Ta dam :) To ja z kolejną notką dla Was :) Mam nadzieję że się spodoba. Ciesze się że wgl ktoś czyta i komentuje moje notki. Po wyświetleniach widzę że jest Was wiele :) Dziękuje bardzo :) Fajnie by było jakbyście napisali choćby malutki komentarz :) Osobom które wytrwale komentują mojego bloga baaardzo dziękuje bez Was pewnie już dawno bym tu nie pisała :) Kocham Was! Zapraszam na kolejną część :)
"Jest mi tak cholernie źle,
kiedy Ciebie nie ma obok . Pustka .. Ogarnia mnie wtedy pustka . W sercu
pustka , wszędzie .Bez Ciebie nie istnieje . Błagam .. nigdy mnie nie
zostawiaj . Nie przeżyje tego . Wiem , że jeszcze nie raz się
pokłócimy , wyzwiemy , obrazimy , ale mnie nie zostawiaj . Nie możesz .
Nie dam rady . "
- To dobrze…
- odetchnęła z ulgą brązowooka – Mam dla Was pewną misję.
- Dla naszej
dwójki?!
- Tak. – odpowiedziała stanowczym głosem blondynka
zasiadając przed biurkiem, na którym leżała sterta dokumentów. Odsunęła ją na
bok, po czym wzięła pierwszą kartkę ze stosu. – Misja będzie polegać na zejściu
w podziemia, a dokładniej do kanału. Będziecie musieli znaleźć pewien kryształ,
który zgubiła Pani Ame.
- Dlaczego nie mogę iść sam skoro to taka prosta misja? –
zapytał bacznie obserwując Hokage.
- Ponieważ musisz iść z medykiem, który w razie czego
udzieli Ci pomocy.
- Nie rozumiem. W kanałach mogą się na mnie czaić tylko
szczury i pająki.
- Idioto… - westchnęła zgniatając nieco kartkę dzierżącą w
dłoni. – Ścieki w tych kanałach są trujące. Tylko wykfalifikowany medyk potrafi
szybko zainterweniować gdy się ich nawdychasz.
- Hmmm… A czy nie ma innego medyka który by poszedł ze mną? –
zapytał odwracając wzrok od brązowookiej.
- Nie! - krzyknęła
wstając, uderzając rękoma o blat stołu. – Czy coś Ci nie pasuje że idziesz ze
swoją partnerką z drużyny?!
- Ehh… Jeżeli tak już ustaliłaś to nie będę się kłócił. –
odpowiedział krzyżując ręce na piersiach.
- Przekaż informację o misji Sakurze. – powiedziała ponownie
zasiadając przy biurku.
- Dobrze. – odparł beznamiętnie, po czym wyszedł z
pomieszczenia. Kierował się w stronę swojego domu, który znajdował się
nieopodal centrum Konohy. Przekręcił klamkę w drzwiach po czym wszedł do
środka. Nawet nie zaświecił światła w pomieszczeniu, jedynie ściągnął bluzę i
zawiesił ją na krześle, po czym upadł na łóżko, zanurzając się w błogim śnie.
***
Dwa dni później zielonooka była już w pełni sił by razem z
niebieskookim wyruszyć na misję. Siedziała na barierce przy bramie miasta,
energicznie machając nogami w powietrzu. Swój wzrok skierowała w błękitne niebo
– pogoda sprzyjała wyprawie. Parę chmurek na niebie, oraz wielka ciepła kula
ogrzewająca mieszkańców wioski. W tym blondwłosego chłopaka, który właśnie
przybył na miejsce. Haruno widząc przyjaciela, zeskoczyła z barierki i podeszła
do niego bliżej. Wpatrywała się w niego, chciała aby uśmiechnął się jak dawniej,
aby jego oczy zyskały ten dawny blask.
- Jak się czujesz? – zapytała próbując patrzeć w oczy
chłopakowi.
- A czy to takie ważne? – opowiedział pytaniem na pytanie.
- Ehhh – westchnęła naburmuszona. Następnie burknęła sama do
siebie. – Jak ja z Tobą wytrzymam… Bezuczuciowcu…
- Chodźmy. – powiedział udając że nie słyszy mamrotania
przyjaciółki.
Podróż zajęła im chwilę, ale przebiegła bez większych
komplikacji. Dotarli na obrzeża miasta, gdzie zamieszkiwali najbogatsi
mieszkańcy. Wille wznosiły się ponad niebo, a ogrody były tak piękne że ubożsi
ludzie nie mogli się na nie napatrzeć. W tym miejscu, w jednej z posiadłości
zamieszkiwała Pani Ame. Była to grubsza kobieta, obwieszona błyszczącą
biżuterią a na jej głowie spoczywała tiara wypełniona diamentami. Na rękach
trzymała małego psa, który złowrogo patrzył na przybyszów. Haruno jak i Uzumaki podeszli bliżej
rozpoznając swoją zleceniodawczynie.
