy już tam dotarła rozłożyła się na łóżku wpatrując się w sufit. Wiedziała że nie poradzi sobie bez pomocy przyjaciela, ale po tym wszystkim bała się że może jej coś zrobić gdy posunie się o krok za daleko. Postanowiła nie dotykać go, być może jakaś reakcja z jej strony pobudza jego … no właśnie co… agresje? Demona? Spojrzała na swoje zabandażowane dłonie i westchnęła.
- Nie jestem w stanie się nawet samodzielnie przebrać…
Z rozmyślań wyrwała ją postać Uzumakiego stojąca w drzwiach. Przekręciła głowę na bok, mierząc jego sylwetkę od góry do dołu, myślac po co tu przyszedł. Zmierzał do niej wolnym krokiem, po czym usiadł na brzegu jej łóżka. Nadal jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, była taka poważna. Dawny niebieskooki skakał by z radości siedząc tak blisko niej. A ten nawet na nią nie patrzył, po prostu usiadł i siedział. Po długiej chwili ciszy odezwała się zielonooka:
- Nie podoba Ci się pokój gościnny? Czy nie możesz zasnąć?
- Mam się Tobą opiekować a nie spać. – westchnął. – Przecież to przeze mnie jesteś w takim stanie.
- A jednak wie – pomyślała. – Ale jak na razie nie potrzebuje Twojej pomocy.
- Musze mieć Cię na oku by nic Ci się nie stało. – powiedział spoglądając za okno. Mimo że Haruno przyrzekła sobie że nigdy więcej nie dotknie przyjaciela, postanowiła się odważyć. Miała dość obojętności Uzumakiego, i tego smutku w jego oczach bo było to widać na kilometr. Uniosła zabandażowaną dłoń i ułożyła ją na dłoni niebieskookiego. Był on zaskoczony jej gestem, od razu przez moment spojrzał na jej twarz. Dawniej biła go za każdy jego ruch, nawet za głupie słowo a teraz sama się do niego zbliża po tych wszystkich wydarzeniach, po tym cierpieniu jakie jej zafundował. Uśmiechnął się niezauważalnie, uśmiechnął się! On naprawdę to zrobił! Haruno widząc uśmiech przyjaciela natychmiast obdarzyła go tym samym. Po chwili blondyn ujął  jej dłoń i odłożył na bok. Wstał bez słowa po czym udał się do swojego pokoju, po chwili oboje zasnęli błogim snem.
***
Następnego dnia pierwsza obudziła się różowowłosa piękność. Widząc że słońce już dawno wstało, usiadła na brzegu łóżka przeciągając się. Po paru ziewnięciach wstała i udała się w stronę kuchni. Po drodze z ciekawości zaglądnęła do pokoiku gościnnego, niebiekooki siedział na łóżku, przytulony do swoich nóg patrzył w punkt przed sobą. Nie zauważył jej, podeszła bliżej i oparła się o futrynę drzwi. Uzumaki natychmiast skierował wzrok na swoją koleżankę. Zdziwiło go że była już ubrana.
- Sama się ubrałaś?!
- Niee. – westchnęła nadal ziewając. – Spałam w ubraniach.
- To dlaczego mnie nie zawołałaś?
- Chyba nie myślałeś że dam Ci się rozebrać!! – krzyknęła naburmuszona zakrywając się rękami. – Ale teraz musisz mi pomóc zrobić śniadanko. – wstała ciągnąc niebieskookiego za sobą.
- Ok. – powiedział podążając za kunoichi do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Wraz z zielonooką zrobili kanapki oraz herbatę. Haruno musiała pić przez rurkę, ponieważ nie mogła utrzymać kubka. Po zjedzonym w spokoju posiłku, różowowłosa udała się do pokoju by opanować swoje różowe włosy. Opuszkami palców chwyciła opaskę wioski liścia i próbowała ją zawiązać na głowie, lecz za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. Westchnęła głośno, i usiadła na krześle przed lustrem. Niebieskooki ukradkiem patrzył jak kunoichi sobie radzi, lecz jak już usiadła zrezygnowana na krześle postanowił podejść do niej. Wziął z jej rąk, przedmiot po czym delikatnie zawiązał na jej głowie. Haruno obróciła się w jego stronę, jego oczy pozostawały takie jak były wcześniej. Nadal nie podobało się jej to że blondyn nie chce by wyleczyła jego drugie oko. Uzumaki po chwili podszedł do okna, po czym zaproponował:
- Może byśmy przeszli się na spacer?
- Yhym. – wykrztusiła lekko speszona propozycją niebieskookiego.
Nasza dwójka przemierzała uliczki Konohy, spokojnym krokiem w ciszy. Ich wzrok spotykał się od czasu do czasu na krótką chwilę. Uzumaki nie chciał ujawniać za nic swoich uczuć, a Haruno nie była pewna co do nich. Nagle przed nimi stanął wielki biały pies z zaślinioną czerwoną kopertą w pysku.
