"Zawszę będę czekać, aby przyjść ci z pomocą, jeśli tylko tego
będziesz potrzebować. Wymów moje imię, a ja podążę za twoim głosem.
Sercem nie odejdę dalej niż twoje myśli, a moja niewidzialna dłoń,
zawsze będzie cię za rękę trzymać. Nie opuszczę cię, ani nie porzucę.
Moja dusza przybędzie nawet z innego życia, by cię zobaczyć, ujrzeć cię taką, jaką jesteś. Taką, jaką będę cię pamiętać w moich snach."
Moja dusza przybędzie nawet z innego życia, by cię zobaczyć, ujrzeć cię taką, jaką jesteś. Taką, jaką będę cię pamiętać w moich snach."
- Bo jest moim przyjacielem. – powiedziała kierując wzrok w
bok, po czym wyszeptała. – Ja nie pozwolę mu zejść tak nisko jak Sasuke.
- Sasuke… - westchnęła blondynka wstając, zabierając ze sobą
próbkę krwi.
- Wróci. Obiecuje Ci to.
- Dziękuje. – chwyciła tackę, wychodząc spojrzała na
koleżankę i z uśmiechem na ustach powiedziała- Jeżeli miałabyś jakieś problemy
ze sprowadzeniem blondyna na ziemię to chętnie Ci pomogę. – Zamykając drzwi
dopowiedziała – Do potem!
- Heh. – westchnęła ponownie układając się na szpitalnym
łóżku.
***
Kilka dni później Haruno czuła się o niebo lepiej, nie była
już tak bardzo poobijana, ciało nie bolało ją tak jak wcześniej. Mogła
swobodnie przemieszczać się po sali, wyglądać przez otwarte okno na życie które
toczyło się w wiosce. Lecz nadal nie mogła sama jeść, ani nic wziąć w dłonie
nic, ponieważ sprawiało jej to ogromny ból. Wiedziała kto spowodował to że była
w takim stanie, w końcu coś tam pamiętała z tamtego wydarzenia. Jak mogłaby
zapomnieć o jego ciepłym ciele przed tym jak coś go opanowało. Czytała w
podręcznikach że chakra lisa leczy się bardzo powoli, i że może ona pozostać w
ciele człowieka na bardzo długo, a nawet na całe życie. Odeszła od okna, i skierowała swoje kroki do
łóżka, próbowała chwycić w swoje dłonie pościel by móc doprowadzić posłanie do
ładu, wtem w drzwiach stanęła Hokage wioski liścia.
- Nie męcz się Sakura. – wzięła tkaninę z jej rąk i jednym
ruchem wyprostowała ją. – Przecież Ty nawet nie możesz utrzymać pościeli w
rękach.
- Poradziłabym sobie. – wymamrotała spoglądając na dłonie. –
Co Cię tu sprowadza?? Przecież dzisiaj wychodzę.
- Tak to prawda ale musze je zabandażować. – wyciągnęła z szafki bandaż
po czym poprosiła Haruno by podała jej rękę.
- Czy to konieczne? – zapytała odsuwając nieco dłoń.
- Tak. – odpowiedziała stanowczo. – Muszę Ci załatwić kogoś
do pomocy.
- Niby po co…
- Przecież Ty nawet kubka w dłoni nie utrzymasz! – zawiązała
bandaż na dłoniach zielonookiej. – A tym bardziej w zabandażowanych rękach!
- A właśnie że utrzymam! – krzyknęła po czym podeszła do
stolika na którym stała lampka, długopis oraz zielony kubek. Chwyciła go między
dwie dłonie, lecz w chwili gdy podniosła przedmiot do góry, wyślizgnął się jej
z rąk, upadł na posadzkę i rozsypał się w drobny mak. Spojrzała na swoją
mentorkę miała wzrok mówiący: „A nie mówiłam!”. Postanowiła rozluźnić
atmosferę. – He he … Ups…
- No pięknie sobie poradziłaś. – mówiła klaszcząc w dłonie.
- No dobra dobra nie radzę sobie! – obrażona usiadła na
łóżku, krzyżując dłonie na piersiach.
- Dlatego przydzielę Ci opiekuna, który trochę się Tobą
zajmie. – powiedziała dumna z siebie brązowooka, mrugając okiem do swojej
podopiecznej.
- Że jak?!
- I już nawet wiem kto to może być. – klasnęła w dłonie.
- Proszę Cię, błagam tylko nie on!
- A właśnie… że tak! Przydzielam Ci Naruto.
- Nie!! – krzyknęła na cały szpital padając do stóp Hokage.
– Błagam każda osoba z wioski tylko nie Naruto!
- Został poinformowany już dawno temu, właśnie czeka na
korytarzu. – powiedziała zmierzając do drzwi.
