„Człowiek nie może niczego nauczyć
drugiego człowieka, może mu tylko dopomóc
w wyszukiwaniu prawdy we własnym sercu,
jeśli ją posiada.”
- Eee… - zaczął
nerwowo drapać się po głowie, robiąc głupie miny. – Zostało mu tak od pewnego
czasu…
- Ja się
pytam coś ty nawyrabiał pacanie! – krzyknęła Tsunade wpadając w furię.
- Nic
takiego… - zaczął bronić się wymachując rękami – Od bitwy ma takie oczy i nic
się nie da z tym zrobić.
- Pokaż te
oczy. – zwróciła się do niebieskookiego. Ujęła jego twarz obiema rękami i zaczęła
swoją chakrą diagnozować oczy młodego ninjy a po chwili zawołała – Sakura!
- Tak?
- Od jutra
masz leczyć oczy Naruto. Odpowiednie notatki za chwilę Ci przekaże. –
powiedziała grzebiąc w szufladkach swojego drewnianego biurka.
- Oczywiście
Tsunade- sama. – krzyknęła spoglądając ukradkiem na Uzumakiego.
- A teraz
rozejść się! Dość nerwów przez Was zjadłam!
Gdy Haruno
wyszła z gabinetu, już nigdzie nie dostrzegła przyjaciela. Wyszła z budynku i
podążyła w stronę swojego mieszkania. Gdy była już w środku, weszła do swojego
pokoju i usiadła na łóżku – patrząc na zdjęcie, które dzierżyła wcześniej w dłoniach.
Chciała podejść w stronę okna, by go otworzyć, lecz nagle przed sobą usłyszała
znajomy głos sprzed lat.
- Sakura…
- Czego
chcesz?! – krzyknęła przyjmując postawę obronną z kunaiem w ręce. – Wyjdź albo
zacznę z Tobą walczyć!
- Naiwna
jesteś, jak myślisz że mnie pokonasz. – zakpiła postać stojąca nieopodal łóżka.
- Bo co?! Mam
uczucia?! – krzyknęła uderzając pięścią o krawędź łóżka, pozostawiając niemałe
wgniecenie.
- Dokładnie.
– uśmiechnął się, opierając się o ścianę – szybko się uczysz.
- Czego
chcesz ode mnie…
- Potrzebuje
Cię do swojego teamu, ogólnie do mojej kryjówki. Żebyś leczyła moją armię, i
ogólnie do tortur. – zaśmiał się złowieszczo. – Jeżeli wiesz co mam na myśli.
- Nigdy!
Wynoś się stąd! – krzyczała ze łzami w oczach.
- Wrócę po
Ciebie mała… - powiedział po czym zniknął za oknem, zostawiając roztrzęsioną
Haruno w pokoju.
***
Następnego
dnia Haruno miała wstawić się wczesnym rankiem w szpitalu w Konosze na swój
dyżur. Szła powolnym krokiem przed siebie rozmyślając o wczorajszej sytuacji, o
blondynie, o kruczowłosym. Dlaczego akurat w tym momencie przypomniał sobie o
jej istnieniu? Kochała go przez całe swoje życie, lecz teraz był jej obojętny.
Nie wiedziała co się jej stało – wydoroślała? Czy to było tylko głupie
zauroczenie? Teraz liczyło się tylko to aby powrócił dawny blondyn – ten który
ją tak wkurzał, rozśmieszał. Wszystko się komplikowało z dnia na dzień. Nagle
wpadła na blondynkę o długich włosach i niebieskich oczach. Jest sprzedawczynią
w pobliskiej kwiaciarni – była to Ino Yamanaka.
- Ugh!
Przepraszam – powiedziała po czym spojrzała na postać przed sobą – Ino!
- Sakura jak
zawsze z głową w chmurach… - powiedziała niebieskooka robiąc głupią minę.
- To przez
problemy. Mam ich teraz mnóstwo! – powiedziała zamaszyście przy tym
gestykulując.
- Rozumiem. –
westchnęła – Gdzie tak pędzisz??
- Naruto … -
burknęła niezadowolona.
- Naruto
wrócił? – krzyknęła z entuzjazmem blondynka.
- Ale nie
jest sobą prawda? – zapytał głos za dziewczynami.
- Shikamaru!
– krzyknęły razem po czym odezwała się Haruno.
- Skąd wiesz?
- Tsunade
mówiła, że mam go mieć na uwadze.
- Sakura a
Tobie się nie spieszyło gdzieś? – zapytała blondynka patrząc na zegar na jednym
z budynków.