- Witamy. – powiedziała kobieta głaszcząc swojego pupila.
- Dzień dobry. – odpowiedzieli wspólnie, a następnie odezwał
się blondyn. – Gdzie dokładnie zgubiła Pani ten kryształ?
- Hmmmmm… - zastanawiała się przykładając palec do brody. –
Wpadły do tamtej klatki ściekowej. – wskazała palcem miejsce zniknięcia.
- Może nas tam Pani zaprowadzić? – poprosiła tym razem różowowłosa.
- Tak oczywiście, chodźcie za mną. – powiedziała idąc
przedem. Po chwili dotarli do wcześniej wskazanego miejsca. Kobieta opowiedziała
im jak to się stało że właśnie tutaj wpadł jej klejnot. Jak się okazało winnym
temu był jej pies Pongo który upuścił przedmiot podczas zabawy. – Mam nadzieję
że go znajdziecie, bo Pongo go bardzo lubi.
- „Klejnot który jest wart krocie, jest zabawką dla psa… „ –
pomyślała Haruno spoglądając na zwierzę ze zmrużonymi oczami. W tym samym
czasie Uzumaki odsunął już pokrywę włazu i ułożył ją obok dziury. Spojrzała na
niebieskookiego, który gestem ręki zasugerował że „panie idą przodem”, więc nie
miała wyboru weszła do dziury jako pierwsza a zaraz za nią szedł blondyn. Widok
w środku nie należał do najprzyjemniejszych. W każdym zakątku był szaro-zielony
śluz lejący się po ścianach, podłoże porósł żółty mech który z dnia na dzień
zmieniał się w brązowy pod wpływem wilgoci. W ściekach pływały szczątki mysz,
jakieś przedmioty codziennego użytku takie jak : gąbki, rękawiczki, papier. Ten
widok przerażał różowowłosą ale musiała pokazać przyjacielowi że się nie boi. Gdy
już zeszli na dół szli w milczeniu, nikt z nich się nie odzywał – blondynowi rozmowa
nie była potrzebna do szczęścia a Haruno bała się cokolwiek powiedzieć by nie
zostać zignorowaną. W połowie drogi zielonooka przykucnęła przed pewnym
zakamarkiem ukrytym w ścianie, gdy
dmuchnęła sprawdzając czy niczego tam nie ma, wypełzły z niego pająki, całe
mnóstwo małych stworzonek.
- Aaaa! – pisnęła różowowłosa cofając się do tyłu.
Zielonooka od zawsze bała się pająków, to one jako jedyne obrzydzały jej życie.
Nikomu nie mówiła o tym lęku, ponieważ wydawało jej się to nieważne. Pająki
stąpały po podłożu, były coraz to bliżej kunoichi która w panicznym strachu
wskoczyła na ścianę trzymając się za pomocą chakry w podeszwach. Blondyn gdy
tylko usłyszał krzyk swojej przyjaciółki zjawił się na miejscu.
- Co się stało? – zapytał spokojnie w poszukiwaniu
zagrożenia.
- Nic! – odpowiedziała ze łzami w oczach, nadal kurczowo
trzymając się ściany.
- To czemu krzyczałaś? I dlaczego siedzisz na ścianie? –
zapytał robiąc skwaszoną minę.
Dziewczyna spojrzała najpierw na chłopaka a
następnie wyciągnęła dłoń i pokazała palcem na małe żyjątka. – Pająki?! – krzyknął z wrażenia Uzumaki.
- Yhym. – pisnęła zaciskając oczy by nie widzieć robaczków.
- Nie wygłupiaj się… Chodź tu na ziemię. – powiedział spokojnie podchodząc bliżej.
- Nie! Dopóki one tu są nie zejdę! – krzyknęła Haruno
pokazując na pająki. Uzumaki spojrzał na Haruno, lecz zaraz później odwrócił
wzrok na robaki. Wziął głęboki oddech po czym jednym dmuchnięciem sprzątnął je
wszystkie z ziemi do wody.
- A teraz szanowna Panno Haruno możesz zejść? – spojrzał na
jej twarz przeszywającym wzrokiem. Jeszcze nigdy nie widziała go tak… tak obojętnego.