- Akamaru! – krzyknęła zielonooka przytulając się do ciepłego futerka zwierzaka. – A gdzie Kiba? – zapytała nie widząc w pobliżu właściciela psa.


- Tutaj! – krzyknął biegnąc za psem, wycierając pot spływający mu z czoła.
- Kiba-kun! Naruto-kun! – piszczała postać biegnąca za brązowowłosym.
- Hinata! – krzyknął blondyn widząc swoją dawną koleżankę. Po chwili cała trójka tj. Kiba, Hinata i Naruto rozmawiali na przeróżne tematy podczas gdy zielonooka stała oparta o Akamaru. Przyglądała się całej zaistniałej sytuacji, bacznie obserwując granatowłosą i reakcje blondyna na jej koleżankę. Naburmuszyła się widząc że z nimi rozmawia bez żadnych zahamowań a z nią nawet nie chciał zamienić słowa.
- „ Na widok Hinaty to się ucieszył a do mnie marne cześć powiedział” – złościła się w duchu zielonooka. – „A teraz sobie z nimi gada a mnie olewa shannaro!”
- Sakura! Dostałaś zaproszenie na imprezę! – krzyczał podchodząc do niej, wręczając list. - z impetem roztargała kopertę i wyjęła zawartość.
- To dzisiaj! Nie mogę iść…
- Możesz nie iść. – zabłysnął Uzumaki swoją propozycją.
- Ale chciałam… - powiedziała siadając zrezygnowana na pobliskiej ławce. – A Ty idziesz??
- Mam Cię pilnować więc to zależy od Ciebie.
- Możesz iść. – powiedziała patrząc mu prosto w oczy. – Poradzę sobie sama. Będziesz miał tam Kibe, Shino, Hinate… - to ostatnie imię zaakcentowała.
- Czy ty…
- Nie! – krzyknęła wstając, kierując się w stronę domu. – Na pewno nie!
***
Różowowłosa wraz z blondynem zdecydowali że udadzą się na imprezę organizowaną przez Kibę. Byli wszyscy znajomi tak jak stwierdziła to Haruno. Nie zabrakło nauczycieli oraz samej Hokage. Zabawa się rozkręcała, połowa ludzi była już nieźle wstawiona i atmosfera była nieco inna niż na początku. Blondyn siedział przy stoliku pełnym jedzenia, wraz z Choujim który się nim obżerał. Bacznie obserwował bawiących się w rytm muzyki przyjaciół a także zgrabnie poruszające się ciało różowowłosej, która także odczuła już skutki uboczne alkoholu. Przetańczyła już prawie z każdym chłopakiem i dziewczyną którzy znajdowali się na Sali. Lecz gdy tańczyła z jakimś chłopakiem, w środku Uzumakiego pojawiało się niepokojące ciepło które sprawiało że stawał się zazdrosny. Zdał sobie sprawę że nie może opanować tak potężnego uczucia jakim jest miłość. Po chwili zielonooka podeszła do stolika i usiadła wyczerpana na krześle.
- Ty to się umiesz bawić Sakura. – powiedział grubasek wcinając kolejną porcję kiełbasek.
- Wiem. – powiedziała zalotnie odgarniając włosy, zabandażowaną dłonią.
- Komu jeszcze nalać? – krzyknął Lee wymachując butelką sake.
- Może Naruto się napije? Bo jakiś taki niemrawy. – powiedział Kiba wieszając się na przyjacielu.
- Nie, dzięki. Pójdę sobie po sok. – powiedział wstając i podchodząc do barku.
- Ja się napije jeszcze! – powiedziała wykrzykując Haruno. – Wlewajcie! – zażądała otwierając buzię.
- Ooo i to rozumiem. – krzyknął Shino także przechylając kieliszek pełny sake.
Uzumaki widział jak Haruno wlewa w siebie kolejne procenty. Martwił się o nią, nie wiedział jak zachowuje się po alkoholu, bał się że może zrobić sobie krzywdę. Dokończył swój napój i odstawił szklankę. Podszedł do kunoichi i odsunął jej kieliszek sprzed nosa, po czym chwycił za ramię by pomóc jej wstać.
- Ej ej! Co ty wyczyniasz?! – zaprotestowała wyrywając się z jego uścisku.
- Idziemy do domu.
- Impreza się dopiero rozkręca.- powiedział Kiba chwiejąc się na nogach.
- My idziemy.
- Naruto… - powiedziała robiąc słodki dziubek. – Zostańmy.
- Chodź. – powiedział spokojnie podnosząc różowowłosą, a ta rozzłościła się i uderzyła blodnyna w bark tworząc ogromnego siniaka. Niebieskooki widząc zachowanie przyjaciółki postanowił działać. – Tajuu Kage Bushin no Jutsu!