- Cholera…
Musze pędzić! – krzyknęła nawet nie żegnając się z przyjaciółmi, po czym
pobiegła przed siebie. Szybkim ruchem przesunęła przepustkę w automacie, wzięła
ze sobą stertę dokumentów odnośnie Uzumakiego i wtargnęła do Sali blondyna
rozwalając papiery na ziemię.
- Przepraszam
za spóźnienie – powiedziała po czym spojrzała na niebieskookiego który nawet
nie drgnął. Podeszła bliżej – spał. Wyciągnęła dłoń przed siebie i lekko
szturchnęła kolegę. Ten powoli otwierał zaspane oczy, które nadal były
czerwone.
- Dzień
dobry. Czas na leczenie prawda? – zapytał kładąc się na wznak wpatrując się w
sufit.
- Tak. –
odpowiedziała odkładając dokumenty na stolik obok łóżka szpitalnego. – Może
trochę szczypać. – powiedziała delikatnie kładąc na oczach Uzumakiego. Wkrótce
pojawiła się wokół nich zielona chakra. Leczenie trwało 15 minut, w ciągu tego
czasu żadne z nich się nie odezwało. Haruno nie mogła wytrzymać ciszy panującej
między nimi więc wychodząc powiedziała do niebieskookiego.
- Nie wiem
jak mogłeś wyzbyć się uczuć. Przez to na pewno nie staniesz się silniejszy. –
westchnęła obracając się na pięcie. – Mogę Ci to zagwarantować.
- Sakura… -
jej imię przeszło mu przez myśl. Od zawsze kochał Haruno, nie mógł od tak
odkochać się od niej. Wiedział że uczucie jakim darzy swoją przyjaciółkę nie
będzie łatwe do zatuszowania. To nie było zauroczenie lecz miłość od pierwszego
wejrzenia. Od tego pamiętnego dnia w akademii. Jako jedyna odezwała się do
niego mimo zakazu rodziców by nikt nie odzywał się do lisiego demona. Zawsze
była przy nim gdy ktoś chciał go skrzywdzić, gdy był oczerniany przez innych,
gdy chłopcy z klasy i akademii dokuczali mu. Usiadł na łóżku po czym dotknął
swoich oczu. – „Miała takie delikatne dłonie” Ehhh – westchnął wstając i
wyszedł z pomieszczenia.
***
Uzumaki
uczęszczał na leczenie już tydzień, lecz nic nie dawało ono efektów. Oczy jak i
zachowanie blondyna nadal pozostało takie samo. W związku z tym Tsunade
postanowiła poradzić się medyków z innych wiosek. Właśnie trwało spotkanie w
sprawie Naruto i jego przypadku. Przybyli najlepsi specjaliści w swoich
dziedzinach. Zasiadali przy okrągłym, drewnianym stole, na którym były
przekąski jak i inne produkty.
- Macie
jakieś pomysły? – zapytała Tsunade rozpoczynając dyskusję.
- Te objawy
do żadnej choroby nie pasują. – odezwał się medyk z Ukrytej Mgły.
- Może Kyuubi
się odzywa?
- Naruto ma
raczej opanowanego demona z tego co mówił Jirayia. – powiedziała brązowooka,
przykładając palec do ust.
- Przeszczep
oczu na pewno by pomógł. – stwierdził medyk z Wioski Piasku, pochłaniając
sushi.
- Nie ma
mowy! – zaprotestowała Haruno wstając z krzesła, czym zwróciła uwagę wszystkich osób w
pomieszczeniu. – Przepraszam…
- Może by
wykorzystać całą chakrę na te oczy? Bo teraz to minimalna dawka –stwierdził
młody medyk z Mgły.
- Dobry
pomysł. Możemy spróbować. Kto podejmie się wykonania tej próby? – zapytała
blondynka patrząc na tłum, lecz przez dłuższą chwilę nikt się nie zgłaszał. Już
myślała że sama będzie musiała wykonać to zadanie gdy nagle odezwała się
różowowłosa:
- Ja się tego
podejmę.
- Jesteś tego
pewna? Masz najmniej chakry z wszystkich tu obecnych. – zapytał medyk z Wioski
Trawy. – Jesteś za młoda.
- Chce się
tego podjąć.
- Kiedy chcesz
dokonać tej próby? – zapytała Tsunade podchodząc do swojej uczennicy.
- Jeszcze
dzisiaj. Naruto ma przyjść na 12.
- To idź.
Przygotuj się do tego Sakura. Masz niewiele czasu na regeneracje sił.
- Rozumiem. –
powiedziała na pożegnanie wychodząc z pomieszczenia. „Mam jeszcze 10 minut
prawie się przygotuje.” Weszła do Sali w której zawsze przyjmowała blondyna.