Lecz było coś co ją zaskoczyło. Mianowicie wyciągnął dłoń w jej stronę. Jeden
mały gest a dla niej znaczył dużo. Złapała jego dłoń była taka ciepła, lecz
można było wyczuć w niej wielką moc. Z transu wyrwał ją głos przyjaciela:
- Chodźmy…
Haruno po upewnieniu się czy nie ma już żadnego pajączka na
ziemi, ostrożnie zeszła na ziemię kurczowo trzymając się dłoni blondyna. Gdy
już puściła jego dłoń, oddalił się on przed nią w korytarzu, lecz nie na długo
ponieważ po chwili poczuł że ktoś ciągnie go z tyłu za bluzę. Spojrzał za
siebie, widział że jego przyjaciółka nie może zrobić nawet jednego pewnego
kroku. Westchnął, po czym zatrzymał się.
- Aż tak strasznie się ich boisz?
- Tak. – szepnęła spuszczając wzrok w dół, wyrażając tym
samym wstyd.
- To ty tu zostań a ja idę dalej sam. – powiedział podążając
przed siebie, nawet nie obracając się by spojrzeć co z kunoichi.
- Naruto! Nie chodź! – krzyczała za niebieskookim. Lecz to
nic nie dawało ponieważ blondyn zniknął gdzieś za ciemnym rogiem. Kunoichi
usiadła w kącie i przytuliła się do swoich nóg. Nie wiedziała że blondyn tak
podupadł że pozostawił ją samą w ciemnościach wiedząc że boi się pająków. Dawny
Uzumaki tak by nie postąpił, on nawet na krok by od niej nie odstępował. A
teraz jak gdyby nigdy nic poszedł sobie żeby do końca wypełnić misję. Ale
obwiniała także siebie samą za to że ma taki lęk. Z każdą chwilą przygnębienie
w niej narastało i zbierało się jej na łzy, które zaczęły wbrew jej woli płynąć
po twarzy. Niebieskooki szedł przed siebie z rękami schowanymi do kieszeni,
myślał czy dobrze postąpił zostawiając swoją partnerkę samą, przestraszoną.
Zatrzymał się i spojrzał za siebie nadal jej nie było, czyli została w tamtym
miejscu. Drażniły go wyrzuty sumienia, więc zawrócił i skierował kroki w stronę
Haruno. Po chwili widział ją, płakała. Podszedł bliżej po czym stanął przed
nią.
-Nie płacz. –
powiedział, odwrócił się do niej tyłem i przykucnął. – Właź.
- Nie! – krzyknęła udając obrażoną.
- Chyba nie będziesz tu siedzieć… Przy tych pajęczynach.
- Aa! – pisnęła stając na baczność, po czym wskoczyła na
niebieskookiego, obejmując go rękami prawie go dusząc. – Jesteś okropny!
- Czemu? – zapytał wstając powoli, podtrzymując nogi
kunoichi.
- Chciałeś mnie tam zostawić samą! – krzyknęła ciągnąc
blondyna za uszy.
- Wcale że nie… - powiedział idąc przed siebie. Po
dwudziestu minutach poszukiwania, w najmniejszych zakamarkach kanałów wioski,
nadal nie było rezultatów poszukiwań. Młodzi ninja tracili nadzieje na
znalezienie klejnotu, lecz to wiązało by się z niewypełnieniem tak łatwej misji
jaką dała im Tsunade – sama. Między dwójką shinobi panowała mroczna atmosfera,
co doprowadziło do kłótni i zrzucania winy na tą drugą osobę.
- To przez Ciebie nie możemy nic znaleźć! – powiedział blondyn
z wyrzutami w stronę kunoichi.
- Bo!?
- Nie możemy się rozdzielić! Tak było by łatwiej!
- A może to przez Ciebie hym hyyyym?!
- A to niby czemu przeze mnie?!
- Bo jesteś bezuczuciowcem!
- A Ty za to masz burze uczuć dattebayo! – powiedział niebieskooki
nie patrząc pod nogi, w rezultacie czego potknął się o średniej wielkości
kamień który napotkał na swojej drodze. Przechylił się przez to w przód, a
różowowłosa przeleciała przez niego i spadła wprost do wody. Gdy tylko
wypłynęła ponad taflę wody, Naruto ujrzał jej wściekłą minę.
-Zabiję Cię debilu! – krzyknęła próbując wyjść z wody na
brzeg. Chciała dać niebieskookiemu nauczkę, nie mogła wyjść ale mogła uderzyć
czymś blondyna. Włożyła rękę pod wodę, chwyciła coś ciężkiego i z całej siły
rzuciła nim w przyjaciela. – A masz shannaro!!
- Hej!