- Grr… - warknęła, po czym cicho podeszła do okna by z niego
wyskoczyć, lecz Tsunade wiedziała że coś kombinuje i obróciła się do niej.
- Nie ruszaj się stąd! – zagroziła wychodząc z Sali i na
odchodne powiedziała. – Jak wyjdziesz, to znajdę Cię i pokroje na kawałeczki
bez narkozy…
- Ok! – krzyknęła siadając posłusznie na krześle przy oknie.
***
Po upływie 15 minut do Sali w której przebywała Haruno dotarł
Uzumaki. Wszedł przez uchylone drzwi, spojrzał na zielonooką – spała na
krześle. Podszedł nieco bliżej i przykucnął przed nią. Jej zapach, tak bliski
kontakt z Haruno spowodował że serce blondyna zabiło szybciej. W tym momencie
nie mógł od tak wyzbyć się uczuć, tego co tak naprawdę czuł do różowowłosej.
Przecież od małego, od czasów akademii on zawsze za nią szalał, mimo że była
wpatrzona w kruczowłosego. Teraz jego nie było, nic nie stało mu na przeszkodzie
lecz wiedział że jej uczucie do Sasuke, tak jak jego uczucie do niej nie
przeminie tak łatwo. Jeszcze te ostatnie wydarzenia… Sam nie wiedział co go
opętało. Westchnął głęboko, i spojrzał na jej spokojną twarz. Uniósł dłoń ku
górze i odgarnął jej włosy opadające na oczy. Były takie miękkie… Nagle
otrząsnął się z tego wszystkiego, nie mógł po tylu staraniach na nowo wzbudzić
uczuć. Haruno budziła się, otworzyła leniwie oczy, wiedziała ze nie jest sama.
Spojrzała na blondyna, który po raz pierwszy wpatrywał się jej w oczy.
- Naruto… - szepnęła, po czym niebieskooki upadł na ziemię.
Prawdopodobnie nie spodziewał się że Haruno z takim uczuciem spojrzy mu w oczy.
- Ekhem. – odchrząknął. – zbieraj się idziemy. – wstał po
czym zabrał rzeczy koleżanki i podążył przed siebie.
- He? – westchnęła nie wiedząc o co chodzi, lecz posłusznie
podążyła za Uzumakim.
***
Szli powolnym krokiem, przez uliczki Konohy, nie odzywając
się do siebie ani słowem. Mijali budynki, mieszkańców, których było więcej niż
wczesnym rankiem. Nie spotkali żadnego ze swoich znajomych a to było dziwne.
Zapewne wszyscy zostali rozesłani na jakieś misje, które ogłosiła Hokage. W
końcu po chwili dotarli w wyznaczone miejsce, był to mały zielony domek, z
wielkim ogrodem. Haruno otworzyła nogą drzwi po czym zaprosiła kolegę do
środka. Uzumakiego w przejściu przywitał biały futrzasty przyjaciel
różowowłosej – kot Totoro. Wnętrze domu także było piękne, pięknie rosnące
kwiaty, obrazy na ścianach. Zielonooka poprowadziła chłopaka do pokoju w którym
miał się rozgościć. Był to mały pokoik przeznaczony dla gości, było w nim
łóżko, biurko, jak i inne przydatne
mebelki. Niebieskooki usiadł na jednym z krzeseł a zaraz na jego kolana
wskoczył kot z różową wstążeczką.
- Totoro złaź… - burknęła po czym poklepała kotka po
grzbiecie.
- Nie przeszkadza mi. – powiedział głaszcząc zwierzę.
- Chcesz herbaty?
- Niee.
- Masz być tutaj tylko w dzień prawda? – zapytała
spoglądając na przyjaciela.
- Nie. Tsunade powiedziała że mam Ci pomagać przez cały
czas.
- Że co?! – krzyknęła w duchu, przeklinając przy okazji
swoją mentorkę. Wychodząc z pomieszczenia powiedziała. – Możesz się rozgościć w
tym pokoju, ja idę do swojego jak coś będę na górze.
- Dzięki. – wstał z krzesła po czym przeniósł się na łóżko.
***
Haruno szła po schodach zmierzając do swojego pokoju, gdy
już tam dotarła rozłożyła się na łóżku wpatrując się w sufit. Wiedziała że nie
poradzi sobie bez pomocy przyjaciela, ale po tym wszystkim bała się że może jej
coś zrobić gdy posunie się o krok za daleko. Postanowiła nie dotykać go, być
może jakaś reakcja z jej strony pobudza jego … no właśnie co… agresje? Demona?
Spojrzała na swoje zabandażowane dłonie i westchnęła.