Usiadła na parapecie okna by się zrelaksować przed leczeniem. Czas ten zleciał
w mgnieniu oka, po chwili do Sali wszedł Uzumaki:- Co się
stało że dzisiaj się nie spóźniłaś…
- Dziś będzie
inaczej niż zwykle. – powiedziała podchodząc do blondyna. – Dziś te czerwone
oczy znikną w niepamięć!
- He? –
westchnął zaskoczony.
- Kładź się.
– rozkazała. Gdy niebieskooki był już na swoim miejscu, Haruno tak jak zawsze
ułożyła dłonie na oczach przyjaciela i uruchomiła swoją chakrę. Tym razem jej
całą moc. Po 15 minutach różowowłosa zaczęła ciężko oddychać, miała mroczki
przed oczami. Zacisnęła mocno oczy, jej ciało zaczęło drżeć. Nie panowała już
nad swoją chakrą która zanikała i włączała się wbrew jej woli. Nagle upadła z
impetem na ziemię, robiąc wielki huk:
- Sakura!
Sakura-chan! – krzyczął blondyn podbiegając do kunoichi, uklękając przed jej
ciałem. – Co się stało? Ratunku!
- Co się
stało?!? – zapytał dyżurujący lekarz, także podbiegając do zielonookiej. –
Chyba wyczerpała swoją chakrę. – stwierdził. -Musi odpoczywać.
- Połóżmy ja
na moim łóżku szpitalnym. – powiedział niebieskooki biorąc Haruno popod pachy a
lekarz wziął ją za nogi. Po czym ułożyli ją na miękkiej kołdrze oraz przykryli
pluszowym, ciepłym kocem. Po upływie godziny, Uzumaki nadal czuwał nad stanem
zdrowia swojej koleżanki. Odwrócony do niej tyłem, skierowany w stronę okna. Co
jakiś czas popatrywał na śpiącą kunoichi. Nie pokazywał po sobie tego ale w
środku jakby coś ciepłego położono mu na serce. Dawniej wiele by dał żeby
siedzieć przy niej i wspierać ją w chorobie. W pewnej chwili usłyszał
skrzypienie, odwrócił się natychmiast w jej stronę. Zauważył że miała ona
otwarte oczy które patrzyły na niego:
- Naruto?
- Już Ci
lepiej? – zapytał odwracając wzrok.
- Nie martwię
się o siebie. – odpowiedziała zmieniając temat , podnosząc się do pozycji
siedzącej. – Czemu nie możesz być taki jak dawniej?
- Czyli jaki?
-
Uśmiechnięty, radosny, głupkowaty.
- Dzięki… -
powiedział zażenowany.
- Nie mówię
tego złośliwie. – powiedziała kładąc swoją dłoń na jego bark.
- Zamknijmy
już ten temat Sakura. – powiedział wstając z krzesła.
- Jak Twoje
oczy? Pokaż. – zarządziła. Ten odwrócił się w jej stronę i popatrzył na nią.
Jedno z nich było błękitne a drugie nadal krwiście czerwone.
- Jak tylko
powrócę do normy, wyleczę Ci to drugie oko. – powiedziała kładąc się na łóżku.
- Nie ma mowy!
– krzyknął otwierając okno.
- Dlaczego?
- Bo znowu
będziesz w takim stanie. – odpowiedział pokazując ręką w jej stronę.
- Ale chociaż
będziesz zdrowy! – krzyknęła przez łzy w jego stronę – Może gdy je wyleczę
powróci ten Naruto którego kiedyś znałam.
- Tamten
Naruto już nigdy nie wróci. – powiedział po czym wyskoczył przez pobliskie okno
na dach. Skacząc z jednego na drugi kierował się w stronę budynku Hokage.
Przemierzał drogę, myśląc nad rozmową z Haruno. Dlaczego wszyscy chcą żeby tamten
Naruto wrócił?! Przecież był idiotą… Mimo że starał się wyzbyć uczuć jakaś
cząstka jego martwiła się o zielonooką. Po chwili dotarł do gabinetu Tsunade.
Zapukał trzy razy w drewniane drzwi, po czym usłyszał słowa z wewnątrz:
- Wejść!
- Dzień dobry
Tsunade sama. – powiedział kłaniając się przed blondynką.
- Co chcesz?
– zapytała ze zdziwieniem.
- Sakura
podczas mojego leczenia zemdlała – powiedział ukazują jej swoje oczy. – Ale jak
widzisz wyleczyła już jedno oko.
- Zemdlała?
Jak to?!
- Spokojnie
jest w szpitalu – odpoczywa.
- To dobrze…
- odetchnęła z ulgą brązowooka – Mam dla Was pewną misję.
- Dla naszej
dwójki?!