- Nie jestem w stanie się nawet samodzielnie przebrać…
Z rozmyślań wyrwała ją postać Uzumakiego stojąca w drzwiach.
Przekręciła głowę na bok, mierząc jego sylwetkę od góry do dołu, myślac po co
tu przyszedł. Zmierzał do niej wolnym krokiem, po czym usiadł na brzegu jej
łóżka. Nadal jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, była taka poważna. Dawny
niebieskooki skakał by z radości siedząc tak blisko niej. A ten nawet na nią
nie patrzył, po prostu usiadł i siedział. Po długiej chwili ciszy odezwała się
zielonooka:
- Nie podoba Ci się pokój gościnny? Czy nie możesz zasnąć?
- Mam się Tobą opiekować a nie spać. – westchnął. – Przecież
to przeze mnie jesteś w takim stanie.
- A jednak wie – pomyślała. – Ale jak na razie nie
potrzebuje Twojej pomocy.
- Musze mieć Cię na oku by nic Ci się nie stało. –
powiedział spoglądając za okno. Mimo że Haruno przyrzekła sobie że nigdy więcej
nie dotknie przyjaciela, postanowiła się odważyć. Miała dość obojętności
Uzumakiego, i tego smutku w jego oczach bo było to widać na kilometr. Uniosła
zabandażowaną dłoń i ułożyła ją na dłoni niebieskookiego. Był on zaskoczony jej
gestem, od razu przez moment spojrzał na jej twarz. Dawniej biła go za każdy
jego ruch, nawet za głupie słowo a teraz sama się do niego zbliża po tych
wszystkich wydarzeniach, po tym cierpieniu jakie jej zafundował. Uśmiechnął się
niezauważalnie, uśmiechnął się! On naprawdę to zrobił! Haruno widząc uśmiech
przyjaciela natychmiast obdarzyła go tym samym. Po chwili blondyn ujął jej dłoń i odłożył na bok. Wstał bez słowa po
czym udał się do swojego pokoju, po chwili oboje zasnęli błogim snem.
***
Następnego dnia pierwsza obudziła się różowowłosa piękność.
Widząc że słońce już dawno wstało, usiadła na brzegu łóżka przeciągając się. Po
paru ziewnięciach wstała i udała się w stronę kuchni. Po drodze z ciekawości
zaglądnęła do pokoiku gościnnego, niebiekooki siedział na łóżku, przytulony do
swoich nóg patrzył w punkt przed sobą. Nie zauważył jej, podeszła bliżej i
oparła się o futrynę drzwi. Uzumaki natychmiast skierował wzrok na swoją
koleżankę. Zdziwiło go że była już ubrana.
- Sama się ubrałaś?!
- Niee. – westchnęła nadal ziewając. – Spałam w ubraniach.
- To dlaczego mnie nie zawołałaś?
- Chyba nie myślałeś że dam Ci się rozebrać!! – krzyknęła
naburmuszona zakrywając się rękami. – Ale teraz musisz mi pomóc zrobić
śniadanko. – wstała ciągnąc niebieskookiego za sobą.
- Ok. – powiedział podążając za kunoichi do wcześniej
wspomnianego pomieszczenia. Wraz z zielonooką zrobili kanapki oraz herbatę.
Haruno musiała pić przez rurkę, ponieważ nie mogła utrzymać kubka. Po zjedzonym
w spokoju posiłku, różowowłosa udała się do pokoju by opanować swoje różowe
włosy. Opuszkami palców chwyciła opaskę wioski liścia i próbowała ją zawiązać
na głowie, lecz za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. Westchnęła
głośno, i usiadła na krześle przed lustrem. Niebieskooki ukradkiem patrzył jak kunoichi
sobie radzi, lecz jak już usiadła zrezygnowana na krześle postanowił podejść do
niej. Wziął z jej rąk, przedmiot po czym delikatnie zawiązał na jej głowie. Haruno
obróciła się w jego stronę, jego oczy pozostawały takie jak były wcześniej.
Nadal nie podobało się jej to że blondyn nie chce by wyleczyła jego drugie oko.
Uzumaki po chwili podszedł do okna, po czym zaproponował:
- Może byśmy przeszli się na spacer?
- Yhym. – wykrztusiła lekko speszona propozycją
niebieskookiego.
Nasza dwójka przemierzała uliczki Konohy, spokojnym krokiem
w ciszy. Ich wzrok spotykał się od czasu do czasu na krótką chwilę. Uzumaki nie
chciał ujawniać za nic swoich uczuć, a Haruno nie była pewna co do nich. Nagle
przed nimi stanął wielki biały pies z zaślinioną czerwoną kopertą w pysku.
- Akamaru! – krzyknęła zielonooka przytulając się do
ciepłego futerka zwierzaka. – A gdzie Kiba? – zapytała nie widząc w pobliżu
właściciela psa.
- Tutaj! – krzyknął biegnąc za psem, wycierając pot
spływający mu z czoła.
- Kiba-kun! Naruto-kun! – piszczała postać biegnąca za
brązowowłosym.
- Hinata! – krzyknął blondyn widząc swoją dawną koleżankę.
Po chwili cała trójka tj. Kiba, Hinata i Naruto rozmawiali na przeróżne tematy
podczas gdy zielonooka stała oparta o Akamaru. Przyglądała się całej
zaistniałej sytuacji, bacznie obserwując granatowłosą i reakcje blondyna na jej
koleżankę. Naburmuszyła się widząc że z nimi rozmawia bez żadnych zahamowań a z
nią nawet nie chciał zamienić słowa.
- „ Na widok Hinaty to się ucieszył a do mnie marne cześć
powiedział” – złościła się w duchu zielonooka. – „A teraz sobie z nimi gada a
mnie olewa shannaro!”
- Sakura! Dostałaś zaproszenie na imprezę! – krzyczał
podchodząc do niej, wręczając list. - z impetem roztargała kopertę i wyjęła
zawartość.
- To dzisiaj! Nie mogę iść…
- Możesz nie iść. – zabłysnął Uzumaki swoją propozycją.
- Ale chciałam… - powiedziała siadając zrezygnowana na
pobliskiej ławce. – A Ty idziesz??
- Mam Cię pilnować więc to zależy od Ciebie.
- Możesz iść. – powiedziała patrząc mu prosto w oczy. –
Poradzę sobie sama. Będziesz miał tam Kibe, Shino, Hinate… - to ostatnie imię
zaakcentowała.
- Czy ty…
- Nie! – krzyknęła wstając, kierując się w stronę domu. – Na
pewno nie!
***
Różowowłosa wraz z blondynem zdecydowali że udadzą się na
imprezę organizowaną przez Kibę. Byli wszyscy znajomi tak jak stwierdziła to
Haruno. Nie zabrakło nauczycieli oraz samej Hokage. Zabawa się rozkręcała,
połowa ludzi była już nieźle wstawiona i atmosfera była nieco inna niż na
początku. Blondyn siedział przy stoliku pełnym jedzenia, wraz z Choujim który
się nim obżerał. Bacznie obserwował bawiących się w rytm muzyki przyjaciół a
także zgrabnie poruszające się ciało różowowłosej, która także odczuła już
skutki uboczne alkoholu. Przetańczyła już prawie z każdym chłopakiem i
dziewczyną którzy znajdowali się na Sali. Lecz gdy tańczyła z jakimś
chłopakiem, w środku Uzumakiego pojawiało się niepokojące ciepło które
sprawiało że stawał się zazdrosny. Zdał sobie sprawę że nie może opanować tak
potężnego uczucia jakim jest miłość. Po chwili zielonooka podeszła do stolika i
usiadła wyczerpana na krześle.
- Ty to się umiesz bawić Sakura. – powiedział grubasek
wcinając kolejną porcję kiełbasek.
- Wiem. – powiedziała zalotnie odgarniając włosy,
zabandażowaną dłonią.
- Komu jeszcze nalać? – krzyknął Lee wymachując butelką
sake.
- Może Naruto się napije? Bo jakiś taki niemrawy. –
powiedział Kiba wieszając się na przyjacielu.
- Nie, dzięki. Pójdę sobie po sok. – powiedział wstając i
podchodząc do barku.
- Ja się napije jeszcze! – powiedziała wykrzykując Haruno. –
Wlewajcie! – zażądała otwierając buzię.
- Ooo i to rozumiem. – krzyknął Shino także przechylając
kieliszek pełny sake.
Uzumaki widział jak Haruno wlewa w siebie kolejne procenty.
Martwił się o nią, nie wiedział jak zachowuje się po alkoholu, bał się że może
zrobić sobie krzywdę. Dokończył swój napój i odstawił szklankę. Podszedł do
kunoichi i odsunął jej kieliszek sprzed nosa, po czym chwycił za ramię by pomóc
jej wstać.
- Ej ej! Co ty wyczyniasz?! – zaprotestowała wyrywając się z
jego uścisku.
- Idziemy do domu.
- Impreza się dopiero rozkręca.- powiedział Kiba chwiejąc
się na nogach.
- My idziemy.
- Naruto… - powiedziała robiąc słodki dziubek. – Zostańmy.
- Chodź. – powiedział spokojnie podnosząc różowowłosą, a ta
rozzłościła się i uderzyła blodnyna w bark tworząc ogromnego siniaka.
Niebieskooki widząc zachowanie przyjaciółki postanowił działać. – Tajuu Kage
Bushin no Jutsu!